Kukiz, Bartoszewski, Sokołowski, Nałęcz - o wydarzeniach podczas Święta Niepodległości

Nie milkną echa dramatycznych wydarzeń związanych z obchodami Święta Niepodległości na ulicach Warszawy. Kto jest winien braku właściwej reakcji służb mundurowych?

Publikacja: 14.11.2011 10:24

Kukiz, Bartoszewski, Sokołowski, Nałęcz - o wydarzeniach podczas Święta Niepodległości

Foto: W Sieci Opinii

Paweł Kukiz w wywiadzie dla onet.pl mówi:


Okazuje się, że Polskę można podpalić, a winny się nie znajdzie. Jakie to polskie. Jeśli nie ma winnych za katastrofę CASY, czy Tu-154M, to tym bardziej nie będzie winy i kary za dopuszczenie do marszów i niewystarczające zabezpieczenie ulic Warszawy. Nie szukałbym winnych zadym po stronie prawicowców, czy lewaków. Obie strony są jednakowo winne. Prawdopodobnie po obu stronach znajdowali się pijani gówniarze naspeedowani amfetaminą. Jest wadliwy system prawny i jest złe zarządzanie państwem.

Oczywiście, nie dramatyzujmy, bo takie rzeczy dzieją się na całym świecie i w stolicach wielu państw. Jednak to nie znaczy, że jest to stan normalny i warty naśladownictwa. Trzeba zmienić system prawny w sposób, w jaki ujął to prezydent Bronisław Komorowski i pójść o krok dalej.

Kominiarkami są również nicki na forach internetowych. (…) Przypomnę, że jak kiedyś śp. prezydent Lech Kaczyński organizował Święto Niepodległości, to nie dochodziło do zadym. Część mediów wytykała wtedy Kaczyńskiemu rozmach uroczystości, czołgi i czepiano się wszystkiego, czego tylko można było. Dzisiaj nikt nie chce pamiętać, że wtedy naród potrafił wspólnie świętować 11 listopada i nie było burd. Wszystko jest kwestią organizacji przez władze.


Władysław Bartoszewski wiąże z zamieszkami... Kościoł katolicki.


Zamieszki na ulicach Warszawy zmuszają do komentarzy. W tej sprawie głos zebrali już pan prezydent i pan premier. Prezydent Bronisław Komorowski mówił o ogromnym żalu i bólu, z tego powodu, że 11 listopada doszło do zjawisk, które stoją w jaskrawej sprzeczności ze świętowaniem naszej polskiej niepodległości. Zgadzam się z tym tonem wypowiedzi. (…) Jeżeli nawet kilkudziesięciu z tych, którzy byli na ulicach Warszawy, to obcokrajowcy, to i tak jest to tylko niewielki ułamek wszystkich, którzy uczestniczyli w manifestacjach. Najważniejsze wydarzenia były w rękach Polaków, ludzi narodowości polskiej, ludzi przeważnie – jak sądzę – ochrzczonych i wychowanych w Kościele katolickim.


Rzecznik prasowy policji - Mariusz Sokołowski o działaniach służb i władz Warszawy mówi:


Prawo nie daje im zbyt dużych możliwości zapobiegania takim incydentom. Organizator demonstracji musi po prostu poinformować o tym na czas władze danego miasta i złożyć odpowiednie dokumenty. To nie jest kwestia wydania zgody czy zakazu. Musielibyśmy wiedzieć, co się dzieje w głowach poszczególnych ludzi i odpowiednio wcześniej zareagować. Nawet policja nie ma takich możliwości.

Nie widzę też podstaw do tego, by zatrzymywać prewencyjnie ludzi przyjeżdżających do Polski tylko dlatego, że są podejrzenia, że mogą zrobić coś złego. Mogliśmy ich jedynie przeszukać i monitorować do momentu, gdy dotarli do Warszawy.

Mieliśmy tam do czynienia z klasyczną sytuacją, gdy osoby agresywne są w tłumie i trudno z nimi walczyć. Zanim udało się w to miejsce przeciągnąć większe siły policji, znalazła się chwila, żeby zebranym na placu udało się zbić szybę i wrzucić do samochodu racę. Lepiej było poczekać tym dziesięciu policjantom na posiłki, niż ruszać w tłum kilkuset ludzi i polec z honorem.


Działania policji usprawiedliwia również prezydencki minister Tomasz Nałęcz:


Zbyt proste byłoby zrzucenie winy wyłącznie na agresję młodych ludzi. Wygląda na to, że oni rezonują napięcia z pokolenia swoich rodziców. Coraz więcej agresji w życiu publicznym przenosi się na młodzież, a ta zachowuje się w sposób charakterystyczny dla swojego pokolenia. Jeśli więc nie chcemy takich scen oglądać, musimy stonować napięcie w życiu publicznym oraz stworzyć alternatywną ofertę dla tych, którzy chcieliby pomanifestować.

Całą sytuację trzeba też przeanalizować od strony prawno-porządkowej. To nie jest normalne, że bezradnie przyglądamy się z góry planowanym konfrontacjom. Policja to wygodny chłopiec do bicia, ale cóż ona mogła zrobić, gdy za bary wzięły się dwa przeciwne obozy.

Paweł Kukiz w wywiadzie dla onet.pl mówi:

Okazuje się, że Polskę można podpalić, a winny się nie znajdzie. Jakie to polskie. Jeśli nie ma winnych za katastrofę CASY, czy Tu-154M, to tym bardziej nie będzie winy i kary za dopuszczenie do marszów i niewystarczające zabezpieczenie ulic Warszawy. Nie szukałbym winnych zadym po stronie prawicowców, czy lewaków. Obie strony są jednakowo winne. Prawdopodobnie po obu stronach znajdowali się pijani gówniarze naspeedowani amfetaminą. Jest wadliwy system prawny i jest złe zarządzanie państwem.

Pozostało 86% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości