W 1995 roku tym kandydatem, a w ostatecznym rozrachunku zwycięzcą rywalizacji z Lechem Wałęsą, był Aleksander Kwaśniewski. To był pojedynek nie tylko legendy Solidarności z postkomunistycznym aparatczykiem, ale przede wszystkim starcie zaprawionego w protestach robotnika po zawodówce z przedstawicielem rodzącej się nowej klasy politycznej: ludzi obytych z salonami, noszących eleganckie błękitne koszule, znających języki i świetnie wykształconych.
Czytaj więcej
30 lat temu Sąd Najwyższy usankcjonował kłamstwo w polityce, dość nisko zawieszając poprzeczkę dl...
Wybory. O co chodziło z wykształceniem Aleksandra Kwaśniewskiego
Ano właśnie – z tym wykształceniem wyszło słabo, bo okazało się, że co prawda Kwaśniewski studiował handel zagraniczny na Uniwersytecie Gdańskim, ale dyplomu nie zdobył. Jak potem tłumaczył myślał, że zdanie wszystkich egzaminów uprawniało go do twierdzenia, że wyższe wykształcenie posiada. W efekcie język polski wzbogacił się o określenie „wykształcenie prezydenckie” (jako synonim kilku lat studiów bez podejścia do obrony pracy magisterskiej), a Sąd Najwyższy zalała fala protestów wyborczych. Ich autorzy wskazywali, że fałszywe dane przekazane przez kandydata i rozpowszechnione potem w dokumentach Państwowej Komisji Wyborczej, decydująco wpłynęły na wyniki wyborów. Protestów było zresztą prawie tyle co głosów, które przeważyły szalę zwycięstwa – Aleksander Kwaśniewski zebrał ich wówczas o ok. 700 tys. więcej niż Lech Wałęsa.
I choć SN przyznał, że podanie przez komitet Kwaśniewskiego nieprawdziwej informacji było naruszeniem ustawy o wyborze prezydenta, oddalił protesty, uznając za wątpliwe, by wyborcy czerpali wiedzę o kandydatach z obwieszczeń PKW. „Źródło informacji dla wyborców o osobach kandydatów stanowiły w znacznym zakresie środki masowego przekazu. W środkach tych jeszcze przed pierwszą turą głosowania, a w bardzo znacznym zakresie przed drugą turą, zakwestionowano posiadanie przez Aleksandra Kwaśniewskiego wyższego wykształcenia” – napisał w uzasadnieniu postanowienia w tej sprawie SN.
Czytaj więcej
PiS twierdzi, że jeśli Andrzej Duda nie będzie prezydentem, to dojdzie do wojny na górze, a progr...