Liczba zatrudnionych w firmach, gdzie pracuje więcej niż 9 osób, była taka sama jak przed rokiem. Takie dane za styczeń podał GUS.
Statystyki mocno rozczarowały, bo dotychczas przez dziewięć kolejnych miesięcy dynamika zatrudnienia się poprawiała, osiągając w grudniu 2013 r. tempo 0,3 proc. Spodziewano się, że w styczniu liczba etatów wzrosła rok do roku o 0,6 proc. (średnia prognoz w ankiecie „Rz").
Początek roku to czas, kiedy zmienia się pula firm, jakie bada GUS. Przedsiębiorstwa, w których zatrudnienie w poprzednim roku przekroczyło 9 osób, zostają w styczniu dopisane do klasy jednostek zatrudniających co najmniej 10 osób. Z puli wypadają natomiast te firmy, w których zatrudnienie spadło poniżej tego limitu. Po rewizji w tym roku okazało się, że w ciągu miesiąca w sektorze przedsiębiorstw przybyło tylko 15,1 tys. etatów. To wynik dwa razy gorszy niż w styczniu ubiegłego roku i najsłabszy od stycznia 2005 r. – To echo ubiegłego roku, który, zwłaszcza w pierwszej połowie, był trudny dla polskich przedsiębiorstw. Było sporo bankructw, firmy nie zwiększały zatrudnienia – mówi Marcin Luziński, ekonomista BZ WBK.
Według Krystiana Jaworskiego, ekonomisty Credit-Agricole, słabe dane po rewizji próby firm to sygnał, że w kiepskiej kondycji wciąż są małe przedsiębiorstwa. – Małe firmy bardziej niż duże przedsiębiorstwa narażone są na fluktuacje koniunktury, co przekłada się na ich ostrożną ocenę ożywienia gospodarczego w Polsce, a co za tym idzie – niechętnie zwiększały one liczbę pracowników – wyjaśnia Jaworski.
Ekonomiści uspokajają, że podane wczoraj statystyki nie świadczą o pogorszeniu się sytuacji na rynku pracy. – Rozczarowanie jest jednorazowe. Spodziewamy się poprawy wskaźnika zatrudnienia w kolejnych miesiącach – mówi Marcin Luziński. – Poprawa warunków na rynku pracy jest faktem i w kolejnych miesiącach spodziewamy się stopniowej poprawy dynamiki zatrudnienia. Dotyczy to w szczególności sektora przemysłowego – zapewnia Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.