Spichlerz świata na razie nie spłonął, ale ryzyko jest wciąż ogromne

Jak ważna jest rola Ukrainy w globalnym handlu surowcami rolnymi, widać było po rekordowych zwyżkach cen zbóż i spekulacjach na rynkach światowych tuż po rosyjskiej napaści.

Publikacja: 23.02.2024 03:00

Po wybuchu wojny zapanował strach, że spichlerz Europy spłonie, co pociągnie falę głodu na świecie

Po wybuchu wojny zapanował strach, że spichlerz Europy spłonie, co pociągnie falę głodu na świecie

Foto: AFP

W tym jednym zdaniu skupia się też zalążek większości problemów, jakie Europa Środkowo-Wschodnia widzi dziś w nadchodzącym członkostwie Ukrainy w Unii Europejskiej. To ogromny gracz, więc europejscy rolnicy boją się kompletnego przetasowania, który musi wywołać nieograniczony dostęp ukraińskich oligarchów rolnych do wspólnego rynku UE. Ukraina wraz z Rosją rozdają karty w światowej grze o zboże, a kraj ten sąsiaduje z Polską, Słowacją, Węgrami, Rumunią, Mołdawią oraz oczywiście z Rosją i Białorusią. Dlatego szlaki eksportowe to kolejny ważny temat, w którym Polska nie wykorzystuje okazji, które się pojawiają na stole.

Potrafią je za to chwytać w locie takie kraje jak Rumunia, która wykorzystała ostatnie dwa lata na rozbudowę potencjału przeładunkowego portu w Konstancy oraz buduje autostrady w stronę Ukrainy. Rumunia wykorzysta swój dostęp do Morza Czarnego, nadbałtycka Polska – dwa lata temu rozmawiała o suchym doku, ale trzech ministrów rolnictwa „później” wraca nieśmiało temat opracowania strategii współpracy z Ukrainą w sektorze rolnym.

Czytaj więcej

Rolnicy z UE drżą przed Ukrainą. KE zaciąga hamulec bezpieczeństwa na żywność

Spichlerz w ogniu

Po wybuchu wojny – co zrozumiałe – zapanował przede wszystkim strach, że spichlerz Europy spłonie, co pociągnie falę głodu na świecie, zwłaszcza w krajach Afryki i Bliskiego Wschodu, które masowo kupowały tanie i świetnej jakości ukraińskie zboże.

Te obawy się nie potwierdziły, głód nie zwiększył zasięgu swojego panowania, przynajmniej nie z powodu Ukrainy. Nie był to zupełny przypadek, ale wypadkowa kilku zdarzeń: skutecznej reakcji Komisji Europejskiej i uruchomienia korytarzy solidarnościowych, zawarcia umowy zbożowej z Rosją, Turcją i ONZ, które pozwoliło przez rok pływać statkom z ukraińskim zbożem po Morzu Czarnym, a także w efekcie tego, że część rynków eksportowych ukraińskiego zboża przejęło chwilowo zboże z Rosji, która niesprzedany na Zachód gaz zamieniła w niemal darmowe nawozy i dzięki urodzajowi stulecia zalała rynki najtańszym na świecie zbożem.

Największe ryzyko po wybuchu wojny związane było z tym, o ile spadnie ukraińska produkcja surowców na rynek światowy. Dane jednak zaskakują – produkcja spadła, zwłaszcza wobec rekordowego sezonu tuż przed wojną, ale znowu się odbudowuje. Szok był bolesny, w 2021 r. Ukraina wyprodukowała 32 mln ton pszenicy, w 2022 r. – jedynie 20 mln ton, pokazują dane FAO i OECD. Polska w tym czasie wyprodukowała 13,5 mln ton pszenicy. Warto tu jednak zaznaczyć, że ukraińskie rolnictwo tak przypomina polskie, jak magazyn Amazona przypomina targowisko. Przed wojną działało tam ponad 180 gospodarstw o powierzchni ponad 10 tys. ha i – uwaga – ponad 3,6 tys. o powierzchni od 1 do 10 tys. ha. W Polsce tak dużych gospodarstw jest jak na lekarstwo, a średnia powierzchnia gruntów rolnych na gospodarstwo wynosi… 11 ha.

Podobną jak w pszenicy katastrofę widać było w produkcji kukurydzy. Po urodzaju 2021 r., który przyniósł 42 mln ton, rok później Ukraińcy zebrali jedynie 28 mln ton. Ale i to budzi podziw dla ukraińskich menedżerów rolnictwa. A już w ubiegłym roku Ukraińcy zebrali – mimo trwającej wojny, strat ludzi, sprzętu i areału – po milionie ton zbóż więcej, 21 mln ton pszenicy i 29 mln ton kukurydzy.

Droższy fracht

– Ukraina dość dobrze sobie poradziła z budową szlaków alternatywnych. To były szlaki przez Europę, ale też szlaki dunajskie do rumuńskiej Konstancy, portu na Morzu Czarnym. Pytanie, w jakiej skali udało się przywrócić transport na Morzu Czarnym. Sam transport też pewnie jest droższy przez wyższe koszty frachtów – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych w banku Pekao.

Jak potwierdza Grzegorz Kozieja, dyrektor biura analiz sektora rolno-spożywczego w BNP Paribas Bank Polska, po wyjściu Rosji z Czarnomorskiej Inicjatywy Zbożowej w lipcu 2023 Ukraina zdołała utrzymać przepływ eksportu z portu w Odessie. Ogólnie jednak, zauważa ekspert, w 2022 r. strumienie eksportu produktów rolnych z Ukrainy były kierowane w największym stopniu do krajów znajdujących się w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Widoczne było też przesunięcie w eksporcie z produktów przetworzonych na surowce, np. między olejem słonecznikowym a nasionami słonecznika. Eksport oleju słonecznikowego spadł o 20 proc., gdy eksport nasion słonecznika, przed wojną prawie nieistniejący, przekroczył 1 mln ton.

– Największym wyzwaniem pozostaje wojna. Dziś działania wojenne toczą się na wschodzie, reszta kraju w miarę dobrze funkcjonuje, ale cały czas istnieje przecież ryzyko, że sytuacja ulegnie pogorszeniu. Podobnie może się odmienić sytuacja na Morzu Czarnym. Nawet punktowe działania wojenne wymierzone w pojedyncze statki mogą sprawić, że koszty transportu morskiego wzrosną lub wręcz armatorzy nie będą chcieli wysyłać statków w ten rejon – mówi Rykaczewski.

Sporo ziemi zostało utracone dla produkcji, ponieważ agresor przejął kluczowe dla pszenicy obwody: chersoński, zaporoski i doniecki, w których znajduje się aż jedna piąta areału upraw tego zboża. Podobnie jest w przypadku słonecznika. Według szacunków amerykańskiego resortu rolnictwa USDA areał uprawy słonecznika na całej Ukrainie zmniejszył się o 15 proc. wobec okresu przed wojną. Produkcja rzepaku czy soi koncentruje się bardziej w centralnej czy zachodniej Ukrainie, dlatego wpływ wojny jest tu niższy i produkcja jest nawet wyższa niż przed wojną.

Pola uprawne, pola minowe

Drugi rodzaj strat to pola minowe. Ziemie niby są, ale bezużyteczne dla produkcji, trzeba je odzyskać, a koszt rozminowania jest astronomiczny. Jak zauważył w swojej analizie Ośrodek Studiów Wschodnich, celowe zaminowanie pól uprawnych przez armię rosyjską, a także morskich stref przybrzeżnych, uniemożliwia podjęcie prac polowych i utrudnia eksport ukraińskich towarów, co utrwala kryzys gospodarczy. Bank Światowy oszacował koszty samego rozminowania na… 38 mld dolarów.

Nieznana jest też faktyczna koncentracja gruntów. Czarnoziemy to skarb Ukrainy, ale także tykająca bomba spekulacyjna. Międzynarodowy Fundusz Walutowy naciskał na Kijów, by uwolnić bank ziemi, ale można wątpić, czy wielu Ukraińców byłoby stać na kupno najlepszych gruntów, skoro interesują się nimi globalne potęgi rolne.

Mimo tych nacisków faktyczna sytuacja własności ziemi w Ukrainie jest wciąż, delikatnie mówiąc, niejasna. - Po upadku państwowych gospodarstw rolnych pracownicy dostawali niewielkie skrawki ziemi, która często była potem dzierżawiona dużym firmom. Było to bardziej opłacalne niż samodzielna uprawa. Sporo takiej ziemi formalnie należy do drobnych producentów rolnych, a faktycznie jest uprawiana przez wielkie firmy. Dlatego koncentracja ziemi może być większa, niż to widać w oficjalnych statystykach – mówi Rykaczewski.

Warszawa – Kijów – Bruksela

Po wybuchu wojny ukraińskie rolnictwo z tematu niemal nieobecnego w polskiej debacie publicznej, stało się tematem zapalnym, który po roku od rosyjskiej agresji wybuchł kryzysem zbożowym, a w lutym tego roku wyprowadził na polskie drogi największe strajki rolnicze ostatniej dekady albo nawet dwóch.

Chodzi przede wszystkim o kierunki transportu wyżej opisanych zbóż oraz umowę o liberalizacji handlu z Ukrainą, którą podpisała i wdrożyła UE, by wesprzeć Kijów w walce z Moskwą. Tyle że rykoszety z tej wojny lecą w stronę unijnego rolnictwa, nie tylko polskiego. Po początkowych rekordach cen, zboże na świecie potaniało, ale transporty z Ukrainy na wspólny rynek nie zatrzymały się. Ukraińcy korzystają z otwartych drzwi, pierwszej takiej okazji w historii, i wysyłają na rynek unijny surowce rolne, zboże, kukurydzę, rzepak, mięso drobiowe, miód, owoce, jaja etc.

- Import zbóż z Ukrainy do Polski był odpowiedzialny w niewielkim stopniu za zmianę cen w kraju. Główny czynnik kształtujący te ceny to poziom cen światowych. Indeks FAO mierzący ceny zbóż od maksimum w marcu 2022 do stycznia 2024 spadł o ok. 30 proc. Jednak od marca 2020, a więc początku Covid-19 w Europie do marca 2022 indeks ten wzrósł o niemal 75 proc. – mówi Grzegorz Kozieja, dyrektor biura analiz sektora rolno-spożywczego w BNP Paribas Bank Polska.

Komisja Europejska niechętnie pozwoliła wprawdzie na chwilowe wstrzymanie importu zboża do krajów sąsiadujących z Ukrainą, ale to ograniczenie wygasło we wrześniu 2023 r. Nadchodzące wybory parlamentarne zmusiły rząd do panicznych działań, więc wbrew prawu unijnemu, samodzielnie wraz z sąsiadami wstrzymaliśmy import zbóż z Ukrainy na rynek Polski. W efekcie, w WTO ciągle tkwi skarga Ukrainy na Polskę, Węgry i Słowację.

Impas próbuje teraz przełamać Czesław Siekierski, minister rolnictwa. Rozmawia z rolnikami, z Brukselą, cieszy się drobnymi ograniczeniami handlu, zapowiedzianymi przez Komisję od czerwca, ale nikt z efektu tych działań nie jest póki co zadowolony.

W tym jednym zdaniu skupia się też zalążek większości problemów, jakie Europa Środkowo-Wschodnia widzi dziś w nadchodzącym członkostwie Ukrainy w Unii Europejskiej. To ogromny gracz, więc europejscy rolnicy boją się kompletnego przetasowania, który musi wywołać nieograniczony dostęp ukraińskich oligarchów rolnych do wspólnego rynku UE. Ukraina wraz z Rosją rozdają karty w światowej grze o zboże, a kraj ten sąsiaduje z Polską, Słowacją, Węgrami, Rumunią, Mołdawią oraz oczywiście z Rosją i Białorusią. Dlatego szlaki eksportowe to kolejny ważny temat, w którym Polska nie wykorzystuje okazji, które się pojawiają na stole.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Prestiżowa nagroda w konkursie Unii Europejskiej dla polskiego instytutu
Rolnictwo
Cebula towarem wyborczym w Indiach
Rolnictwo
Farmerzy znad Wisły liczą pieniądze z dopłat i organizują protesty
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE