Polityka spójności i rolna to dwie najkosztowniejsze polityki UE. Obecnie pochłaniają ok. 80 proc. środków ze wspólnego budżetu, w latach 2021–2027 ich udział ma spaść do ok. 60 proc. To efekt pojawienia się nowych priorytetów, jak obrona, bezpieczeństwo, migracja. Polska w obu wypadkach znacząco traci, choć w polityce rolnej redukcja jest znacznie sprawiedliwsza.
Dopłaty bezpośrednie będą dla nas o 1 proc. mniejsze, a fundusz rozwoju obszarów wiejskich o 15 proc. w cenach stałych z 2018 roku. Realnie oznacza to ubytek na poziomie ponad 25 proc., podobnie zostały potraktowane pozostałe kraje UE. Dostaniemy w sumie 27,1 mld euro, z czego 18,9 mld euro na dopłaty bezpośrednio, a 8,2 mld euro na fundusz rozwoju obszarów wiejskich.
KE proponuje nie tylko ograniczenie w finansowaniu polityki rolnej, ale też zmiany w systemie jej funkcjonowania. Zamiast szczegółowych wytycznych, jak i na co wydawać pieniądze, państwa członkowskie dostaną swobodę wypełniania dziewięciu celów UE. Będą musiały przygotować plany strategiczne, które KE przeanalizuje i zaakceptuje. Ale kluczowe jest, że różne kraje będą mogły je realizować na różne sposoby, bo inna jest specyfika rolnictwa. Jednym z ważnych celów jest poszanowanie środowiska oraz walka ze zmianą klimatyczną. Już w obecnym budżecie część pieniędzy w polityce rolnej była z tym powiązana, w nowym zależność będzie jeszcze większa. Prawo do otrzymania płatności bezpośrednich będzie zależało od wypełnienia surowszych kryteriów w tej dziedzinie. Ponadto przynajmniej 30 proc. środków z funduszu rozwoju obszarów wiejskich będzie musiało finansować ten cel.
KE chce także wsparcia dla młodych rolników, aby wieś się nie wyludniała. Przynajmniej 2 proc. środków na dopłaty bezpośrednie ma być przeznaczone dla młodych ludzi.