To nie Antoni Macierewicz lubi teorie spiskowe, to one lubią Antoniego Macierewicza. Po odwołaniu szefa MON widać to wyraźnie, gdyż jak grzyby po deszczu mnożą się fantastyczne hipotezy dotyczące okoliczności jego dymisji. Prawy sektor – jak niektórzy nazywają zwolenników prowadzenia przez PiS najbardziej radykalnej linii – już orzekł, że za dymisją Macierewicza stoją postkomunistyczne służby.
Z kolei radykalni przeciwnicy PiS twierdzą, że to gest bez znaczenia, teatrzyk Jarosława Kaczyńskiego, obliczony wyłącznie na obłaskawienie centrowego elektoratu. Pojawia się też wersja mówiąca o tym, że odwołanie Macierewicza miało być ceną, jaką prezes PiS musiał zapłacić za podpisanie przez Andrzeja Dudę ustaw zmieniających sądownictwo. Tyle tylko że były już szef MON do końca walczył o pozostanie w rządzie, mało tego, odbierając dymisję z rąk prezydenta, nie krył swego wzburzenia, głośno krytykując tych, którzy o niej zdecydowali.