Już w lutym minister pracy Jolanta Fedak wnioskowała do resortu finansów o zmianę planu finansowego Funduszu Pracy. Po tym, gdy zmniejszono o ponad 3 mld zł (w stosunku do ubiegłego roku) pieniądze na aktywną pomoc bezrobotnym, urzędy pracy dysponowały przeciętnie o 70 proc. mniejszą kwotą pieniędzy niż w zeszłym roku. Najpierw w lutym chciała zwiększyć wydatki o ok. 1,2 mld zł. W kwietniu wnioskowała o odmrożenie 1,5 mld zł, a potem poprosiła o 80 mln zł wsparcia dla OHP i zatrudnienia młodocianych. Te pieniądze do FP wpłynęły w maju.
Kilka dni temu szefowa resortu pracy stwierdziła, że do końca sierpnia obiecane 1,5 mld zł trafi do urzędów pracy. Tak się jednak nie stanie.
Z informacji, jakie „Rz" dostała z Ministerstwa Finansów, wynika, że istnieją dwie przyczyny odmowy. Pierwsza związana z planami korekty deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych poniżej 3 proc. PKB do przyszłego roku. Ale jest też przyczyna „administracyjna", duża liczba wniosków złożona przez minister pracy. MF wyjaśnia: „Biorąc pod uwagę chronologię wniosków składanych przez Ministra Pracy i Polityki Społecznej w naszym przekonaniu należy uznać wniosek (...) na kwotę 1,5 mld zł za nieaktualny, ponieważ po tym wniosku Minister wystąpiła z wnioskiem o zmianę w zakresie 80 mln zł, które to zmiany były elementem pierwszego wniosku na kwotę 1,5 mld zł". Resort finansów uważa, że jeśli resort pracy nie skorygował poprzedniego wniosku, eliminując z niego 80 mln zł, to poprzednie wnioski są nieaktualne.
Tymczasem w niektórych powiatowych urzędach pracy w sierpniu nieco zwiększyło się bezrobocie. Ludzie kończą prace sezonowe i wracają do rejestrów. Jarosław Simon, zastępca dyrektora PUP w powiecie jaworskim ( woj. dolnośląskie) ma nadzieję, że bezrobocie nie wróci do poziomu z początku roku. – Udało się je zmniejszyć o ponad 4 pkt proc. – To efekt prowadzenia aktywnej polityki oraz tego, że z powiatu wrocławska firma LG wozi ludzi do pracy.
W ciągu pięciu miesięcy (od lutego) przeciętnie stopa bezrobocia spadła o 1,5 pkt proc., do 11,7 proc. Ale w 19 powiatach spadki są znaczenie wyższe, ponad 4 proc. To jednak głównie efekt pracy sezonowej, która właśnie się kończy.