Pomysł postawienia mnie przed Trybunałem Stanu to licytacja na radykalizm antyeuropejski. W przemówieniu były moje autorskie propozycje, moja refleksja na koniec polskiej prezydencji, co trzeba zrobić, aby strefę euro i całą Unię uratować i zrobić ją skuteczniejszą. To są autorskie propozycje, ale szeroko konsultowane, o których główne ośrodki władzy wiedziały zawczasu.
Sikorski tłumaczył swoje słowa z Berlina:
W Berlinie wezwałem Niemców do ratowania strefy euro, bo są największą gospodarką i są tym krajem, który nie zgadza się na pewne rozwiązania, które mogą przywrócić stabilność strefy. Państwa strefy euro powinny wziąć za siebie odpowiedzialność nawzajem. (...) Tu nie chodzi o wyłożenie pieniędzy, a stworzenie mechanizmów, dzięki którym z jednej strony łamanie paktu stabilności, nierozsądne gospodarowanie, życie ponad stan byłoby utrudnione, a z drugiej strony, można by uratować strefę euro.
Zapytany, czy z jego wystąpienia ma wynikać stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, odpowiedział:
To poezja. Jesteśmy unią polityczną, unikalną, bo mamy instytucje wspólnotowe i państwa, które są suwerenne. Ale uważam, że Europie trzeba dać więcej sterowności. Obecne mechanizmy są niewystarczające. Co jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i dobrobytu naszego kraju? Nie talibowie, nie terroryści, nie niemieckie czołgi i nie nawet rosyjskie rakiety, tylko byłby tym upadek strefy euro.