Wiele wskazuje na to, że II półrocze – a przynajmniej sezon wakacyjny – na rynku mieszkaniowym może upłynąć pod znakiem marazmu, topniejącej sprzedaży i oczekiwania przez konsumentów na rozwój sytuacji – m.in. w związku z niepewnością co do rządowych programów mieszkaniowych. Pytanie, czy w tym otoczeniu rosną szanse na spadek cen mieszkań? Eksperci spodziewają się przynajmniej stabilizacji.
Czytaj więcej
Pierwotny rynek mieszkaniowy w okresie między programami wsparcia popytu kontynuuje jazdę na niżs...
Presja na urealnienie cen
Resort rozwoju potwierdził to, co dla dużej części rynku było jasne: program „Na start” nie wejdzie w życie po wakacjach ani nawet do końca roku. Do przepchnięcia projektu ustawy o dopłatach do kredytów dla potrzebujących trzeba znaleźć większość, a koalicja jest w sprawie polityki mieszkaniowej mocno poróżniona – co zwiastowały programy wyborcze i bardzo ogólnikowe potraktowanie tematu w umowie koalicyjnej. Przy dobrych wiatrach, po znalezieniu kompromisu i poparcia, program mógłby zacząć działać od 2025 r.
Jak w tym kontekście będzie wyglądać II półrocze w mieszkaniówce? Dla kogo chaos będzie otchłanią, dla kogo drabiną?
Jan Dziekoński, założyciel portalu Fltr.pl, zaznacza, że pozostajemy w sferze deklaracji, a nie konkretów – jedyny to taki, że przewidywany termin wejścia w życie programu przesuwa się na początek przyszłego roku, ale nie jest to żadna wiążąca data. Co więcej, dalej nie wiadomo, jakie miałyby być parametry poprawionego programu. Zdaniem eksperta w ciągu najbliższych miesięcy nastroje na rynku jeszcze bardziej opadną, a w sprzedaży będzie większy popłoch. Dziekoński zwraca uwagę, że już od miesięcy widać tendencję wyhamowania obrotu i narastającą rozbieżność między cenami ofertowymi a transakcyjnymi. Z dokonanej przez Fltr.pl analizy portali z ogłoszeniami wynika, że rośnie liczba ofert, gdzie sprzedający spuszczają z tonu. Istotnym czynnikiem jest sytuacja na rynku kredytów hipotecznych – popyt na pożyczki się mocno kurczy, bo ceny mieszkań są po prostu wysokie.