Kilka dni po politycznym morderstwie w Łodzi nie ma już wątpliwości: nie będzie żadnego przełomu. To znaczy – nie będzie przełomu politycznego, przypływu opamiętania i otrzeźwienia. Jest natomiast faktycznie nowa jakość, która powstawać zaczęła pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, gdy agresywny, chamski tłum, podjudzany przez część polityków partii rządzącej, przekraczał granicę fizycznej agresji wobec ludzi tam zebranych.
Ta nowa jakość osiągnęła pełną formę, gdy Ryszard C. uznał, iż swoje polityczne poglądy najlepiej wyrazi za pomocą pistoletu i noża. Może zapatrzył się w zdjęcia Dominika Tarasa, organizatora protestu przeciwko krzyżowi, pozującego z pistoletem.
[srodtytul]Prymitywna farsa[/srodtytul]
Tymczasem polityczni aktorzy pierwszego planu kontynuują swoją grę, do której dołożyli kolejny element mający dać im poparcie kolejnych wyborców, ewentualnie mający pomóc w utrzymaniu zwartości swego obozu. Spece od PR i strategii pracują pełną parą, a ich gra jest pozbawiona jakiejkolwiek subtelności, szyta grubymi nićmi i prymitywna.
Jej próbkę mieliśmy wczoraj w Sejmie w postaci udawanego smutku premiera. O ile Donald Tusk podczas swojego przemówienia lekko przeszarżował z grą, o tyle minister Jerzy Miller ze swoim łamiącym się, ponurym głosem wypadł jak marny aktorzyna. Cóż z tego, skoro ta farsa zapewne znów okaże się skuteczna.