Miękka siła Pekinu

Chiny chcą mieć większy wpływ na światową opinię publiczną

Publikacja: 04.07.2010 21:35

Piotr Gillert

Piotr Gillert

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[ramka][link=http://blog.rp.pl/gillert/2010/07/05/miekka-sila-pekinu/]Skomentuj[/link][/ramka]

Czy CNC World stanie się równie uznaną marką w świecie co CNN, BBC World lub przynajmniej al Dżazira? Takie z pewnością są ambicje twórców uruchomionej przed paroma dniami przez rządową agencję prasową Xinhua anglojęzycznej telewizji informacyjnej. Prezes agencji Li Congjun mówił podczas ceremonii otwarcia stacji, że CNC World ma „przedstawiać międzynarodowe spojrzenie z chińskiej perspektywy”.

Władze w Pekinie doskonale zdają sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach prężna gospodarka i rosnąca w siłę armia to wciąż za mało, by być prawdziwym supermocarstwem. Równie ważna jak twarda siła jest siła miękka. Już parę lat temu Pekin zrozumiał, że potrzebna jest mu wielka tuba, za pomocą której będzie mógł przekazywać światu własną wersję wydarzeń bieżących i historii. Antychińskie nastroje, jakie pojawiły się w zachodnich mediach po zamieszkach w Tybecie w 2008 roku (tuż przed arcyważnym wydarzeniem piarowskim, jakim były igrzyska w Pekinie), utwierdziły władze w tym, że w walce o serca i umysły mieszkańców globalnej wioski pozostają daleko za Zachodem.

Nie dziwi więc, że w czasach, gdy niemal wszystkie koncerny medialne świata borykają się z problemami finansowymi, tną budżety i likwidują placówki zagraniczne, chińska państwowa Xinhua wykłada miliony na uruchomienie anglojęzycznego kanału informacyjnego. I to pomimo że podobny kanał – CCTV 4 – już istnieje, od jakiegoś czasu dostępny jest w większości telewizji kablowych świata i oszałamiającego sukcesu nie odniósł.

Na razie CNC można oglądać jedynie w Hongkongu lub przez Internet, ale już w najbliższych miesiącach ma objąć swym zasięgiem (poprzez telewizje kablowe i satelity) niemal cały świat. Jego stworzenie to znacząca część szacowanej na około 45 mld juanów, czyli niemal 7 mld dolarów, inwestycji w wielką światową tubę.

Jednym z pierwszych posunięć w ramach tej kampanii było stworzenie w zeszłym roku anglojęzycznej gazety „Global Times”. Ambitne plany ma też sama agencja Xinhua, która zamierza otworzyć nowe biuro na nowojorskim Times Square – tuż obok redakcji Reutersa i „New York Timesa” oraz siedziby koncernu News Corp, do którego należy między innymi telewizja FoxNews. Symbolika tej kosztownej inwestycji jest oczywista. – Wchodzimy do pierwszej ligi światowej – mówią Chińczycy światu.

– Nie jesteśmy instytucją propagandową, lecz serwisem informacyjnym – podkreśla szefostwo CNC World. Pekinowi marzy się zapewne sukces na miarę arabskiej al Dżaziry, która w ciągu zaledwie paru lat stała się równorzędnym konkurentem dla sieci zachodnich, przedstawiając w sposób wiarygodny odmienne od nich spojrzenie na świat. Jak trudne zadanie stoi jednak przed redakcją CNC World i jej firmą- matką, pokazuje przykład wspomnianego wcześniej „Global Times”. Wkrótce po swym zeszłorocznym debiucie gazeta przełamała obowiązujące w chińskich mediach tabu, publikując artykuł nawiązujący – choć w sposób w pełni zgodny z oficjalną linią – do 20. rocznicy wydarzeń na placu Tiananmen.

Z punktu widzenia chińskiego odbiorcy, przyzwyczajonego do całkowitego milczenia na temat 1989 roku, jest to krok odważny, oznaczający pewną liberalizację przekazu. Problem w tym, że odbiorcą „Global Times” nie ma być Chińczyk, lecz obcokrajowiec – przede wszystkim ten z Zachodu. Tymczasem odbiorca zachodni zamiast doceniać odwagę redakcji „Global Times”, będzie przede wszystkim poirytowany jednostronnością, z jaką gazeta traktuje temat studenckich protestów z 1989 roku. Dla nieznającego niuansów chińskiej polityki wewnętrznej czytelnika amerykańskiego „Global Times” sprawia wrażenie nieco ubarwionej wersji „China Daily” – istniejącego od początku lat 80. anglojęzycznego organu prasowego władz.

Chińczycy mają dziś niemal nieograniczone środki finansowe, ale to wciąż za mało, by pokonać główną przeszkodę: wiarygodność w oczach zagranicznego odbiorcy. Osiągnąć da się ją tylko w jeden sposób: dając twórcom CNC World pełną swobodę redakcyjną. Oddzielenie dziennikarzy, nawet tworzących program anglojęzyczny, przeznaczony na eksport, grubym murem od ich politycznych zwierzchników i cenzorów byłoby jednak posunięciem bezprecedensowym w historii ChRL.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/gillert/2010/07/05/miekka-sila-pekinu/]Skomentuj[/link][/ramka]

Czy CNC World stanie się równie uznaną marką w świecie co CNN, BBC World lub przynajmniej al Dżazira? Takie z pewnością są ambicje twórców uruchomionej przed paroma dniami przez rządową agencję prasową Xinhua anglojęzycznej telewizji informacyjnej. Prezes agencji Li Congjun mówił podczas ceremonii otwarcia stacji, że CNC World ma „przedstawiać międzynarodowe spojrzenie z chińskiej perspektywy”.

Pozostało 89% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości