Kościół powinien zejść z koturnów

Odsunięty w czasie proces sekularyzacji był efektem pontyfikatu pontyfikatu Jana Pawła II. Im dalej od jego śmierci, tym bardziej widać kierunek zmian

Aktualizacja: 01.04.2010 22:32 Publikacja: 01.04.2010 22:30

Kondycja Kościoła w Polsce nie jest ani taka zła, jak sugerują niektóre media, ani taka dobra, jak wydaje się części duchownych. Niemniej sekularyzacja, którą socjologowie zapowiadali w Polsce lat temu 20, daje o sobie coraz mocniej znać. Przykładem tego jest obserwowany od kilku lat zarówno spadek powołań w seminariach diecezjalnych, jak i w zakonach męskich, a przede wszystkim żeńskich.

Jednak księży i powołań w Polsce jest na razie wystarczająco dużo. Bicie więc na alarm przez dziennik "Polska", jakoby miało u nas za chwilę zabraknąć kapłanów, bo brakuje powołań, a księża zrzucają sutanny, nie ma podstaw.

Co więcej, od 1969 do 2005 roku porzuciło u nas kapłaństwo 1239 księży, czyli 5,5 proc.,

podczas gdy na całym świecie prawie 19 proc. Prawdą jest, że w ostatnich latach wystąpień jest więcej, ale wciąż są to dziesiątki, a nie setki osób. Epatowanie zaś opinii publicznej od lat nazwiskami tych samych trzech znanych byłych duchownych tylko ten stan potwierdza.

$>

Oprócz spadku powołań są zauważalne i inne symptomy wskazujące na tendencję sekularyzacyjną. Choć ich ocenę utrudnia to, że w wynikach badań między poszczególny - mi pracowniami sondującymi to zjawisko występują spore różnice. Jedni socjolodzy mówią więc o kilkuprocentowym spadku różnych praktyk religijnych Polaków, inni o utrzymywaniu się ich na zbliżonym poziomie. Ale wciąż, o czym warto pamiętać, chodzi o wysokie wskaźniki religijności.

Na pewno duże różnice występują między praktykami religijnymi w metropoliach a małych miastach i wsiach. Gdy w Warszawie regularnie w niedzielnej mszy świętej uczestniczy 15 – 20 proc. mieszkańców, to w diecezji tarnowskiej prawie 70 proc.

Również więcej młodzieży deklaruje się jako osoby niewierzące albo niezdecydowane. To także jest nowe zjawisko.

Jednocześnie nie spada przywiązanie Polaków do świątecznych, w tym wielkanocnych, zwyczajów religijnych, choć taki obrzęd jak święcenie pokarmów w Wielką Sobotę staje się powoli świeckim zwyczajem, niezwiązanym z religijnością. Największym wyzwaniem dla Kościoła w Polsce jest w tej chwili język przekazu. Braki w tej sferze są jedną z przyczyn przegranej przez Kościół batalii o in vitro. Paternalizm, koturnowość, klerykalizm nie są już metodą kontaktu ze społeczeństwem, głównie z młodymi, którzy chcą wierzyć z wyboru, a nie tradycji.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/04/01/ewa-k-czaczkowska-kosciol-powinien-zejsc-z-koturnow/]Skomentuj[/link][/ramka]

Kondycja Kościoła w Polsce nie jest ani taka zła, jak sugerują niektóre media, ani taka dobra, jak wydaje się części duchownych. Niemniej sekularyzacja, którą socjologowie zapowiadali w Polsce lat temu 20, daje o sobie coraz mocniej znać. Przykładem tego jest obserwowany od kilku lat zarówno spadek powołań w seminariach diecezjalnych, jak i w zakonach męskich, a przede wszystkim żeńskich.

Jednak księży i powołań w Polsce jest na razie wystarczająco dużo. Bicie więc na alarm przez dziennik "Polska", jakoby miało u nas za chwilę zabraknąć kapłanów, bo brakuje powołań, a księża zrzucają sutanny, nie ma podstaw.

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Wiadomo, kto przegra wybory prezydenckie. Nie ma się z czego cieszyć
Publicystyka
Pytania o bezpieczeństwo, na które nie odpowiedzieli Trzaskowski, Mentzen i Biejat
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Brudna kampania, czyli szemrana moralność „dla dobra Polski”
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jaka Polska po wyborach?
Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi