Nie każdy kontakt polityka z młodymi ludźmi nazywam molestowaniem politycznym. Ja tylko skonstatowałem fakt, że do młodych ludzi mających szczęście żyć w wolnej Polsce Jarosław Kaczyński mówił językiem z 1795 czy 1945 roku - broni Nałęcz wypowiedzi o „politycznej pedofilii” szefa PiS. Dalej kontynuje wypowiedź w tym samym tonie.
Nie widziałem żadnej kampanii poniżania Lecha Kaczyńskiego, bo skoro mówimy o kampanii, to znaczy, że był jej scenariusz, podział na role, a niczego takiego nie dostrzegłem. (...) Mnie nie przeszkadza mocny język w polityce, choć żałuję, że to przenosi się na życie publiczne w ogóle. Warto jednak zauważyć, że w przypadku Lecha Kaczyńskiego mieliśmy do czynienia z mocną krytyką, a w przypadku Bronisława Komorowskiego z kwestionowaniem jego urzędu.
Zaskoczeniem mogą być również słowa Nałęcza o zawłaszczaniu mediów przez jedną opcję polityczną.