Co „Gazeta Wyborcza” pisała o ostatniej książce Jana Tomasza Grossa

Aktualizacja: 18.01.2008 14:58 Publikacja: 14.01.2008 02:55

(...) Wady „Strachu” są drugorzędne wobec wyzwania, jakie Gross stawia naszym rozrachunkom z przeszłością. I – powiedzmy szczerze – gdyby nie wyostrzone tezy i konfrontacyjny język „Strachu”, nie byłoby dziś szans na szeroką dyskusję o polskim antysemityzmie. Tak jak nie byłoby jednej z najważniejszych debat polskiego powojnia – wokół „Sąsiadów” – gdyby nie ostrość i nadmierne uogólnienia w tej książce. (...)Debata o Jedwabnem przeorała nasze umysły i serca, ale czy późniejsze ekscesy polityki historycznej głoszącej jedynie chwałę Polaków i propaganda PiS przekonująca, że na Polskę i polską tożsamość dybią wrogowie, nie odrodziły zobojętnienia społeczeństwa na przeszłe winy?Jednak taka obojętność na rozrachunki z przeszłością, nie mówiąc o wrogości wobec nich, to grzech podwójny. Wobec własnej wspólnoty i wobec wszystkich sąsiadów, którzy jeszcze dziś są często uznawani przez nas za obcych.

(...) nowych faktów nie odsłaniał też w „Tygodniku Powszechnym” Jan Błoński, gdy pisał o „biednych Polakach patrzących na getto”, ani Claude Lanzmann w filmie „Shoah” czy Roman Polański, gdy filmował „Pianistę” według wspomnień Władysława Szpilmana. Każde z tych dzieł zmieniało pamięć historyczną Polaków. Nie mieściły się one w dekretowanej przez ostatnie dwa lata polityce historycznej, w której Polak mógł być albo ofiarą, albo bohaterem, a najlepiej jednym i drugim. Również „Strach” może być etapem polskich rekolekcji.

„Sąsiedzi” Grossa wywołali w Polsce trzęsienie ziemi, wielką debatę, na którą nikt z nas nie był gotowy. Debatę o polskim współudziale w nazistowskiej zbrodni unicestwienia obywateli polskich żydowskiego pochodzenia. Wyszliśmy z niej zwycięsko. (...)

Na czas dyskusji o „Strachu” Jana Tomasza Grossa najchętniej wyjechałabym z tego kraju. Określenie „ten kraj” jest w podobnych sytuacjach po prostu niezastąpione. (...) Z całym szacunkiem: nie sama książka Grossa, skądinąd bardzo istotna, jest tu naprawdę ważna. Naprawdę ważna jest reakcja, jaką wzbudzi ona w „tym kraju”. Tydzień przed Bożym Narodzeniem w Onet. pl czytam o jasełkach na krakowskim Rynku: mieszczanie oklaskiwali grupkę kolędników przy wtórze okrzyków „gonić Żyda”. W ciągu 48 godzin pod wiadomością pojawiło się 3500 postów, w dużej części antysemickich. Co będzie, gdy wyjdzie książka Grossa? (...)

Wina Grossa polega na tym, że pisze on swoje książki, bojkotując standard szczerości przyjęty w polskiej literaturze historycznej. Jeśli zgodzić się z Gombrowiczem, że „dla chłopca w wieku szkolnym nie ma nic lepszego od matki za płotem”, o autorze „Strachu” powiedzieć można, że z jakichś bliżej nieokreślonych powodów on to narodowe superego po prostu ignoruje. (...) Zastawiam się, czy pod adresem jego książki mogę wysunąć jakiś faktyczny zarzut. I przychodzi mi do głowy tylko jeden. Ta książka, podobnie jak sama rzeczywistość, ociera się o sadyzm. Niektórych świadectw po prostu nie można w sobie pomieścić.

(...) [Ogrodowczyk] wspomina: „W okolicy panują niesamowite stosunki. A mianowicie ludność wzbogacona złotem wykopanym z grobów [na terenie po obozie koncentracyjnym w Treblince] rabuje, robiąc nocne napady na sąsiadów, tak że, nocując tam, mieliśmy ogromnego stracha, gdyż w jednej chałupie (...) przypiekano kobietę na ogniu, zmuszając ją w ten sposób do wydania miejsca przechowywania przez nią złota i kosztowności”. (...) Dostaliśmy w jednej z chałup w Wólce unikalne – być może jedyne zachowane – zdjęcie z tej akcji. Nikt go dotąd nie publikował. Scena w szczerym polu: uzbrojeni w ręczne karabiny maszynowe żołnierze otaczają grupę wieśniaków. Kobiety ubrane w chusty i długie spódnice, jak do żniw. Tylko w rękach – zamiast sierpów – łopaty. Mężczyźni w czapkach i marynarkach, ze szpadlami. Przed nimi ułożone w stosy wykopane czaszki i piszczele. Na twarzach nie widać przerażenia. Zatrzymani wiedzą, że nic im nie grozi.

Zastanawiamy się, ilu mieszkańców Wólki, Grądów i Prostynia rozpozna na tym zdjęciu swoich rodziców i dziadków.

(...) Pogłoski, że Żydzi porywają na macę chrześcijańskie dzieci, pojawiały się w tym okresie w wielu różnych miejscowościach. Nie była to wówczas sprawa wstydliwa i nawet poważni obywatele, o dużym autorytecie społecznym, w rozmowach z obcymi otwarcie wypowiadali się w duchu niepozostawiającym wątpliwości, co myślą na temat żydowskich obyczajów.Brytyjski ambasador w Polsce Cavendish-Bentinck ze zdumieniem relacjonował rozmowę z katowickim biskupem pomocniczym Juliuszem Bieńkiem, który go przekonywał, że chłopiec porwany przez Żydów w Kielcach był maltretowany i że utoczono mu z ramienia krew. (...)

Nie kto inny jak Stefan Wyszyński, świeżo po ingresie na biskupstwo lubelskie, w podobnym duchu rozmawiał z delegacją Centralnego Komitetu Żydowskiego zabiegającą u niego o publiczne napiętnowanie antysemityzmu i rozpowszechniania pogłosek o mordzie rytualnym.

Biskup Wyszyński tłumaczył, że księgi żydowskie zgromadzone przy okazji procesu Bejlisa (Żyda uniewinnionego z zarzutu o mord rytualny przed sądem w carskiej Rosji w 1913 roku) nie pozwalają jednoznacznie rozstrzygnąć kwestii, czy Żydzi używają krwi chrześcijańskiej do produkcji macy, czy też nie używają. I oczywiście odmówił prośbie swoich rozmówców. (...)

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości