Michał Majewski i Paweł Reszka komentują wizytę Bronisława Komorowskiego na Kaukazie, analizują też nową strategię rządu i prezydenta. Po co Komorowski pojechał na Kaukaz?
Jako marszałek Sejmu, a potem jako prezydent elekt wypowiadał się na temat wschodniej polityki Lecha Kaczyńskiego, szczególnie tej prowadzonej odnośnie do Gruzji. Gdy prezydent Kaczyński dał się zabrać Saakaszwilemu na wycieczkę, podczas której padły strzały, Komorowski wypalił: „Jaka wizyta taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera". Potem po wyborach w wywiadzie dla „Rz" odpowiadał na pytanie, czy Gruzini mogą na niego liczyć tak jak na Kaczyńskiego: „Aż tak na pewno nie. Bo ja nie pojadę na granicę tylko dlatego, że wymyślił to sobie prezydent Gruzji. Natomiast oczywiście Polska powinna w sposób jednoznaczny opowiadać się za prawem wszystkich narodów do samostanowienia i własnej niepodległości. A w przypadku Gruzji Polska nie powinna rezygnować z tego, co jest jednym z pryncypiów: stoimy na stanowisku niepodzielności terytorium Gruzji".
Po co Komorowski pojechał na Kaukaz? Cel oficjalny był oczywisty. Postanowił odwiedzić kraje mające uczestniczyć w Partnerstwie Wschodnim. Żeby mieć pewność, że wszyscy przywódcy pojawią się we wrześniu w Warszawie na szczycie inaugurującym ten projekt. Będzie to najważniejsze wydarzenie polskiej prezydencji w UE, a samo Partnerstwo to jeden z najważniejszych pomysłów naszej dyplomacji ostatnich lat.