Kondycja Kościoła w Polsce nie jest ani taka zła, jak sugerują niektóre media, ani taka dobra, jak wydaje się części duchownych. Niemniej sekularyzacja, którą socjologowie zapowiadali w Polsce lat temu 20, daje o sobie coraz mocniej znać. Przykładem tego jest obserwowany od kilku lat zarówno spadek powołań w seminariach diecezjalnych, jak i w zakonach męskich, a przede wszystkim żeńskich.
Jednak księży i powołań w Polsce jest na razie wystarczająco dużo. Bicie więc na alarm przez dziennik "Polska", jakoby miało u nas za chwilę zabraknąć kapłanów, bo brakuje powołań, a księża zrzucają sutanny, nie ma podstaw.
Co więcej, od 1969 do 2005 roku porzuciło u nas kapłaństwo 1239 księży, czyli 5,5 proc.,
podczas gdy na całym świecie prawie 19 proc. Prawdą jest, że w ostatnich latach wystąpień jest więcej, ale wciąż są to dziesiątki, a nie setki osób. Epatowanie zaś opinii publicznej od lat nazwiskami tych samych trzech znanych byłych duchownych tylko ten stan potwierdza.
$>