Radość malowania modlitwy

W berlińskiej Gemäldegalerie Kulturforum dwie niezwykłe wystawy: zderzenie malarstwa Giotta i Rothki oraz twórczości Rogiera van der Weydena i Mistrza z Flémalle

Publikacja: 20.04.2009 03:52

Mistrz z Flémalle „Święta Weronika”

Mistrz z Flémalle „Święta Weronika”

Foto: Rzeczpospolita

W berlińskich muzeach nie widać kryzysu. Zwłaszcza tłumnie jest w Kulturforum, gdzie konkurują ze sobą dwie ekspozycje. Malarski dyskurs obejmuje prawie osiem stuleci, a dotyczy odmiennego podejścia do wiary. Rzec można, w sferze ducha i na płaszczyźnie ciała.

[srodtytul]Rytm medytacji [/srodtytul]

Spotkanie Marka Rothki i Giotta di Bondone odbywa się w zaimprowizowanej kaplicy. Prawie 800 lat różnicy w czasie – a u obydwu twórców zbliżona aura. Obaj próbowali oddać istotę mistycznego uniesienia. A zarazem byli rasowymi malarzami, dla których liczyło się brzmienie koloru, waloru i idealnie wyważone proporcje układu.

Prawą i lewą stronę tej niezwykłej świątyni zajmują obrazy włoskiego geniusza. Namalowane na deskach, pochodzą z dojrzałej fazy jego twórczości, z około 1315 roku. „Ukrzyżowanie Chrystusa” i „Śmierć Marii” mają złote, gładkie tła – pozostałość bizantyńskiej tradycji. Ale rytm, dynamika i rzeźbiarskie wyciosanie postaci to nowości wprowadzone przez autora. W scenie „Śmierci Marii” udział biorą licznie zebrane anioły. To nie tylko bierni statyści – one uczestniczą w zdarzeniu emocjonalnie. Ich gestykulacja i mimika decydują o dramatyzmie przedstawienia. Na tamte czasy – rewolucja. Uczłowieczenie religii; połączenie mistycyzmu z realiami.

[wyimek]Malarski dyskurs obejmuje prawie osiem stuleci, a dotyczy odmiennego podejścia do wiary[/wyimek]

Rothko powiedział o dziełach Giotta, że najbardziej zwraca w nich uwagę masywność form. U niego figury nie są bytami symbolicznymi – jak w malarstwie jego poprzedników. Istnieją fizycznie, mają ciało i uczucia.

[srodtytul]Emanacja duchowości[/srodtytul]

Ktoś powiedział: Rothko stale malował to samo. Nudził. Trudno mi się z tym zgodzić. Rytuały religijne też mają ustalony przebieg, a przecież mogą wyzwalać różne przeżycia. A godzinki, litanie, mantry zyskują moc właśnie przez repetycje. W ich powtórkach kryje się pokora, muzyka, rytm. Te właśnie elementy odnajduję w sztuce amerykańskiego artysty. Podziwiam u niego genialne połączenie zmysłowej radości malowania z dyscypliną duchową. Z jednej strony – czuję, że smakował zmysłową urodę farb, z drugiej – wydobywał z nich wewnętrzne lśnienie.

W kaplicy zaaranżowanej w Gemäldegalerie jego abstrakcja „No. 5 (Reds)” z 1961 roku ustawiona jest centralnie – jak ołtarz główny. To spokojny, harmonijny układ: trzy szerokie pola o różnym natężeniu czerwieni, przecięte dwoma wąskimi pasmami fioletu i bordo. Kompozycja zdaje się drgać, pulsować, świecić. Jest jak emanacja duchowości, unaocznienie modlitewnego żaru.

[srodtytul]Podglądanie Zwiastowania[/srodtytul]

Drugim hitem berlińskiego sezonu są dzieła Mistrza z Flémalle skonfrontowane z pracami jego ucznia Rogiera van der Weydena oraz innych absolwentów słynnego warsztatu z Tournai. Prawie 50 eksponatów wypożyczonych z całego świata. Rarytasy, o autorstwo których ponad wiek trwały spory.

Artyści z Niskich Krajów – bogatych, uprzemysłowionych, z silnym mieszczaństwem – wnikliwie się przypatrywali materialnemu światu. Religia mieszała się tam z codziennością; pobożność wyrażała szacunkiem do pracy i przedmiotów. Nie mieli tradycji antycznych ani bizantyńskich, wypracowali własne malarskie reguły. Freski? To nie w tym pejzażu, chmurne niebo im nie sprzyja. Blask wydobywali z miniatur zdobiących kunsztownie wykonywane woluminy. Iluminatorstwo przerodziło się w nowy gatunek – malarstwo sztalugowe. Flamandowie wymyślili też metodę pozwalającą uzyskać w obrazach maksymalną precyzję: technikę olejną. I tak narodził się realizm.

Flamandowie przenosili motywy religijne w scenerię znaną im z codzienności. Ten realistyczny trend był czymś nowym, osobnym w europejskiej sztuce z początku XV wieku.

Popatrzmy: anioł z obrazu Rogiera oznajmia Marii wielką nowinę w sypialni, za oknem której widać pejzaż aż het, po nieistniejące góry. Panna została oderwana od lektury – prawie można odczytać tekst na otwartej stronie. Choć perspektywa zbieżna jeszcze szwankuje, pomieszczenie zostało odtworzone z hiperrealistyczną dokładnością. Każdy detal ukazany jest tak dokładnie, jakby krótkowidz patrzył przez lupę.

Mam wrażenie, że malarze flamandzcy nie potrafili wyzwolić się spod „tyranii rzeczy”, nie umieli dojść do syntezy przedstawień ani metafory zdarzeń. A jednocześnie natłok detali decydował o specyficznej poezji ich sztuki. Co więcej, wnikliwe obserwacje fizjonomii przyczyniły się do rozwoju sztuki portretowej.

Ozdobą berlińskiego pokazu są trzy doskonałe podobizny. Anonimowi dziś modele wyglądają jak żywi: tłuścioch o wybałuszonych oczach; przystojny i edukowany młodzieniec z książką; powabna dziewczyna w kunsztownie upiętym welonie – skromność uchodziła za podstawową cnotę! Wiadomo o nich tyle, że wywodzili się z zamożnych rodów mieszczańskich. W Niderlandach już zaczynał dochodzić do głosu trzeci stan.

[i]Wystawy czynne: „Rothko/Giotto” do 3 maja; „Mistrz z Flémalle i Rogier van der Weyden” do 21 czerwca[/i]

W berlińskich muzeach nie widać kryzysu. Zwłaszcza tłumnie jest w Kulturforum, gdzie konkurują ze sobą dwie ekspozycje. Malarski dyskurs obejmuje prawie osiem stuleci, a dotyczy odmiennego podejścia do wiary. Rzec można, w sferze ducha i na płaszczyźnie ciała.

[srodtytul]Rytm medytacji [/srodtytul]

Pozostało 94% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl