W 2012 r. nie grozi nam zapaść na rynku pracy, mimo wolniejszego wzrostu gospodarczego. Firmy są na to przygotowane – zrestrukturyzowały zatrudnienie, stosują elastyczne formy pracy, mają dobre wyniki finansowe, wstrzymują się z podwyżkami płac, pomaga im słaby złoty.
Niestety, bezrobocie nie spadnie. – Przedsiębiorstwa nie będą zwalniały, ale też nie będą przyjmowały – mówi „Rz" Grażyna Majcher-Magdziak, prezes firmy doradczej BAA Polska. Podobnie uważa Wojciech Morawski, szef spółki bieliźniarskiej Atlantic. – Poważną restrukturyzację zakłady przeprowadziły już w latach 2009 – 2010, teraz nie jest potrzebna – uważa.
Takie opinie potwierdzają analizy Narodowego Banku Polskiego, a także prognozy ekonomistów. NBP przypomina, że z kwartału na kwartał zmniejsza się wprawdzie liczba firm chcących zatrudniać pracowników, ale nie rośnie gwałtownie liczba tych, które chcą zwalniać.
Większość przedsiębiorstw deklaruje zachowanie obecnego stanu. Mają spore rezerwy finansowe, ich depozyty przekraczają 180 mld zł, duże zakłady wykazują wysoką rentowność, a wiedząc, że bezrobocie jest znaczne, niemal zamroziły podwyżki płac. To zwiększa ich konkurencyjność. Korzystają także na osłabieniu złotego. – Jeśli jest słaby, firmy poprawiają wyniki – mówi Ryszard Florek, prezes firmy Fakro produkującej okna. Przypomina, że gdy nasza waluta dołuje, wiele firm rezygnuje z nieopłacalnego importu, szuka surowców i produktów w kraju.
13 procent wyniesie przyszłoroczne bezrobocie – szacują ekonomiści