Susza już przesądzona. Polska wchodzi w wiosnę z deficytem wody i groźbą wyższych cen

Zasoby wody nie odbudowały się przez zimę, w lutym było jej w rzekach rekordowo mało. Słychać kolejne ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną, co zwiastuje wzrost cen żywności.

Publikacja: 12.03.2025 04:39

Zasoby wody nie odbudowały się przez zimę

Zasoby wody nie odbudowały się przez zimę

Foto: Fotorzepa/ Urszula Lesman

Rok 2024 był najcieplejszym w historii pomiarów, a w 2025 r. nic się nie zmieniło – informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej na podstawie danych z programu „Copernicus”. Wystosował już dwa ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną, w zlewni rzeki Pisy na Mazurach i na Górnej Noteci, na granicy województwa kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego. Stany rzek na stacjach w całym kraju wskazują, że tak źle nie było nawet od dekady.

Dlaczego w rzekach jest tak mało wody

Choć główny sezon wegetacji jeszcze się nie rozpoczął, pierwsze problemy już widać – w lutym były rekordowo niskie przepływy w rzekach. Winny jest brak śniegu i deszczu, a także ciepła zima, wysokie temperatury powodują duże parowanie. – Taki stan rzeczy praktycznie gwarantuje nam suszę w tym roku – informuje IMGW, tym bardziej że zasoby wodne nie tylko nie zdążyły się odbudować po zeszłorocznej suszy, ale w wielu miejscach sytuacja wręcz się pogorszyła.

Na dziś w kraju mamy dwa ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną – w zlewni Pisy w rejonie Wielkich Jezior Mazurskich oraz w zlewni Górnej Noteci na granicy województwa kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego. Dodatkowo, na 21 stacjach wodowskazowych przez co najmniej 10 dni notowano przepływy wody poniżej średniego niskiego przepływu, to powód do wydania dla takiej zlewni ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną. – Ostrzeżenia wydano dla 21 z 650 stacji pomiarowych w kraju, to nie jest duża liczba, ale największa w tym okresie w ciągu ostatnich 10 lat. Od 2015 r. sytuacja nigdy nie była tak trudna w tym okresie, czyli w pierwszej dekadzie marca, sytuacja w tym roku wyraźnie się odróżnia od poprzednich lat – mówi Emilia Szewczak, hydrolog IMGW.

W oczy rzuca się brak śniegu, na nizinach pokrywa śnieżna w ciągu ostatniej zimy występowała tylko sporadycznie, a w górach śnieg co prawda był, ale za mało. Na Śnieżce dziś jest ok. 50 cm, na Kasprowym Wierchu – 60 cm pokrywy śnieżnej, według IMGW – powinno go być nawet dwa razy więcej, a halny, który wiał od początku tygodnia, dodatkowo przyśpieszał parowanie śniegu, więc woda nie trafiała do strumieni. I z takim „długiem wodnym” wchodzimy w czas dużego zapotrzebowania na wodę wiosną. – Zmierzamy w stronę wyższych temperatur, wyższego parowania, nasłonecznienia, powoli zaczynamy też już okres wegetacyjny, rośliny zaczynają swój wzrost i intensywnie będą pobierać wodę ze środowiska, tymczasem zimowe zasoby się nie odnowiły, a dodatkowo w sezon wchodzimy z deficytem wody. Od wczesnej wiosny problem z suszą będzie coraz większy – ocenia hydrolog.

Czytaj więcej

Dlaczego nie mamy w Polsce zimy? Ekspert z PAN: „Jak najbardziej, czas się bać”

Suszę widać na zdjęciach satelitarnych

Na Opolszczyźnie w lutym nie spadła ani kropla deszczu. Skutki braku deszczu i śniegu widać już w całej Polsce – z kosmosu można analizować glebę do 1 m głębokości. Zdjęcia satelitarne dostarczają powodów do niepokoju, bo wilgotność gleby w Polsce jest niska. Na obszarze płytkiej warstwy korzeniowej, do 28 cm w głąb, wilgotność ziemi miejscami spada do ok. 45 proc., głównie w rejonie województwa łódzkiego, a gdy spadnie poniżej 40 proc., będzie to oznaczało możliwy deficyt wody w strefie korzeniowej.

Efekty suszy w tym roku dopiero nadejdą, problemy zaczynają się, gdy wskutek przedłużającego się braku deszczu, czyli suszy atmosferycznej, meteorologicznej, sytuacja ewoluuje do suszy rolniczej, glebowej, bo ta jest już zagrożeniem dla upraw – rośliny pobierają z wysuszonej ziemi mniej składników odżywczych, więc gorzej rosną, w efekcie zbiory są mniejsze i gorszej jakości, rolnicy i ubezpieczyciele liczą straty. Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa zaczyna monitorować (i komentować) suszę i jej wpływ na poszczególne uprawy – od 21 marca. Jeśli okres braku opadów się przedłuży, może dojść do suszy hydrologicznej, gdy obniża się poziom wód powierzchniowych, czyli wysychają rzeki, jeziora i zbiorniki retencyjne. Zmniejszony dopływ wód odbija się na przemyśle i energetyce wodnej, ale największym zagrożeniem jest ograniczenie wody pitnej dla ludzi i zwierząt.

Brak wody w Polsce zaczyna być sporym obciążeniem dla budżetu. Dotyczy rosnącej rzeszy osób, w ubiegłym roku wnioski o szacowanie suszy w aplikacji suszowej złożyło 170 tys. rolników. Obecnie KOWR zbiera aplikacje do 10 kwietnia na udzielenie drugiej tury pomocy suszowej, stawki pomocy będą się wahały od 1 do 3 tys. zł na hektar powierzchni, zależnie od wielkości strat. Rośnie też co roku obciążenie dla podatników, bo np. 2023 r. na pomoc suszową wydaliśmy co najmniej 1,5 mld zł, a dwie susze z lat 2018 i 2019 kosztowały podatników łącznie 4,5 mld zł.

Czytaj więcej

Rekordowe pieniądze dla rolników popłyną z UE. Polacy też sięgną po 8,4 mld euro

Susza problemem Europy

Polska nie wysycha sama, deficyty wody są problemem także Słowacji, Węgier, Czech, Rumunii i Bułgarii, a to jest istotny region Europy dla unijnego potencjału produkcji rzepaku, kukurydzy czy pszenicy. Tyle że z suszą wygrywa obecnie geopolityka. – W ostatnich tygodniach rynek pewnie by się bardziej koncentrował na tym problemie, gdyby nie zawirowania geopolityczne, związane z cłami nakładanymi przez USA na Chiny, Kanadę, Meksyk czy Unię Europejską oraz cłami odwetowymi, którymi z kolei zostały obłożone USA. Sytuacja pochłania obecnie gros uwagi uczestników rynku, ponieważ jest bardzo dynamiczna, a w dodatku wpływa na handel i ceny surowców rolnych – mówi Grzegorz Rykaczewski, ekspert sektora rolno-spożywczego w banku Pekao. Dlatego ekspert spodziewa się, że suszą rynek zajmie się dopiero w kolejnych miesiącach, zwłaszcza że skutki suszy ujawnią się dopiero na wiosnę. – Zbyt niska zawartość wody w glebie po okresie zimowym osłabi kondycję zarówno upraw ozimych, jak i jarych, owoców i warzyw. Jeśli towarzyszył temu będzie deficyt opadów w okresie wegetacji roślin, to ryzyko wystąpienia dużych strat w produkcji będzie rosło – mówi Rykaczewski.

Czy rolnictwo może tylko czekać na deszcz? Pogoda nadal pozostaje głównym czynnikiem ryzyka dla upraw, ale trwa też wyścig za innowacjami, które pomagają chronić produktywność i dostosować się do zmian klimatu, które niosą nie tylko nieprzewidywalne dostawy wody i nowe zagrożenia. – Innowacje w hodowli roślin, tworzenie bardziej odpornych i przystosowujących się do klimatu upraw to jeden ze sposobów na utrzymanie zrównoważonego rolnictwa i bezpieczeństwa plonów. Zaawansowane technologie ochrony nasion i upraw pomagają im nie tylko wytrzymać ekstremalne warunki pogodowe i poprawiać zdrowie gleby, ale także rozwijać się w obliczu suszy, owadów i chorób – mówi Paweł Trawiński, dyrektor zarządzający międzynarodowej Corteva Agriscience Polska.

Rok 2024 był najcieplejszym w historii pomiarów, a w 2025 r. nic się nie zmieniło – informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej na podstawie danych z programu „Copernicus”. Wystosował już dwa ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną, w zlewni rzeki Pisy na Mazurach i na Górnej Noteci, na granicy województwa kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego. Stany rzek na stacjach w całym kraju wskazują, że tak źle nie było nawet od dekady.

Dlaczego w rzekach jest tak mało wody

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
FAO: kawa będzie droga. Amerykanie nie chcą nowych ceł
Rolnictwo
Jaja są tak drogie, że Amerykanie przemycają je z Meksyku
Rolnictwo
Targi, które napędzają branżę rolniczą od 30 lat
Rolnictwo
Kury nioski na złotej emeryturze w gaju oliwnym
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Rolnictwo
UE ustępuje rolnikom w sprawie wymogów środowiskowych. Ale co z pieniędzmi?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń