Na pierwszy rzut oka nie wygląda to najgorzej: 75 proc. z 750 polskich firm uczestniczących w cyklicznym badaniu agencji zatrudnienia ManpowerGroup twierdzi, że w II kwartale nie planuje zmian zatrudnienia. Kolejnych 11 proc. zapowiada tu wzrost, a tyle samo planuje cięcia.
Jednak okazuje się, że po sezonowej korekcie prognoza netto zatrudnienia spada do minus dwóch punktów procentowych. To oznacza, że przewaga firm planujących cięcia zatrudnienia wzrosła już drugi kwartał z rzędu. Jest to nie tylko wynik zdecydowanie gorszy niż rok wcześniej, gdy optymiści mieli sześciopunktową przewagę, ale i najgorszy od 2008 r., kiedy wystartowało badanie. Podobny wydźwięk ma też opublikowany wczoraj Barometr Ofert Pracy, który przygotowuje Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych oraz Instytut Gospodarki Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Według niego, choć luty przyniósł lekki wzrost liczby ofert pracy publikowanych w Internecie, to skala zwolnień przewyższa skalę przyjęć nowych pracowników.
Iwona Janas, dyrektor generalna ManpowerGroup w Polsce, twierdzi, że na ostrożność polskich pracodawców mają wpływ obawy o dalsze rozprzestrzenianie się kryzysu finansowego w strefie euro.
– Być może sytuacja zacznie zmieniać się na lepsze po II kwartale. Jednak na podstawie obserwacji rynku możemy ocenić, że poprawa nie nastąpi wcześniej niż przed IV kwartałem – dodaje.
Nawet jeśli w skali kraju barometr Manpower jest na minusie, to widać spore różnice regionalne i branżowe. Po uwzględnieniu sezonowej korekty najgorsze nastroje są na północy kraju, gdzie przewaga firm planujących zwolnienia sięga 8 pkt. proc. Najlepiej jest w centralnej Polsce, gdzie 5-punktową przewagę mają pracodawcy planujący wzrost zatrudnienia.