Do 34 proc., czyli o 9 pkt procentowych w porównaniu z minionym rokiem, zmniejszyła się obecnie na świecie grupa pracowników, którzy myślą o zmianie zatrudnienia w przeciągu kolejnych 12 miesięcy (najczęściej licząc na wyższe zarobki u nowego pracodawcy). Tak wynika z czwartej edycji globalnego badania firmy EY, Work Reimagined Survey, które zostało przeprowadzono latem (czerwiec–sierpień) tego roku i objęło ponad 17 tys. pracowników i prawie 1,6 tys. pracodawców na świecie.
Jedni i drudzy mają świadomość, że osłabienie gospodarcze zmniejsza chęć do zmiany miejsca zatrudnienia, choć częściej twierdzą tak pracodawcy (57 proc.) niż sami pracownicy (47 proc.). Jak zwraca uwagę Artur Miernik, partner EY Polska i lider Praktyki Workforce Advisory, niska stopa bezrobocia, pogłębiana niekorzystnymi trendami demograficznymi, oraz wysoka wciąż liczba ofert zatrudnienia sprawiają, że pracownicy z dużym optymizmem oceniają możliwość znalezienia nowego zatrudnienia. Jednocześnie dużo bardziej niż w poprzednich latach zwracają uwagę na jego stabilność.
Pokazał to niedawny sondaż portalu Aplikuj.pl, według którego dla 62 proc. pracowników najważniejszą kwestią przy wyborze nowego pracodawcy jest teraz stabilność zatrudnienia, ważniejsza nawet niż wysokie zarobki, wskazywane przez 58 proc. ankietowanych. Mniejsze znaczenie odgrywa dogodna lokalizacja firmy, jej wizerunek czy elastyczne godziny pracy. Przedstawiciele firm rekrutacyjnych przyznają zresztą, że w obecnych warunkach trudniej jest uzyskać większą podwyżkę wynagrodzenia przy zmianie pracy. Jak ocenia Ewa Michalska, dyrektor operacyjna w Grafton Recruitment, chociaż przedsiębiorstwa potrzebują najlepszych specjalistów na rynku, to nie mogą sobie dzisiaj pozwolić na wysokie pensje.
Z badania EY wynika, że otwartość na zmianę pracy w dużym stopniu zależy od branży; najwięcej, bo ponad 40 proc., chętnych do takiej zmiany jest w sektorach technologii, mediów i telekomunikacji oraz nieruchomości. Z kolei najrzadziej myślą o tym pracownicy energetyki i administracji publicznej (niespełna trzech na dziesięciu).
Artur Miernik przypomina, że skutki pandemii oraz wojny w Ukrainie nie są równomiernie rozłożone na wszystkie sektory gospodarki. W części branż początkowe trudności przełożyły się na późniejsze wzrosty, podczas gdy w innych nastąpiło redefiniowanie struktur zatrudnienia. – Wpływa to bez wątpienia na przywiązanie do miejsca pracy i chęć pozostania w firmie działającej w branży uznawanej przez samych pracowników za bardziej stabilną i odporną na zmiany gospodarcze – ocenia ekspert EY