W komentarzu do wystawy jej twórcy napisali, że Wielka Brytania cierpi na podglądactwo. Wszystkie wydarzenia poddawane są tam zbiorowo prowadzonemu śledztwu, codziennie tropione. Brytyjczycy uwielbiają tabloidy, tamtejszy rynek prasy kolorowej jest w europejskiej czołówce. Razem z rozwojem technologii oraz urządzeń ułatwiających podpatrywanie i upowszechnianie obrazów, rozwija się dyskusja o prawie do prywatności, wolności mediów i wszechobecnym nadzorze.
„Exposed: Voyeurism, Surveillance and the Camera” („Odsłonięci: voyeryzm, nadzór i obiektyw”) to trzynaście sal wypełnionych niedyskretnymi zdjęciami, które zostały zrobione bez wiedzy czy wyraźnej zgody bohaterów, z pogwałceniem ich intymności. Fotografie tworzą szokującą i ironiczną panoramę, prezentującą współczesne ikony, a jednocześnie — łamiącą tabu. „Stawiamy pytania o granice i technologię. W grę wchodzą poważne zagadnienia moralne: kto patrzy, jak i dlaczego” — mówił dziennikowi „Guardian” Simon Baker, który właśnie objął w Tate Modern nowe stanowisko kuratora wydarzeń fotograficznych.
Bohaterem wystawy są „niewidzialni fotografowie” — podglądacze z obiektywem. W tej roli najwięksi: Newton, Brassai, Cartier-Bresson, Lee Miller, Nan Goldin i Robert Mapplethorpe. Wśród prezentowanych kadrów są sesje modowe Newtona, zdjęcia żołnierzy oglądających striptizerki, Liz Taylor i Richarda Burtona romansujących w kostiumach kąpielowych, zapłakanej Paris Hilton w drodze do aresztu, słynne fotografie z miejsca śmierci księżnej Diany.
W ciemnym korytarzu znalazł się cykl fotografii zrobionych nocą w japońskich parkach, w których dochodzi do erotycznych zbliżeń na oczach innych, polujących na taką okazję ludzi. Pokazywane są też wstrząsające obrazy zarejestrowane przez reporterów wojennych — potworne zdjęcia egzekucji, masakr, linczów i samobójstw.
Włączone do ekspozycji zdjęcia z ukrytych kamer, m.in. w bankach i na dworcach przypominają, że wszyscy jesteśmy pod obserwacją. I gdy tak z ciekawością wpatrujemy się w zrobiony potajemnie kadr, ktoś inny najpewniej podgląda nas.