Polityczna deklaracja średniej rangi przedstawiciela polskiej dyplomacji, dotycząca ewentualnego rozdysponowania mienia pożydowskiego pozostałego po ofiarach niemieckich mordów w Polsce, nie ma prawnego znaczenia.
Jej realizacja wymagałaby poważnych decyzji polskich władz, w tym zmian ustawowych. Na dodatek trudnych do pogodzenia z dotychczasowym (i tradycyjnym) porządkiem dziedziczenia.
Porządek ten polega na tym, że jeśli zmarły nie zostawił krewnych odpowiednio bliskiego stopnia (ani ważnego testamentu), spadek przypada państwu, którego zmarły jest obywatelem.
Polscy Żydzi byli obywatelami polskimi, a ponieważ najczęściej zostały wymordowane całe ich rodziny, spadek przypadał państwu polskiemu.
Nawet gdyby poszerzyć teraz krąg uprawnionych do spadku o dalszych krewnych, to takie zmiany skutkują tylko na przyszłość.