PO straszy SLD rozwiązaniem KRRiT

PO, sugerując chęć rozwiązania Krajowej Rady, wysyła do SLD sygnał: możemy pozbawić was resztek wpływów w publicznych mediach

Publikacja: 09.06.2011 20:34

Od czasu transferu do Platformy gwiazdy lewicy Bartosza Arłukowicza stosunki między oboma partiami są wyjątkowo napięte. Przyczyniła się do tego także sytuacja w mediach publicznych, gdzie PO systematycznie przejmuje wpływy lewicy. Teraz grozi Sojuszowi odrzuceniem sprawozdania KRRiT za poprzedni rok, czyli de facto jej rozwiązaniem.

Zarekomendowały to ostatnio na wniosek polityków PO komisje kultury, senacka i sejmowa. W obu przypadkach argumentacja jest podobna: sprawozdanie należy odrzucić, bo w dużej mierze dotyczy ono działalności KRRiT poprzedniej kadencji (w jej skład wchodzili ludzie kojarzeni z PiS, LPR i Samoobroną), która zdaniem Platformy "była zajęta głównie robieniem polityki". Tłumaczenie jest całkowicie absurdalne, zważywszy że odrzucenie sprawozdania skutkowałoby rozwiązaniem obecnej KRRiT, którą przecież "w ramach odpolityczniania mediów publicznych" Platforma sama powołała.

Jednak rozwiązanie Krajowej Rady (aby do tego doszło, sprawozdanie KRRiT muszą odrzucić Sejm, Senat i prezydent) może na dłuższą metę okazać się dla PO opłacalne.  W ten sposób mogłaby się bowiem pozbyć z tego grona osób popieranych przez SLD, które napsuły jej krwi podczas wyłaniania władz TVP i Polskiego Radia (obecnie SLD ma w KRRiT dwa miejsca, przez co może blokować każdą jej decyzję). I powołać nową radę, gdzie znaleźliby się ludzie rekomendowani przez koalicję PO i PSL.

Ale scenariusz ten ma kilka słabości. Najważniejsza to reakcja prezydenta. Niekoniecznie może on chcieć odwoływać swoich nominatów (Jana Dworaka i Krzysztofa Lufta), z którymi łączą go bliskie stosunki koleżeńskie.

Teoretycznie dopuszczalna jest możliwość ich ponownego powołania do nowej KRRiT. Jednak odrzucenie sprawozdania byłoby zwłaszcza dla przewodniczącego Dworaka dużym ciosem i prestiżową porażką. Do tego dochodzi niepotrzebne zamieszanie tuż przed wyborami parlamentarnymi.

Z drugiej strony, jeśli teraz PO rozwiąże KRRiT, a po wyborach przyjdzie jej budować koalicję z SLD, ewentualna oferta przywrócenia wpływów w mediach (w tym w KRRiT) może okazać się dla niej mocną kartą przetargową.

Od czasu transferu do Platformy gwiazdy lewicy Bartosza Arłukowicza stosunki między oboma partiami są wyjątkowo napięte. Przyczyniła się do tego także sytuacja w mediach publicznych, gdzie PO systematycznie przejmuje wpływy lewicy. Teraz grozi Sojuszowi odrzuceniem sprawozdania KRRiT za poprzedni rok, czyli de facto jej rozwiązaniem.

Zarekomendowały to ostatnio na wniosek polityków PO komisje kultury, senacka i sejmowa. W obu przypadkach argumentacja jest podobna: sprawozdanie należy odrzucić, bo w dużej mierze dotyczy ono działalności KRRiT poprzedniej kadencji (w jej skład wchodzili ludzie kojarzeni z PiS, LPR i Samoobroną), która zdaniem Platformy "była zajęta głównie robieniem polityki". Tłumaczenie jest całkowicie absurdalne, zważywszy że odrzucenie sprawozdania skutkowałoby rozwiązaniem obecnej KRRiT, którą przecież "w ramach odpolityczniania mediów publicznych" Platforma sama powołała.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO