O ile jeszcze przed trzema laty prawie 50 proc. Polaków zajmujących się sprzedażą bezpośrednią miało poniżej 30 lat, o tyle ostatnio ich odsetek spadł do 37 proc. Zwiększył się zaś – i to o ponad jedną trzecią (do niemal 30 proc). – udział sprzedawców powyżej 40. roku życia – wynika z danych Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej (PSSB).
Jego dyrektor generalny Mirosław Luboń przypisuje tę zmianę sytuacji na rynku pracy, gdzie dojrzałym pracownikom, zwolnionym wskutek pokryzysowych cięć, trudniej było o nową pracę. Szukali więc zarobków w sprzedaży bezpośredniej.
Narzędzia dla młodych
Teraz nową szansą dla branży może być pokolenie tzw. milenialsów (20–35-latków), którzy już nie z przymusu, ale z własnego wyboru często preferują samodzielne zajęcie zamiast stałej pracy.
– Szybko rosnąca gospodarka współdzielenia może całkowicie zmienić sposób, w jaki ludzie zarabiają na życie: już nie jako pracownicy w firmie, ale jako samozatrudnieni kierowcy taksówki czy hotelarze – podkreślał Magnus Bransstrom, prezes Oriflame i do niedawna szef Europejskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej (SELDIA), podczas jej niedawnej konferencji w Brukseli. Sposobem branży na dotarcie do milenialsów – na razie głównie sprzedawców, choć coraz częściej także klientów – są inwestycje w internetowe platformy obsługi.
– Wraz z rozwojem internetu, cyfryzacją zmienił się nie tylko zasięg prowadzenia biznesu, ale też sposób, w jaki ludzie się komunikują. Młode pokolenie jest stale w kontakcie, choć rzadko jest to kontakt fizyczny. Musimy się więc dostosować do nowych warunków – podkreślał w Brukseli Mikael Linder, prezes Nu Skin Enterprises na region EMEA, zwolennik rozwoju sprzedaży bezpośredniej na platformach online. Jak zaznaczał, milenialsów pociąga przedsiębiorczość, ale trzeba im zapewnić dopasowane do ich potrzeb narzędzia do prowadzenia biznesu, np. za pomocą Facebooka.