[ramka][link=http://blog.rp.pl/gillert/2010/07/05/miekka-sila-pekinu/]Skomentuj[/link][/ramka]
Czy CNC World stanie się równie uznaną marką w świecie co CNN, BBC World lub przynajmniej al Dżazira? Takie z pewnością są ambicje twórców uruchomionej przed paroma dniami przez rządową agencję prasową Xinhua anglojęzycznej telewizji informacyjnej. Prezes agencji Li Congjun mówił podczas ceremonii otwarcia stacji, że CNC World ma „przedstawiać międzynarodowe spojrzenie z chińskiej perspektywy”.
Władze w Pekinie doskonale zdają sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach prężna gospodarka i rosnąca w siłę armia to wciąż za mało, by być prawdziwym supermocarstwem. Równie ważna jak twarda siła jest siła miękka. Już parę lat temu Pekin zrozumiał, że potrzebna jest mu wielka tuba, za pomocą której będzie mógł przekazywać światu własną wersję wydarzeń bieżących i historii. Antychińskie nastroje, jakie pojawiły się w zachodnich mediach po zamieszkach w Tybecie w 2008 roku (tuż przed arcyważnym wydarzeniem piarowskim, jakim były igrzyska w Pekinie), utwierdziły władze w tym, że w walce o serca i umysły mieszkańców globalnej wioski pozostają daleko za Zachodem.
Nie dziwi więc, że w czasach, gdy niemal wszystkie koncerny medialne świata borykają się z problemami finansowymi, tną budżety i likwidują placówki zagraniczne, chińska państwowa Xinhua wykłada miliony na uruchomienie anglojęzycznego kanału informacyjnego. I to pomimo że podobny kanał – CCTV 4 – już istnieje, od jakiegoś czasu dostępny jest w większości telewizji kablowych świata i oszałamiającego sukcesu nie odniósł.
Na razie CNC można oglądać jedynie w Hongkongu lub przez Internet, ale już w najbliższych miesiącach ma objąć swym zasięgiem (poprzez telewizje kablowe i satelity) niemal cały świat. Jego stworzenie to znacząca część szacowanej na około 45 mld juanów, czyli niemal 7 mld dolarów, inwestycji w wielką światową tubę.