„Portret. Fotografia jako teatr” w Kunsthalle; w tej samej galerii, na górze – retrospektywa Thomasa Ruffa; w Albertinie – pokaz „Body & Language”. Trzy komplementarne ekspozycje, które uświadamiają, że… przestaliśmy patrzeć na ludzi. Znamy tylko fizjonomie celebrytów.
Czy na pewno? Nawet w to można zwątpić, oglądając w Albertinie wielką serię „Twarzy” autorstwa Gottfrieda Helnweina. Od prawie 20 lat portretuje sławy. Bez pochlebstw i upiększeń. Na dużych czarno-białych zdjęciach jego bohaterowie wcale nie są atrakcyjni. Brutalne, mocne światło wydobywa każdy mankament ich urody. Keith Richards o twarzy jak przepuszczonej przez wyżymaczkę, Charles Bukowski z naroślami i nosem-truskawą, spocony Andy Warhol, Michael Jackson jak sztuczna lala…
[wyimek]Jak wiele mówi twarz o ludzkim charakterze, świadczą wiedeńskie pokazy zdjęć[/wyimek]
Ciało wiele mówi o człowieku – przypominają twórcy wystawy „Body & Language”, zestawiając fotoprace siedmiorga artystów, w tym nieżyjących Helmuta Newtona i Johna Coplansa. Pierwszego reprezentuje m.in. „But”, wrzynający się w piętę modelki. Tortura w imię piękna. Z kolei Coplans fotografował własne ciało zmaltretowane w sposób naturalny – starością.
[srodtytul]Kosmos w twarzy[/srodtytul]