W swym tekście o „zrywaniu z dominującym do niedawna tabu” przez polską politykę zagraniczną ([link=http://www.rp.pl/artykul/588529.html" "target=_blank]„Polska dyplomacja bez kompleksów”[/link], „Rz” 4.01.2011) Marcin Zaborowski zwraca uwagę, jak duży wzbudza to opór środowisk przyzwyczajonych do niedawno obowiązującej tradycji. Zgodnie z nią Rosja była uważania za „regionalnego rywala, a nawet potencjalnego agresora”. Pisze też Zaborowski o krytykach bardzo silnie atakujących z ideologicznych pozycji kierownictwo polskiej polityki zagranicznej właśnie za jej obecny, pragmatyczny kurs.
[srodtytul]Powszechna krytyka[/srodtytul]
Ten obraz jest jednak niepełny. Autor nie wspomniał, że w polskim dyskursie o międzynarodowym położeniu Rzeczypospolitej od wielu już lat wyraźnie zaznaczało się także zupełnie inne stanowisko. Mało tego: nurt ten był wyrażany także przez znaczącą część społeczeństwa, oceniającą kolejne antyrosyjskie przedsięwzięcia jako zachowania nieracjonalne i wynikające ze zwykłych fobii. Poparcie opinii publicznej dla realizowanego ostatnio przez polską dyplomację kursu każe przypuszczać, że być może była to nawet przeważająca część obywateli zatroskanych stanem spraw publicznych. Nie ulega zaś wątpliwości, że źródeł obecnego poparcia dla Platformy Obywatelskiej w znacznej mierze należy szukać także w realizowanej przez ten rząd polityce zagranicznej i w odrzuceniu stylu politycznego myślenia, w którym przeciwników głoszenia haseł typu „Nicea albo śmierć” prezentowano jako „stronnictwo białej flagi” i niemalże renegatów.
Nie wolno zapominać, jak silny sprzeciw napotykała w Polsce opcja zakładająca nieuchronność konfliktu z Rosją. Z tekstów zdecydowanie krytykujących taką linię ułożyć by można potężną rozmiarami antologię. Skazane na klęskę i do tego dość nieudolne próby montowania przez Warszawę różnych antyrosyjskich koalicji były krytykowane i przez część komentatorów, i przez zwykłych obywateli. Z należną dozą sarkazmu przyjmowano też coraz częściej kolejne, przedstawiane jako ekspertyzy, alarmistyczne opinie analityków. Co więcej, także skłonność do lekkomyślnego psucia relacji z Niemcami przy jednoczesnym zdumiewającym serwilizmie wobec Stanów Zjednoczonych wzbudzała bardzo poważne zastrzeżenia poważnej części elit politycznych i intelektualnych oraz niemałego odłamu opinii publicznej. W polskiej opinii publicznej krzepło przekonanie, iż międzynarodową pozycję Rzeczpospolita umocnić będzie mogła jedynie poprzez partnerską współpracę z czołowymi państwami Unii Europejskiej.
[srodtytul]Porzucić mrzonki[/srodtytul]