Druga odsłona szorstkiej przyjaźni Miller - Kwaśniewski

Leszek Miller, atakując Aleksandra Kwaśniewskiego, pokazał, że jest gotów do walki o przywództwo w SLD i na całej lewicy

Publikacja: 09.01.2012 20:34

Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski

Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

"Pan Kwaśniewski nie ma żadnego głosu w strukturach SLD. Bo nie jest członkiem Sojuszu. I nie uczestniczy w jego głosowaniach. A wyrażanie opinii byłego prezydenta nie bardzo przekłada się na wyniki głosowań" – te słowa Leszka Millera, które padły w wywiadzie dla "Polski The Times", zabrzmiały jak wypowiedzenie wojny byłemu prezydentowi i zdumiały wielu polityków SLD. Tym bardziej że zaledwie kilka tygodni temu obaj politycy demonstrowali serdeczne stosunki i deklarowali wspólne działania na rzecz umocnienia lewicy.

– Według mojej wiedzy w ostatnich dniach nie wydarzyło się nic, co usprawiedliwiałoby taki frontalny atak Millera – zastanawia się w rozmowie z "Rz" warszawski działacz Sojuszu.

Dlatego przyczyn interpretacji ataku Millera jest tyle, ilu rozmówców.

Część działaczy jest zdania, że Kwaśniewski, który wspiera Janusza Palikota w jego zabiegach zjednoczenia środowisk lewicowych, wbija w ten sposób nóż w plecy Millera.

– Wśród naszych działaczy ciągle żywo komentowana jest grudniowa wypowiedź Aleksandra Kwaśniewskiego, że w ewentualnej lewicowej koalicji to Ruch Palikota może dyktować warunki, bo dostał lepszy wynik wyborczy i ma więcej posłów – mówi polityk z kręgu Grzegorza Napieralskiego.

Można też usłyszeć interpretację, że obaj panowie się nie dogadali w kwestii ról, które mają odgrywać. – Kwaśniewski najwyraźniej sądził, że Miller będzie tylko pełnił obowiązki przewodniczącego do tegorocznego kongresu i nie będzie się wtrącał do jednoczenia środowisk lewicowych, dlatego przewodniczący musiał mu dosadnie pokazać, że naprawdę rządzi partią – mówi inny polityk SLD.

Można też usłyszeć opinię, że jest to kolejna odsłona tej samej gry, którą obaj politycy toczą od lat. – Kwaśniewski jak zwykle chce mieć decydujący głos, ale za nic nie odpowiadać, a Miller, skoro już zdobył fotel przewodniczącego, nie chce mu na to pozwolić – mówi polityk Sojuszu. – Lata lecą, a oni ciągle chcą uzdrawiać lewicę i nie mogą skończyć.

Ale wytłumaczenie wypowiedzi Millera może być jeszcze inne: zbliżają się dwa wielkie wydarzenia na lewicy, czyli tzw. okrągły stół środowisk lewicowych, do którego ma dojść już w lutym, i wybory powszechne przewodniczącego Sojuszu zakończone kongresem partii.

Miller pokazując, kto się faktycznie liczy na lewicy, zajmuje dogodną pozycję do walki o przywództwo w SLD i w całym środowisku. W Sojuszu istnieje bowiem przekonanie graniczące z pewnością, że obecny lider zechce utrzymać przywództwo w partii na następne cztery lata. A takie wypowiedzi, że Kwaśniewski nie może niczego dyktować SLD, są ciepło przyjmowane przez sporą grupę działaczy tej partii. Poza tym ową wypowiedzią Miller zepchnął Kwaśniewskiego z pozycji osoby patronującej zjednoczeniu lewicy. Bo co to za patron, który nie ma wpływu na drugi co do wielkości podmiot na lewej stronie sceny politycznej.

Odsuwając zaś na bok byłego prezydenta, szef SLD pokazuje, że jest gotowy do równorzędnej walki z Januszem Palikotem o dominację w zjednoczonym ruchu lewicowym. Bo członkowie SLD są pewni, że dojdzie do połączenia sił na lewicy, a otwarte pozostaje tylko pytanie, na jakich warunkach.

"Pan Kwaśniewski nie ma żadnego głosu w strukturach SLD. Bo nie jest członkiem Sojuszu. I nie uczestniczy w jego głosowaniach. A wyrażanie opinii byłego prezydenta nie bardzo przekłada się na wyniki głosowań" – te słowa Leszka Millera, które padły w wywiadzie dla "Polski The Times", zabrzmiały jak wypowiedzenie wojny byłemu prezydentowi i zdumiały wielu polityków SLD. Tym bardziej że zaledwie kilka tygodni temu obaj politycy demonstrowali serdeczne stosunki i deklarowali wspólne działania na rzecz umocnienia lewicy.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Publicystyka
Marek Migalski: Wybudzanie Tuska
Publicystyka
Czy biskupi powołają komisję ds. zbadania wykorzystywania seksualnego w polskim Kościele?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi już kampanię parlamentarną, KO utknęła na wyborach prezydenckich
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować