Kurator Piotr Sarzyński, tworząc dzisiejszy „Salon odrzuconych", postanowił zaprezentować tych twórców, którzy jego zdaniem mimo niewątpliwego talentu, a często i niekwestionowanych osiągnięć, zostali zepchnięci na margines. Są pomijani w opinii tzw. salonu, często z zupełnie niezrozumiałych powodów. A jeśli trudno zagłuszyć ich sukcesy, mówi się o nich z odrobiną sarkazmu, że są po prostu modni.
Salon odrzuconych ma zresztą swoją tradycję. Nazwa odnosi się do głośnej wystawy zorganizowanej na polecenie Napoleona III w Paryżu w 1863 roku. Zaprezentowano tam dzieła pominięte przez jury paryskiego salonu, bez którego poparcia właściwie nie była możliwa żadna artystyczna kariera. Wśród odrzuconych znaleźli się wtedy m.in. artyści tej klasy co Edouard Manet i jego „Śniadanie na trawie" oraz Gustave Doré.
Dobór prac i autorów wybranych obecnie przez Piotra Sarzyńskiego może wydać się zaskakujący. Są tu tak głośne nazwiska jak Zdzisław Beksiński, Jerzy Duda-Gracz, Stasys, Rafał Olbiński, Franciszek Starowieyski, Józef Szajna, Henryk Waniek czy Maciej Świeszewski. Już z tej niewielkiej grupki widać, że lista jest kontrowersyjna.
Jeden z najpopularniejszych polskich plakacistów Rafał Olbiński ma w Polsce istotnie wielu zawistników, którzy jego międzynarodowe sukcesy kwitują wzruszeniem ramion. Trudno jednak zrozumieć obecność Stasysa, który raczej od lat ma ugruntowaną pozycję, a nawet jako jeden z pierwszych otrzymał Paszport „Polityki", w której pracuje Piotr Sarzyński.
Obecność wielu artystów ma zapewne wskazać, że są pomijani dlatego, że nie należą do twórców wystarczająco awangardowych i konceptualnych, a tacy są najwyżej cenieni przez salon. Na sopockiej ekspozycji są na przykład trzy mocne prace grupy The Krasnals – artystów niedostrzeganych czy wręcz znienawidzonych przez polski świat sztuki za ich krytykę mainstreamu.