Michał Skrzypek: Jak przegrać proces, myląc się w kwestii waluty

Prawo powinno być jasne i nie budzić wątpliwości. Przepis konstruujący zasadę walutowości taki nie jest.

Publikacja: 04.12.2024 04:40

Michał Skrzypek: Jak przegrać proces, myląc się w kwestii waluty

Foto: Adobe Stock

Ojcowie prawa cywilnego – czyli starożytni Rzymianie – zostawili nam słyną zasadę „ius civile vigilantibus scrpitum est”. Oznacza ona – w tłumaczeniu – że prawa pisano dla uważnych i starannych. Trudno tej mądrości nie docenić. We współczesnym procesie na przedsiębiorcę czyha wiele pułapek. Jeśli w nie wpadnie, proces przegra, mimo że ma rację. Jedną z takich pułapek jest zasada walutowości określająca walutę roszczenia, którego pozwem się dochodzi. Dłużnik może taką pomyłkę wykorzystać i uniknąć wywiązania się z istniejącego zobowiązania. Innymi słowy: dłużnik może się wywinąć za pomocą kruczków prawnych.

Zasada walutowości

Zasada walutowości to reguła wyrażona w art. 358 § 1 kodeksu cywilnego. Na pierwszy rzut oka wydaje się nieskomplikowana. Zgodnie z nią skoro jesteśmy dłużni w walucie obcej, to w takiej walucie powinniśmy dług zwrócić, chyba że wolimy zapłacić w złotówkach. Jeżeli wybieramy uregulowanie długu w naszej walucie, to obliczamy wartość długu w złotówkach, stosując kurs z dnia, w którym powinniśmy dokonać zapłaty. Jeżeli – jako dłużnik – opóźniamy się z zapłatą, to nasz wierzyciel ma prawo żądać, abyśmy dokonali przeliczenia według kursu z dnia zapłaty. Wydawać by się mogło, że nie ma tutaj żadnej pułapki. A jednak jest.

Czytaj więcej

Iwona Karasek-Wojciechowicz: kredyty frankowe - kierunek rozstrzygnięcia SN jest przesądzony?

Przepisy trzeba bowiem czytać uważnie, a nawet bardzo uważnie. Tylko staranna lektura tego przepisu ujawnia, że wybór waluty przysługuje wyłącznie dłużnikowi. To on ma prawo zadecydować, czy zapłaci w walucie obcej czy w naszych złotówkach. Prawa wierzyciela ograniczają się do żądania zapłaty w walucie, jaką określono w umowie.

Niestety zdarza się, że autorzy pozwów wpadają w pułapkę, jaką zastawia na nich art. 358 kodeksu cywilnego. Jego redakcja jest rzeczywiście niefortunna. Budziła wątpliwości jeszcze przed jej relatywnie niedawną nowelizacją w 2016 r. To wtedy Sąd Najwyższy wydał wyrok w sprawie III CSK 273/11, w którym przesądził, że prawa wierzyciela w zakresie waluty roszczenia ograniczają się do wyboru kursu, gdy dłużnik zdecydował się spłacić dług w złotówkach. Dalej, Sąd Najwyższy zaakceptował pogląd sądów niższych instancji, że żądanie przez wierzyciela zapłaty w walucie innej niż waluta kontraktu jest zachowaniem niezgodnym z treścią umowy i musi prowadzić do oddalenia powództwa. Orzeczenie to było – w swoim czasie – szeroko komentowane za zbytni formalizm i niepotrzebne komplikowanie obrotu gospodarczego.

Niemniej wspomniany wyrok zapoczątkował kierunek, zgodnie z którym polskie sądy do dziś orzekają. Tak powstała pułapka na nieuważnych autorów pozwów. Pułapka, z której w postępowaniu gospodarczym nie ma ucieczki.

Zdradliwa nowelizacja

Żeby jednak nie było łatwo, ustawodawca zdecydował się na nowelizację art. 358 k.c., czyniąc pułapkę jeszcze bardziej zdradliwą. Choć miał dobre intencje, bo przepis budzący wątpliwości chciał uczynić czytelniejszym, wyszło jak zawsze.

Zmiana przepisu polegała na skreśleniu dotychczasowego ostatniego zdania § 2, w którym wskazywano, że w razie zwłoki dłużnika wierzyciel może żądać spełnienia świadczenia w walucie polskiej wedle kursu z dnia, w którym nastąpi zapłata. W to miejsce wprowadzono łudząco podobny § 3. W nim ustawodawca wskazuje, że wierzyciel, gdy dłużnik opóźnia się z płatnością, może żądać zapłaty w walucie polskiej wedle kursu z dnia, w którym zapłata jest dokonywana. Część prawników założyła, że ustawodawca zareagował na stanowisko sądów i zmierzał do usunięcia pułapki zasady walutowości.

Stanowisko orzecznictwa – słusznie – nie uległo zmianie. Nadal w sądach stosuje się interpretację, zgodnie z którą wierzyciel nie może bez zgody dłużnika dokonać przeliczenia długu na złotówki. Jeżeli tak zrobi, czekają go dotkliwe skutki procesowe.

Dług w innej walucie to inny dług

Choć może się to wydawać odrobinę zaskakujące, to opisana wyżej pomyłka wierzyciela oznacza wejście na drogę prowadzącą tylko i wyłącznie do przegrania procesu. Sąd Najwyższy – jak już wspomniano – przesądził, że roszczenia wyrażone w różnych walutach to dwa różne roszczenia. Nawet wtedy, gdy opiera się je na tej samej umowie i tych samych zdarzeniach, które mają potwierdzać obowiązek zapłaty. W efekcie pomyłka co do waluty – czyli przeliczenie żądania z waluty obcej na rodzimą – powoduje, że dochodzimy zapłaty innej od tej, która rzeczywiście nam przysługuje. Konsekwencją takiego stanu rzeczy może być tylko i wyłącznie oddalenie powództwa w całości. Bez znaczenia pozostaną inne kwestie zazwyczaj w procesie istotne. W szczególności nie będzie miało znaczenia, że wierzycielowi należy się zapłata.

Pułapka bez wyjścia

Przedsiębiorcy zazwyczaj dochodzą swoich roszczeń w postępowaniu gospodarczym. Słynie ono z wyśrubowanych wymogów formalnych. Jednym z nich jest zakaz zmiany powództwa. Innymi słowy, jeżeli w pozwie przedsiębiorca żąda zapłaty w nieodpowiedniej walucie, nie będzie mógł już tego błędu naprawić.

Nie to jest jednak najbardziej dla wierzyciela niebezpieczne. Najmniej korzystna jest sytuacja, w której omyłkę zauważy przeciwnik, a jednocześnie nie zostanie ona wychwycona przez sąd. Trzeba bowiem pamiętać, że pozew złożony w niewłaściwej walucie nie przerywa biegu przedawnienia roszczenia w odpowiednim pieniądzu. Dlatego w opisanej sytuacji dłużnik będzie w procesie milczał, a jego aktywność skoncentruje się na przedłużeniu postępowania, tak aby doprowadzić do upływu terminu przedawnienia roszczenia wyrażonego w odpowiedniej walucie. W takiej sytuacji – paradoksalnie – dostrzeżenie pomyłki przez sąd i szybkie oddalenie powództwa jest dla przedsiębiorcy korzystne. Strata w takim wypadku ograniczy się do opłaty sądowej i kosztów postępowania, ale należność będzie można jeszcze uratować.

Dodatkowe utrudnienia

W opisaną pułapkę można czasem wpaść, nawet prawidłowo czytając przywołany tutaj przepis. Trzeba jeszcze pamiętać, że waluta wskazana w umowie wpływa też na to, w jakim pieniądzu powinny zostać wyrażone inne roszczenia pośrednio z niej wynikające. Orzecznictwo wprowadziło bowiem zasadę, że waluta kontraktu określa walutę odszkodowania. A tutaj o pomyłkę niełatwo. Przykładowo, kontrakt przewidujący rozliczenia w euro dotyczył wzniesienia budynku. Budynek obciążony jest wadami. Poszkodowany z własnej kieszeni pokrył koszty naprawy. Zapłacił w złotówkach. Niesolidnego wykonawcę pozwał zaś – powołując się na opłaconą fakturę – także w złotówkach. W takiej sytuacji również można wpaść w pułapkę zasady walutowości.

Ostatnio wpadają w nią też banki, które, kierując w sprawach frankowych roszczenia o zwrot udostępnionego kapitału, dokonują przeliczenia jego wartości na złotówki. Nie ma zatem innej rady, jeżeli w umowie wskazano walutę obcą, to w pozwie żądać trzeba zapłaty właśnie w tym pieniądzu. Nie da się ukryć, że prawo powinno być jasne i nie budzić wątpliwości. Przepis konstruujący zasadę walutowości taki nie jest. Stąd pomyłki i przykre konsekwencje dla nieuważnych wierzycieli.

Czym by jednak było prawo bez kruczków?

Autor jest adwokatem, jako Counsel w kancelarii White Owl kieruje Praktyką Sporów Sądowych i Arbitrażu

Ojcowie prawa cywilnego – czyli starożytni Rzymianie – zostawili nam słyną zasadę „ius civile vigilantibus scrpitum est”. Oznacza ona – w tłumaczeniu – że prawa pisano dla uważnych i starannych. Trudno tej mądrości nie docenić. We współczesnym procesie na przedsiębiorcę czyha wiele pułapek. Jeśli w nie wpadnie, proces przegra, mimo że ma rację. Jedną z takich pułapek jest zasada walutowości określająca walutę roszczenia, którego pozwem się dochodzi. Dłużnik może taką pomyłkę wykorzystać i uniknąć wywiązania się z istniejącego zobowiązania. Innymi słowy: dłużnik może się wywinąć za pomocą kruczków prawnych.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Ostrożnie z tym mobbingiem
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Rzecz o prawie
Jarosław Gwizdak: Sądowe podróże kształcą
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Szukając lidera
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Nie mylić kancelarii z cyrkiem
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Rzecz o prawie
Paweł Rygiel, Andrzej Kadzik: Dialog receptą na kryzys
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego