Performance nosił tytuł „Wyobraź sobie" i nietrudno się domyślić, do jakiego odnosił się utworu. Równie spontaniczny i bezkolizyjny przebieg miała akcja Obywatelskiego Sektora Majdanu –„Królestwo ciemności zostało pokonane" (znów aluzje do sztuki przeszłości, m.in. do Goi). Kobiety w różnym wieku ustawiły się rzędem, równolegle do szeregów wojska. Oni w bojowym rynsztunku, żeński szyk dzierży zwierciadlane tafle, w których przegląda się przeciwna strona. Wymowne. Trafione.
W rewolucyjnej gorączce najlepiej się sprawdzały najszybsze techniki rejestracji – fotografie i wideo. Jednak w MOCAK oglądamy ich stosunkowo niewiele. Czy tryptyk „Warta na Majdanie. Strażnicy" Maksima Biełusowa można uznać za bezpośredni zapis sytuacji? Trzy portrety mężczyzn – środkowy, stojący za barykadą, ma twarz zasłoniętą przeciwgazową maską; ci po bokach tryptyku ujawniają się przed kamerą. Mężczyzna z lewej strony nie ma się już czego obawiać: przystojny 19-latek stał się jedną z pierwszych ofiar zamieszek.
Podobnie mocne wrażenie sprawia seria „Wojownicy" (Aleksander Czekmieniew). Dziesięcioro buntowników zostało uwiecznionych en face, ale wszyscy noszą kominiarki. Ujawniają się przez dołączone do zdjęć opowieści. Można się dowiedzieć, w jakich okolicznościach artysta ich spotkał, co mu o sobie powiedzieli. Jest nawet wątek romansowy, w dodatku polski. Ona przyjechała na Majdan pomagać jako sanitariuszka, spotkali się, pokochali, mają nadzieję na wspólne życie. Wszyscy ujęci przez Czekmieniewa nie dysponują profesjonalną bronią. Za oręż służą im własnoręcznie wykonane bagnety, a nade wszystko ciało, którego nie oszczędzali. Autor cyklu zauważa: „Sztuka jest ogniotrwała".
Można to też odnieść do obrazków Włady Ralko. Jej „Pamiętnik z Majdanu" to rzadki przykład notatek sporządzonych na gorąco. Artystka systematycznie przychodziła do buntowników i malowała obrazek „z dnia". Syntetyczne akwarelowe migawki tego, co się działo na ulicach. Na wystawie wyeksponowano ledwie część wizualnego dziennika. Dramaty i napięcia zostały pokazane symbolicznie, subtelnie. Taka forma sprawdza się lepiej niż zbytnia dosłowność.
„Rewolucja godności", jak pięknie nazwano wydarzenia na Majdanie, pojawia się też w wersjach przetworzonych, metaforycznych, nawet żartobliwych. Ksenia Hnylicka wykorzystała motyw tradycyjnych matrioszek – pięć drewnianych lalek przedstawiła jako postacie męskie. Umundurowane. Natomiast Nikita Szalenny sięgnął po światową klasykę. Na wielkoformatowych wydrukach zainscenizował sytuacje.
Przypomina się Zbigniew Libera i jego słynne „Pozytywy", lecz wariacja Szalennego inspirowana „Lekcją anatomii doktora Tulpa" Rembrandta nie ma optymistycznej wymowy. Zespół zamaskowanych, uzbrojonych „asystentów" pochyla się nad zwłokami biznesmena w białej koszuli, główny „operator" wyciąga z denata nabój.