Na łamach „SE” Jacek Żakowski snuje swe wizje. Tradycyjnie zaczyna od obwieszczenia śmierci PiS.
We własną śmierć zawsze trudno uwierzyć, ale śmierć polityczna PiS miała już miejsce. Jeśliby zajrzeć do rejestru partii politycznych, to jest wiele takich ugrupowań, o których istnieniu już nie pamiętamy, a one ciągle myślą, że żyją. PiS jest skazany na stopniowe staczanie się w niebyt. Sercem PiS jest Jarosław Kaczyński. Jednak można powiedzieć, że prezes odciął się od alternatywnego obiegu. Zbigniew Ziobro, to była rezerwa kadrowa PiS i jedyna przyszłość tej partii, bo jej prezes jest już starszym człowiekiem. Wyrzucając Ziobrę, Kaczyński pozbawił się możliwości zastosowania pokoleniowych bajpasów.
O nowej formacji Zbigniewa Ziobry dodaje:
Wygląda na to, że nowy klub daje stabilne podstawy do budowania nowej partii. Jednak do najbliższych wyborów mamy trzy lata. To bardzo dużo jak dla partii, która nie będzie miała subwencji budżetowej. Ziobro ma więc sporo czasu, żeby pomyśleć o programie i znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego ludzie mieliby głosować na niego, a nie na Kaczyńskiego. Problem polega na tym, że ja o poglądach pana Ziobry prawie nic nie wiem. Poza tym, że nie jest szczególnie przywiązany do przestrzegania praw człowieka. I tyle. Na podstawie jego życia osobistego można chyba stwierdzić, że nie jest głębokim konserwatystą.