Ponad 1,4 mln rolników jest traktowanych znacznie korzystniej niż biznesmeni próbujący swoich sił poza rolnictwem. Przeciętny rolnik płaci np. kwartalnie 378 zł składki na ubezpieczenie w KRUS. Jeśli ma gospodarstwo mniejsze niż 6 ha, to państwo traktuje go podobnie jak bezrobotnego i opłaca mu składki na ubezpieczenie zdrowotne w NFZ. W tym czasie prowadzący biznes poza rolnictwem płaci co miesiąc 815,96 zł składek na ZUS i Fundusz Pracy oraz 279,41 zł na NFZ. Łącznie to prawie 1100 zł miesięcznie.
– Nie rozumiem, dlaczego ktoś, kto ma stolarnię, musi płacić kilka razy wyższe składki od osoby, która ma taką samą stolarnię i dodatkowo 5- hektarowe gospodarstwo rolne – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Rolnicy faktycznie mają o połowę niższe emerytury. Płacą jednak na nie ośmiokrotnie niższe składki.
Przepisy przewidują, że tylko około 15 tys. właścicieli gospodarstw powyżej 50 ha płaci więcej na KRUS. Składka za gospodarstwo od 50 do 100 ha i wynosi 681 zł kwartalnie. Maksymalną składkę w wysokości 1593 zł kwartalnie płaci właściciel gospodarstwa o powierzchni powyżej 300 ha. W przeliczeniu na miesiąc to i tak prawie o połowę mniej od szewca czy sklepikarza.
Szansa na zrównanie tych składek pojawiła się, kiedy w 2010 r. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował finansowanie ubezpieczenia zdrowotnego rolników z budżetu bez względu na wysokość ich zarobków. Na razie rząd po raz kolejny, do końca 2016 r., wydłużył sobie czas na przygotowanie systemu szacowania przychodów rolników, dzięki czemu mogliby oni odliczyć sobie od nich składki na ubezpieczenie zdrowotne. Obecnie zryczałtowaną składkę na NFZ w wysokości 1 zł od hektara płaci tylko 350 tys. właścicieli gospodarstw o powierzchni powyżej 6 ha.
Poza tym rolnicy, którzy do końca 2017 r. osiągną wiek 55 lat dla kobiet i 60 lat dla mężczyzn i będą mieli 30-letni okres ubezpieczenia w KRUS, mogą dostać wcześniejszą emeryturę.