Rozliczyć rząd Donalda Tuska

Po czterech latach władzy koalicji PO – PSL trzeba niestety stwierdzić, że wpisały się one w politykę cynicznego konformizmu – pisze ekspert Fundacji Republikańskiej

Publikacja: 04.10.2011 01:14

Stanisław Tyszka

Stanisław Tyszka

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Można w nieskończoność narzekać na jakość polskiej debaty publicznej, na jej medializację, dominację PR-u, uprawiając przy tym erudycyjne pustosłowie – jak choćby w debacie wywołanej „Listem do partii" Sławomira Sierakowskiego na łamach „Gazety Wyborczej". Ale można też spróbować potraktować naszą młodą demokrację przez chwilę serio i rzetelnie, merytorycznie, sine ira et studio, rozliczyć Donalda Tuska z realizacji obietnic przedstawionych w programie rządu cztery lata temu.

Weryfikacja obietnic rządzących jest naturalnym i niezbędnym elementem zdrowej debaty publicznej. Powinna również stanowić istotny element kampanii wyborczej. Niestety nie najlepiej wywiązują się z tego zadania polscy dziennikarze, którym chyba bardziej na rękę jest debata o debatach, ewentualnie lament nad niską jakością lub brakiem programów wyborczych największych partii. Z kolei organizacje pozarządowe od wielu lat skupiają się wyłącznie na tak zwanych kampaniach profrekwencyjnych. Zachęcają one do oddania głosu, ale w żaden sposób nie próbują Polakom tego wyboru merytorycznie ułatwić.

Na tym tle wyróżnia się inicjatywa Fundacji Republikańskiej, która opracowała pierwszy w historii III RP wyczerpujący raport rozliczający obecny rząd z realizacji zobowiązań zaciągniętych wobec obywateli. Rozliczanie rządzących ze złożonych obietnic cieszy się w ostatnich latach coraz większą  popularnością w zachodnich demokracjach. Projekty takie jak Obameter (USA), Guardian Coalition Pledge Tracker (Wielka Brytania), czy Sarkometre (Francja), prowadzone są w tych krajach przez redakcje znanych czasopism. Podstawą dla analizy dokonanej przez ekspertów Fundacji Republikańskiej było exposé wygłoszone przez premiera Donalda Tuska 23 listopada 2007 roku.

Niezrealizowane obietnice

Punktem odniesienia dla raportu była strona internetowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, na której rząd twierdzi, że spośród 94 obietnic zrealizował 47 (50 proc.), w trakcie realizacji jest 30 obietnic (32 proc.), a tylko 17 (18 proc.) nie zostało zrealizowanych. Autorzy raportu Fundacji Republikańskiej odnaleźli natomiast w expose premiera aż 195 obietnic. Z naszej analizy wynika, że zrealizowanych zostało tylko 41 obietnic premiera (21 proc.), podczas gdy 53 obietnice (27 proc.) są w trakcie realizacji lub zostały wykonane częściowo, natomiast aż 98 obietnic (50 proc.) nie zostało zrealizowanych w ogóle. Za tą statystyką kryje się bilans działań rządu w poszczególnych działach administracji.

Do najważniejszych z perspektywy interesu publicznego należały zapowiedzi doprowadzenia budżetu do stanu bliskiego równowagi i obniżenia tempa przyrostu długu publicznego. W rzeczywistości deficyt budżetowy wzrósł skokowo z 17 mld zł w 2007 roku do 40 mld zł zaplanowanych na ten rok.  Dług publiczny wzrósł o ponad 260 mld złotych - z 527 mld zł na koniec 2007 r. do około 790 mld zł obecnie - czyli o ponad 50%. Doszło do sytuacji, w której koszty obsługi długu stanowią trzecią najwyższą pozycję w wydatkach państwa, zaraz po emeryturach i służbie zdrowia. O dziwo obietnica obniżenia kosztów i wzrostu długu publicznego ma na stronie KPRM status „w trakcie realizacji".

Za najważniejszy element bezpieczeństwa gospodarczego państwa premier uznał w expose bezpieczeństwo energetyczne, definiując je jako „gwarancję niezakłóconych dostaw nośników energii po akceptowalnych cenach". Jednak już w grudniu 2008 roku Donald Tusk podpisał w Brukseli absurdalny pakiet klimatyczno-energetyczny, w dodatku w postaci skrajnie dla Polski niekorzystnej, przyjmującej jako rok bazowy dla redukcji emisji CO2 rok 2005 zamiast planowanego wcześniej roku 1990. Według umiarkowanych prognoz uwzględniających skutki pakietu, ceny energii elektrycznej w Polsce wzrosną w ciągu najbliższych pięciu lat dwukrotnie.

Broniąc się przed zarzutami o brak ralizacji obietnic, Donald Tusk posiłkuje się często argumentem o światowym kryzysie finansowym. Jednak skutkiem kryzysu było tylko chwilowe spowolnienie wzrostu gospodarczego i związany z tym spadek dochodów z podatków. Tymczasem narastające lawinowo zadłużenie publiczne i podpisanie pakietu klimatycznego zaczyna tworzyć sytuację określaną mianem „perfect storm", czyli takiego rzadko występującego zbiegu uwarunkowań, który prowadzi do szybkiego i drastycznego pogorszenia sytuacji. W efekcie decyzji rządu Tuska w najbliższych latach – i to niezależnie od kolejnych odsłon kryzysu światowego – Polska stanie w obliczu własnego kryzysu gospodarczego, znacznie poważniejszego od ostatniego spowolnienia. Kryzys ten prawdopodobnie pogrąży przyszły rząd, ktokolwiek by go nie tworzył.

Niestety nie lepiej wygląda bilans dokonań rządu w innych dziedzinach. W zakresie polityki fiskalnej premier obiecał, że naczelną zasadą rządu będzie „stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych." W rzeczywistości, zamiast wprowadzić podatek liniowy (3x15), rząd niespodziewanie podniósł stawki VAT. Dodatkowo podwyższył akcyzę i zamroził progi podatkowe, co stanowiło faktyczną podwyżkę podatku dochodowego. Natomiast jedyną poważną reformą rządu Tuska, która ograniczyła wydatki państwa, była reforma emerytur pomostowych zmniejszająca liczbę osób, które mogą ubiegać się o wcześniejszą emeryturę z około 1 mln do około 250 tysięcy osób.

Ważnym elementem programu rządu była zapowiedź zmian systemowych wspierających przedsiębiorczość, które miały „wyzwolić energię Polaków". Tu parę zmian rzeczywiście przeprowadzono. Z tych ważniejszych, zastąpiono zbędne zaświadczenia oświadczeniami w ok. 200 rodzajach spraw urzędowych. Choć ważne, nie są to jednak zmiany, które można nazwać systemowymi. Warto  wspomnieć, że Polska wciąż ma najwięcej w UE (bo aż 380) zawodów, do których dostęp jest w różny sposób ograniczony. Projekt tzw. pierwszej ustawy deregulacyjnej próbował otworzyć jeden z nich znosząc licencję na pośrednictwo w obrocie nieruchomościami. Nic z tego nie wyszło, ponieważ rząd nie potrafił przeciwstawić się lobby agentów nieruchomości, którzy szybko zorganizowali się w obronie status quo i doprowadzili do wykreślenia tych przepisów z projektu.

Zapowiadając przyspieszenie sprzedaży spółek państwowych, premier chciał przywrócić zaufanie obywateli do prywatyzacji. Z tej perspektywy dziwi fakt, że aż 20% przychodów z prywatyzacji w latach 2008-2010 pochodziło z tzw. pseudoprywatyzacji polegajacej na sprzedaży państwowych spółek innym podmiotom kontrolowanym przez Skarb Państwa. Choć premier zapowiadał, że nie interesuje go „prywatyzacja dla prywatyzacji", większość transakcji prywatyzacyjnych wyraźnie służyła łataniu dziury budżetowej. To z tego powodu rząd sprzedawał też udziały w firmach, które wcześniej sam umieścił na liście spółek wyłączonych  z prywatyzacji, takich jak Lotos czy KGHM.

W ramach dysponowania przychodami z prywatyzacji przyjęto ustawę przekazującą prawie 40% z nich na Fundusz Rezerwy Demograficznej, nazwany przez Donalda Tuska w expose „bezpieczną emeryturą". Fundusz miał stanowić zabezpieczenie na przyszłe emerytury dla osób z powojennego wyżu demograficznego. Mimo to w latach 2010- 2011 lwią część środków, które miały Fundusz zasilić (11,5 mld), rząd przekazał na wypłatę emerytur bieżących. W podobny instrumentalny sposób potraktowano zresztą Fundusz Reprywatyzacji, z którego większość środków została przesunięta do budżetu.

W ramach inwestycji infrastrukturalnych, intensywnie promowanych w kampanii „Polska w budowie", rzeczywiście nastąpiło pewne przyspieszenie budowy obwodnic i autostrad. Należy jednak pamiętać, że większość z tych inwestycji, możliwych dzięki funduszom unijnym, było  zaplanowanych już przez poprzednie rządy. Ich realizacji towarzyszy niestety olbrzymi chaos, spowodowany m.in. łamaniem przez GDDKiA międzynarodowych standardów FIDIC w umowach z wykonawcami (przypadek A2).

W dodatku w przyjętym w styczniu programie budowy dróg krajowych na lata 2011-2015  inwestycje drogowe zostały drastycznie okrojone o ponad 1 100 kilometrów. Najważniejszą z nielicznych większych reform wprowadzonych przez rząd Tuska była likwidacja poboru i przekształcenie wojska polskiego w armię zawodową. Inną sprawą jest jednak sposób i ślimacze tempo profesjonalizacji sił zbrojnych. Według alarmujących szacunków ekspertów polskie wojsko byłoby obecnie w stanie bronić najwyżej odcinka stanowiącego 10 – 15 proc. naszej wschodniej granicy.

Stosunkowo wiele działań podjęto w służbie zdrowia. Wprowadzono m.in. nieobligatoryjną możliwość przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego. Konsekwencją tych zmian będzie z pewnością to, że szpitalom będzie łatwiej upaść. W zakresie finansowania służby zdrowia, premier zapowiedział podział NFZ na konkurujące instytucje i obietnicy nie dotrzymał. Efektem jest brak możliwości korzystania z dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Drastycznym zaniedbaniem było niedokonywanie co kwartał przeglądu listy leków refundowanych. Natomiast reforma egzaminu lekarskiego odbije się negatywnie na jakości kształcenia i paradoksalnie przełoży się na wzrost kosztów kształcenia lekarzy. Wreszcie, rząd nie doprowadził do obiecanego skrócenia okresów oczekiwania na porady i zabiegi lekarskie.

W zakresie edukacji Premier złożył w expose aż 23 obietnice, z których jednak tylko 7 zostało zrealizowanych. Nie zrealizowano, między innymi, zobowiązania do wprowadzenia bonu edukacyjnego. Rząd zrzucił odpowiedzialność za niewykonanie tego zobowiązania na samorządowców i jak zwykle na... kryzys finansów publicznych. Nauczycielom podniesiono nieco wynagrodzenia, ale nie przedstawiano projektu obiecanej systemowej zmiany w tym zakresie. Najważniejszą z niezapowiedzianych przez premiera reform było z kolei przymuszenie rodziców, aby wysyłali swoje sześcioletnie dzieci do szkoły rok wcześniej.

W zakresie wymiaru sprawiedliwości zrealizowano jedynie kontrowersyjną reformę rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Rząd nie rozwiązał natomiast problemu przeludnienia zakładów karnych i nie dokonał też zapowiadanej kompleksowej reformy prawa karnego. Premier obiecywał również poprawę efektywności sądów 24-godzinnych. Obecnie skuteczność tych sądów trudno jednak ocenić, bo zmiany wprowadzone przez rząd spowodowały, że liczba rozpraw przeprowadzonych w trybie uproszczonym spadła z 37 070 w 2007 roku do 666 w 2010 roku, co oznacza praktyczną likwidację tego rodzaju postępowania.

Negatywny bilans

Zrealizowana została obietnica premiera dotycząca budowy boisk w każdej gminie. Wszystko wskazuje też na to, że jak obiecał premier, Euro 2012 odbędzie się w Polsce.  Nie zmienia to jednak rażąco negatywnego bilansu rządu. A z bilansu tego wyłania się obraz polityki wyjątkowo asekuracyjnej. Rząd podjął działania reformatorskie w bardzo niewielu i przeważnie mało istotnych obszarach, w większości skupiając się na biernym administrowaniu. Zamiast ciąć rozdmuchane wydatki publiczne, gabinet Tuska amortyzował spadek dochodów budżetowych przychodami z prywatyzacji i podwyżkami podatków. Te działania przynoszą budżetowi jedynie krótkotrwałe korzyści.

Cztery lata rządu można podsumować odwołując się do słów premiera z expose. Nawiązując do wyborów z 2007 roku, Donald Tusk stwierdził, że Polacy stanęli przed wyborem między „cynicznym konformizmem" postkomunistów a „cynicznym radykalizmem" Prawa i Sprawiedliwości. Premier określił to mianem fałszywej alternatywy, z której wyjściem było powierzenie rządów właśnie Platformie Obywatelskiej. Po czterech latach rządów koalicji PO-PSL trzeba niestety stwierdzić, że wpisały się one właśnie w politykę cynicznego konformizmu. Cynizm premiera polega na tym, że na poziomie retoryki wciąż słyszymy hasła, które pozwoliły mu wygrać ostatnie wybory. Ta strategia została niedawno nieco skorygowana doktryną polityki „tu i teraz", tłumaczącą unikanie bolesnych reform brakiem społecznego przyzwolenia. I w tym tkwi konformizm Donalda Tuska, który przekłada się na konsekwentne pogłębianie strukturalnych problemów Polski. Podobnie jak wcześniej postkomuniści, premier ulegał antyrozwojowym grupom interesu i kontynuował politykę nieodpowiedzialnego zadłużania państwa. Robił to jednak szybciej i na większą skalę niż jego poprzednicy. Wyborcy powinni mieć tego świadomość kiedy pochylą się nad kartą do głosowania 9 października.

Autor jest dyrektorem Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej

Omówienie wszystkich obietnic Donalda Tuska dostępne jest na stronie www.500dnispokoju.pl

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości