Głównym tematem dyskusji o Trybunale Konstytucyjnym jest jego uniezależnienie od większości rządzącej. Ale to niejedyne zmiany potrzebne, by przywrócić, a może nawet wreszcie ustanowić, poczucie sprawiedliwości wśród obywateli. Trzeba bowiem uczciwie przyznać, że przed 2015 r. ten Trybunał, często związany zbyt sztywnymi normami, nie zawsze był dla obywateli wzorcem instytucji budującej zaufanie do państwa.
Nie jest moją intencją „symetryzowanie”. Mam nawet dyskomfort, porównując działanie Trybunału przed i po 2015 r. Są to najdalsze galaktyki. Obecny, ogarnięty wewnętrznymi konfliktami oraz otwartym działaniem z pobudek politycznych, z kilkunastoma wyrokami wydawanymi rocznie, jest niestety instytucją tragikomiczną.