Szansa na ćwierć miliarda złotych dla rolników z rezerwy kryzysowej

30 mln euro mogą dostać z rezerwy kryzysowej rolnicy poszkodowani wskutek zwiększonego importu zbóż i roślin oleistych z Ukrainy – powiedział wczoraj na radzie UE komisarz Wojciechowski.

Publikacja: 21.03.2023 14:58

Szansa na ćwierć miliarda złotych dla rolników z rezerwy kryzysowej

Foto: Adobe Stock

Janusz Wojciechowski informował ministrów rolnictwa z całej UE o propozycji Komisji, by po raz drugi w historii uruchomić wypłaty z rezerwy rolnej UE dla rolników w Bułgarii, Rumunii i Polsce, którzy zostali dotknięci importem produktów zbożowych, rzepaku i słonecznika z Ukrainy. Zalew zboża zaniżał ceny na rynkach wewnętrznych i rolnicy ponosili straty, które – przynajmniej w Polsce - wywołują kolejne protesty. Pieniądze mają więc popłynąć do tych rolników, którzy ucierpieli na silnych wahaniach cen zbóż, wywołanych przez wojnę w Ukrainie i spowodowany tym napływ taniego zboża z Ukrainy do Polski i innych krajów sąsiadujących. Napięcie wśród rolników rośnie, do tego stopnia, że w ubiegły weekend rolnicy wygwizdali ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka na targach Agrotech.

Polska ma szanse dostać 29,5 mln euro z rezerwy kryzysowej. Zboże z Ukrainy płynie jednak nie tylko do Polski, z tej samej unijnej rezerwy kryzysowej Bułgaria otrzyma 16,75 mln euro, a Rumunia - 10,05 mln.

Czytaj więcej

Rząd przypadkiem ujawnił, że przedłuży zerową stawkę VAT do końca roku

Tu jednak ważna uwaga – o losach tego dofinansowania Bruksela zdecyduje dopiero 30 marca, głosowaniem na posiedzeniu komisji ds. wspólnej organizacji rynku, dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Rolnictwa. Dopiero wtedy będzie wiadomo czy to wsparcie zostanie udzielone czy nie, na takie wsparcie z budżetu UE muszą się zgodzić kraje członkowskie.

Jednak ponieważ polskie problemy na rynku zboża wynikają dość bezpośrednio z decyzji unijnej o otwarciu granic dla ukraińskiego zboża, jako forma wsparcia dla walczącej Ukrainy – można szacować, że szanse na tę zgodę na wsparcie dla poszkodowanych przez tę politykę rolników są jednak wysokie.

Drugie tyle rolnikom może dać polski rząd. -To mogą być dopłaty do przechowywania, albo inne formy wsparcia, rząd musi tu zdecydować – mówił komisarz Wojciechowski podczas piątkowego spotkania z polskimi rolnikami. Nieoficjalnie redakcja się dowiedziała, że polski rząd coś do tego dorzuci, ale ile – tego nadal nie wiadomo. Rząd może dorzucić polskim rolnikom – z kieszeni polskich podatników – drugie by tyle, czyli nawet kolejne 29,5 mln euro. Póki co, premier zapowiedział uruchomienie tego wsparcia, o konkretnej kwocie oficjalnie nie mówił.

Wysokość wsparcia dla polskich rolników waha się więc – na dziś, i pod warunkiem udzielenia zgody przez resztę krajów UE – od 30 mln euro, czyli według dzisiejszego kursu - 138,61 mln zł, jeśli polski rząd nie dorzuci ani złotówki, do nawet 59 mln euro, czyli - 277,22 mln zł, jeśli premier wykorzysta maksymalną wysokość możliwego wsparcia.

Wczorajsze spotkanie ministrów rolnictwa krajów UE w ogóle było poświęcone kolejnym kryzysom, i tym wynikającym z wojny w Ukrainie, i utrzymującym się wysokim cenom środków produkcji, jak energia, pasza i nawozy. Ministrowie zastanawiali się, jaki wpływ ma wysoka inflacja na cen żywności na konsumentów, zwłaszcza o niskich dochodach.

A napięcia są ogromne, rolnicy protestowali na targach w weekend i zakrzyczeli ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. Demonstracje urządzała tam organizacja pod znaczącą nazwą „Oszukana wieś”.

Czytaj więcej

Załamanie konsumpcji. Wielki post trwa od początku lutego

- Niestety, pomimo deklaracji, jakie składa nam minister Henryk Kowalczyk, nic się nie zmienia. Wiemy już na pewno, że w żniwa zabraknie w magazynach miejsca dla naszej pszenicy. Eksport zboża idzie bardzo opieszale, ale za to import z Ukrainy idzie pełną parą – mówił rolnik Wiesław Gryn, ze Stowarzyszenia „Oszukana Wieś”, cytowany przez redakcję Farmera.

Nastroje w rolnictwie są fatalne, rolnicy coraz częściej organizują mniejsze i większe protesty, a skupy, o czym pisaliśmy w Rzeczpospolitej, spodziewają się nawet niewypłacalności na jesieni. Problem polega, w skrócie, na tym, że skupy płaciły za zboże podczas jego rekordowych notowań, a obecnie zboże jest dużo tańsze i handlarze mogliby je sprzedać tylko ze stratą.

– Upadłości na jesieni będzie bardzo dużo, już nie trzy, a trzysta. Nic nie zapowiada się, że coś się poprawi. Problem mają skupy zboża, a nie rolnicy, bo ci dostali pieniądze w momencie zakupu. A skupy jadą na ogromnych stratach. Posiadamy bardzo dużo towaru, sprzedajemy go ze stratą, to ogromne sumy. Wszystko przez napływ tego zboża z Ukrainy, nic się nie zmieniło od wakacji – mówił redakcji właściciel jednego ze skupów zboża na Dolnym Śląsku.

Tymczasem kryzys jest widoczny nawet w badaniach ekonomistów. Niektórzy wskazują na wysokie koszty produkcji, na które składa się dzierżawa ziemi. „W Polsce cena dzierżawy 1 ha ziemi jest na zbliżonym poziomie jak w Luksemburgu. Od 146 euro w województwie podlaskim do 380 euro w kujawsko-pomorskim” – napisał na Twitterze Sławomir Kalinowski, ekonomista z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa w Polskiej Akademii Nauk.

Ekonomiści SGH opublikowali niedawno badanie koniunktury rolnej, która w tym roku, czyli w pierwszym kwartale 2023 r. obniżyła się – w porównaniu z IV kwartałem 2022 r. – o 2,3 pkt, do poziomu -23,1 pkt.

I choć nastroje w rolnictwie są o tej porze roku zwykle złe, to jednak pogorszenie koniunktury dalej pogłębia trwającą już blisko dwa lata dekoniunkturę w polskim rolnictwie. Złe nastroje, ilustrowane przez spadek wartości tzw. wskaźnika IRGAGR, są efektem coraz gorszej sytuacji finansowej gospodarstw rolnych, wynikającej ze spadku wielkości produkcji i cen skupu produktów rolnych.

Co gorsza – rolnicy nie przewidują poprawy swojej sytuacji finansowej w kolejnym kwartale. Żeby nie siać paniki, trzeba jeszcze zauważyć, że naukowcy dopatrzyli się jednak pewnych oznak zakończenia dekoniunktury. Zwłaszcza ważna jest poprawa nastrojów rolników. Mierzący je wskaźnik zaufania zwiększył swoją wartość o 9,9 pkt, to największy wzrost od III kwartału 2020 r. Wzrosły również wartości sald zakupów obrotowych środków produkcji i nakładów inwestycyjnych.

Janusz Wojciechowski informował ministrów rolnictwa z całej UE o propozycji Komisji, by po raz drugi w historii uruchomić wypłaty z rezerwy rolnej UE dla rolników w Bułgarii, Rumunii i Polsce, którzy zostali dotknięci importem produktów zbożowych, rzepaku i słonecznika z Ukrainy. Zalew zboża zaniżał ceny na rynkach wewnętrznych i rolnicy ponosili straty, które – przynajmniej w Polsce - wywołują kolejne protesty. Pieniądze mają więc popłynąć do tych rolników, którzy ucierpieli na silnych wahaniach cen zbóż, wywołanych przez wojnę w Ukrainie i spowodowany tym napływ taniego zboża z Ukrainy do Polski i innych krajów sąsiadujących. Napięcie wśród rolników rośnie, do tego stopnia, że w ubiegły weekend rolnicy wygwizdali ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka na targach Agrotech.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła