(...) Wady „Strachu” są drugorzędne wobec wyzwania, jakie Gross stawia naszym rozrachunkom z przeszłością. I – powiedzmy szczerze – gdyby nie wyostrzone tezy i konfrontacyjny język „Strachu”, nie byłoby dziś szans na szeroką dyskusję o polskim antysemityzmie. Tak jak nie byłoby jednej z najważniejszych debat polskiego powojnia – wokół „Sąsiadów” – gdyby nie ostrość i nadmierne uogólnienia w tej książce. (...)Debata o Jedwabnem przeorała nasze umysły i serca, ale czy późniejsze ekscesy polityki historycznej głoszącej jedynie chwałę Polaków i propaganda PiS przekonująca, że na Polskę i polską tożsamość dybią wrogowie, nie odrodziły zobojętnienia społeczeństwa na przeszłe winy?Jednak taka obojętność na rozrachunki z przeszłością, nie mówiąc o wrogości wobec nich, to grzech podwójny. Wobec własnej wspólnoty i wobec wszystkich sąsiadów, którzy jeszcze dziś są często uznawani przez nas za obcych.
(...) nowych faktów nie odsłaniał też w „Tygodniku Powszechnym” Jan Błoński, gdy pisał o „biednych Polakach patrzących na getto”, ani Claude Lanzmann w filmie „Shoah” czy Roman Polański, gdy filmował „Pianistę” według wspomnień Władysława Szpilmana. Każde z tych dzieł zmieniało pamięć historyczną Polaków. Nie mieściły się one w dekretowanej przez ostatnie dwa lata polityce historycznej, w której Polak mógł być albo ofiarą, albo bohaterem, a najlepiej jednym i drugim. Również „Strach” może być etapem polskich rekolekcji.
„Sąsiedzi” Grossa wywołali w Polsce trzęsienie ziemi, wielką debatę, na którą nikt z nas nie był gotowy. Debatę o polskim współudziale w nazistowskiej zbrodni unicestwienia obywateli polskich żydowskiego pochodzenia. Wyszliśmy z niej zwycięsko. (...)
Na czas dyskusji o „Strachu” Jana Tomasza Grossa najchętniej wyjechałabym z tego kraju. Określenie „ten kraj” jest w podobnych sytuacjach po prostu niezastąpione. (...) Z całym szacunkiem: nie sama książka Grossa, skądinąd bardzo istotna, jest tu naprawdę ważna. Naprawdę ważna jest reakcja, jaką wzbudzi ona w „tym kraju”. Tydzień przed Bożym Narodzeniem w Onet. pl czytam o jasełkach na krakowskim Rynku: mieszczanie oklaskiwali grupkę kolędników przy wtórze okrzyków „gonić Żyda”. W ciągu 48 godzin pod wiadomością pojawiło się 3500 postów, w dużej części antysemickich. Co będzie, gdy wyjdzie książka Grossa? (...)
Wina Grossa polega na tym, że pisze on swoje książki, bojkotując standard szczerości przyjęty w polskiej literaturze historycznej. Jeśli zgodzić się z Gombrowiczem, że „dla chłopca w wieku szkolnym nie ma nic lepszego od matki za płotem”, o autorze „Strachu” powiedzieć można, że z jakichś bliżej nieokreślonych powodów on to narodowe superego po prostu ignoruje. (...) Zastawiam się, czy pod adresem jego książki mogę wysunąć jakiś faktyczny zarzut. I przychodzi mi do głowy tylko jeden. Ta książka, podobnie jak sama rzeczywistość, ociera się o sadyzm. Niektórych świadectw po prostu nie można w sobie pomieścić.