Dziś w południe na warszawskich starych Powązkach przyjaciele pożegnają Katarzynę Wasiutyńską-Latałło. Była malarką, ilustratorką książek, ale przede wszystkim – nestorką środowisk narodowej demokracji. Jej warszawskie mieszkanie było miejscem spotkań środowiska ZChN. Brzmiało to skromnie – pani Katarzyna zaprasza „na flaki”. Ale gdy już przyszło się do jej pięknego, pełnego przedwojennych pamiątek i obrazów mieszkania, można było być pewnym, że spotka się tu i Wiesława Chrzanowskiego, i Marka Jurka.

„Choć była znaną malarką – zawsze powtarzała, że całe życie pozostała tylko córką, siostrą i matką: córką senatora Bohdana Wasiutyńskiego, siostrą Wojciecha Wasiutyńskiego, wybitnego emigracyjnego pisarza politycznego i matką Stanisława Latałły, alpinisty i aktora (odtwórcy głównej roli w „Iluminacji” Zanussiego). Pani Kasia Wasiutyńska-Latałło towarzyszyła nam sercem i radą na wszystkich politycznych drogach” – wspomina ją Marek Jurek w swoim blogu.

Była członkiem ZChN (zaprojektowała logo partii), potem PiS, a w końcu Prawicy Rzeczypospolitej. Krótko zasiadała w Radzie Miasta st. Warszawy jako radna PiS. Ale jej rzeczywisty status daleko wykraczał poza te szeregowe funkcje. Dla młodszych sympatyków idei narodowej była, obok brata Wojciecha, symbolem świata przedwojennych endeków, którzy za wierność swoim ideom zapłacili życiem lub emigracją.