Ojcowie prawa cywilnego – czyli starożytni Rzymianie – zostawili nam słyną zasadę „ius civile vigilantibus scrpitum est”. Oznacza ona – w tłumaczeniu – że prawa pisano dla uważnych i starannych. Trudno tej mądrości nie docenić. We współczesnym procesie na przedsiębiorcę czyha wiele pułapek. Jeśli w nie wpadnie, proces przegra, mimo że ma rację. Jedną z takich pułapek jest zasada walutowości określająca walutę roszczenia, którego pozwem się dochodzi. Dłużnik może taką pomyłkę wykorzystać i uniknąć wywiązania się z istniejącego zobowiązania. Innymi słowy: dłużnik może się wywinąć za pomocą kruczków prawnych.
Zasada walutowości
Zasada walutowości to reguła wyrażona w art. 358 § 1 kodeksu cywilnego. Na pierwszy rzut oka wydaje się nieskomplikowana. Zgodnie z nią skoro jesteśmy dłużni w walucie obcej, to w takiej walucie powinniśmy dług zwrócić, chyba że wolimy zapłacić w złotówkach. Jeżeli wybieramy uregulowanie długu w naszej walucie, to obliczamy wartość długu w złotówkach, stosując kurs z dnia, w którym powinniśmy dokonać zapłaty. Jeżeli – jako dłużnik – opóźniamy się z zapłatą, to nasz wierzyciel ma prawo żądać, abyśmy dokonali przeliczenia według kursu z dnia zapłaty. Wydawać by się mogło, że nie ma tutaj żadnej pułapki. A jednak jest.
Czytaj więcej
W najbliższym czasie podjęta zostanie na wniosek Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego doniosła uchwała Izby Cywilnej SN dotycząca kredytów frankowych. Biorąc pod uwagę sformułowanie uzasadnienia wniosku powstaje pytanie, czy kierunek rozstrzygnięcia nie jest już z góry przesądzonym w szczególności w odniesieniu do tak zwanej klauzuli denominacyjnej oraz kredytów denominowanych. Pojęcia te, wykształcone w publicystyce i piśmiennictwie, wciąż nie zostały dostatecznie wyjaśnione. Nie objaśnia go także wniosek Pierwszej Prezes.
Przepisy trzeba bowiem czytać uważnie, a nawet bardzo uważnie. Tylko staranna lektura tego przepisu ujawnia, że wybór waluty przysługuje wyłącznie dłużnikowi. To on ma prawo zadecydować, czy zapłaci w walucie obcej czy w naszych złotówkach. Prawa wierzyciela ograniczają się do żądania zapłaty w walucie, jaką określono w umowie.
Niestety zdarza się, że autorzy pozwów wpadają w pułapkę, jaką zastawia na nich art. 358 kodeksu cywilnego. Jego redakcja jest rzeczywiście niefortunna. Budziła wątpliwości jeszcze przed jej relatywnie niedawną nowelizacją w 2016 r. To wtedy Sąd Najwyższy wydał wyrok w sprawie III CSK 273/11, w którym przesądził, że prawa wierzyciela w zakresie waluty roszczenia ograniczają się do wyboru kursu, gdy dłużnik zdecydował się spłacić dług w złotówkach. Dalej, Sąd Najwyższy zaakceptował pogląd sądów niższych instancji, że żądanie przez wierzyciela zapłaty w walucie innej niż waluta kontraktu jest zachowaniem niezgodnym z treścią umowy i musi prowadzić do oddalenia powództwa. Orzeczenie to było – w swoim czasie – szeroko komentowane za zbytni formalizm i niepotrzebne komplikowanie obrotu gospodarczego.