H.K.:
Gdyby to był Marsz Niepodległości stworzony przez organizacje, które nie odwołują się do przedwojennej tradycji faszyzującej, do antysemityzmu i antysemickich tekstów oraz teorii Dmowskiego, gdyby organizatorzy nie promowali ideologii rasistowskiej, gdyby nie jeździli na neofaszystowskie festiwale, nie robili sobie zdjęć z gwiazdami sceny „White Power", nie zapraszali na obóz sportowy z fińskim neonazistą... Jak widać, powody jednak są. Co do próby wtłoczenia nas w debatę Dmowski kontra Piłsudski, to jest ona skazana na niepowodzenie. Ten podział to anachronizm.
Ł.K.:
Przekładanie koncepcji międzywojennych na to, co dzieje się dziś, nie ma sensu. Mamy XXI wiek. To jest zupełnie nowa rzeczywistość.
Jednak gdyby nie było podczas Marszu Niepodległości blokady, która w zeszłym roku uniemożliwiła przejście zaplanowaną trasą, to pewnie przeszedłby on bez większego echa. Po co robicie wokół tego taki szum?
H.K.:
Gdyby nie było tam naszej blokady, to na marszu wciąż byłoby słychać takie okrzyki jak: „Zrobimy z wami, co Hitler z Żydami". Oni się ucywilizowali dlatego, że my się pojawiliśmy. Tego typu ruchy czy idee powinny zawsze stykać się z ostracyzmem społecznym. Takie poglądy mogą prowadzić nie tylko do agresji słownej, ale też fizycznej. Ostatnio przeczytałam artykuł o tym, że ktoś obrzucił dom koktajlami Mołotowa tylko dlatego, że mieszkali w nim Romowie. Pozwalanie na taki marsz może mieć właśnie tego typu konsekwencje.
Zarzucacie organizatorom Marszu Niepodległości, że promują agresję fizyczną. Tymczasem w zeszłym roku to członkowie Porozumienia 11 listopada brali udział w zamieszkach i starciach z policją.
H.K.:
Zarzucamy im przede wszystkim, że promują nacjonalizm, ksenofobię i autorytaryzm. Ich agresja fizyczna jest tego pochodną. Udokumentowane są liczne przykłady napadów uczestników Marszu Niepodległości na blokujących antyfaszystów. My natomiast chcemy blokować pokojowo, bez konfrontacji. Ale nie odmawiamy ludziom prawa do samoobrony.
Ł.K.:
Naszym celem jest zatrzymanie marszu. To jest społeczny opór przeciwko mowie nienawiści. Tym bardziej że sami organizatorzy Marszu Niepodległości piszą: „marsz ten jest tylko drobnym krokiem w dziele daleko większych rozmiarów".
I właśnie dlatego, że to tylko społeczny opór, nie zgadzacie się na opublikowanie obok wywiadu waszych zdjęć.
H.K.:
Nasze zdjęcia byłyby zapewne szybko zamieszczone na stronie internetowej Redwatch. Należy pamiętać, że polscy neofaszyści po 89 roku zamordowali blisko 40 osób. Dbamy o nasze bezpieczeństwo, ale też chronimy prywatność. Każde z nas prowadzi normalne życie: dom, praca, rodzina. Naszą działalność społeczną prowadzimy w czasie wolnym... Nie ma też potrzeby, by Porozumienie 11 listopada było firmowane naszymi twarzami.
Redwatch to nie jest portal prowadzony przez Młodzież Wszechpolską czy ONR, dlaczego więc państwa zdjęcia miałyby się na nim pojawić?
H.K.:
To witryna stworzona przez neonazistowską organizację Blood & Honour, która jeszcze do niedawna jawnie brała udział w marszach organizowanych przez ONR. Na tej stronie są publikowane zdjęcia, imiona, nazwiska, a czasami nawet adresy tzw. zdrajców rasy, czyli na przykład działaczy antyrasistowskich, feministek czy osób biseksualnych. Niektórych z tych ludzi spotkała agresja fizyczna, nękanie, groźby. Jestem młodą kobietą, nie jestem na to gotowa.
W jaki sposób, państwa zdaniem, ludzie mają świętować niepodległość, z której się cieszą?
H.K.:
Jest dużo możliwości. Maszerowanie z ONR i nacjonalistami nie jest jedyną opcją. Zapraszamy do świętowania na „Kolorowej Niepodległej". Będzie to święto niepodległości takiej Polski, jaką chcielibyśmy widzieć. W radosnej atmosferze wraz z zaproszonymi gośćmi, artystami, przy akompaniamencie muzyki i śpiewu będziemy celebrować te wartości w polskiej kulturze, które dla nas są najcenniejsze.
To znaczy?
H.K.:
Wielokulturowość, wieloreligijność, swobodny przepływ myśli, idei, prądów, otwartość. Kultura polska od zawsze czerpała z wielu wzorów europejskich i nie tylko. Przykładem jest choćby nasz wieszcz Adam Mickiewicz, który urodził się w Nowogródku, na dzisiejszej Białorusi, a pisał po polsku „Litwo, ojczyzno moja". W jakim innym miejscu na świecie takie rzeczy się zdarzają?
Nie zdarzają się, bo jest niewiele krajów, które przeżyły tyle wojen, zabory. Niektórzy ludzie zostali zmuszeni do rezygnacji z polskiej kultury, bo urodzili się na przykład w Grodnie, które przed wojną było w Polsce, a później znalazło się na terenie Białorusi.
Ł.K.:
Monokulturowość Polski jest właśnie wynikiem II wojny światowej. Przez hitlerowski faszyzm, a później komunizm doszło do tego, że polskie, wielokulturowe dziedzictwo zostało utracone. Celebrowanie na Marszu Niepodległości homogenicznej, „tylko białej Polski" jest świętowaniem tego, co Polskę niszczyło, a nie budowało. My wolimy budować, niż burzyć, łączyć, niż dzielić.
—rozmawiała Matylda Młocka
Hanna Kubicka i Łukasz Korda są organizatorami blokady Marszu Niepodległości „Faszyzm nie przejdzie"