Piotr Semka: Gdy Wałęsa obraża swój dawny związek, do dyspozycji ma media. I PO.

Publicysta zauważa: cisi działacze opozycji i „Solidarności" odznaczani przez Lecha Kaczyńskiego pytają, dlaczego bohaterów podziemia nie uczczono za prezydentury Wałęsy

Publikacja: 28.05.2012 11:19

Piotr Semka: Gdy Wałęsa obraża swój dawny związek, do dyspozycji ma media. I PO.

Foto: W Sieci Opinii

W najnowszym "Uważam Rze" Semka przypatrujący się z bliska liderowi "Solidarności" od strajku w Stoczni w 1988 r. zastanawia się: 

Co by było, gdyby Vaclav Havel za życia zaczął obrażać intelektualistów? Albo gdyby biskup Desmond Tutu zaczął być wojującym ateistą i zwolennikiem rasizmu? Co działoby się, gdyby Gandhi wzywał pod koniec życia do wojen etnicznych w Indiach? Czy nie wywołałoby to sensacji na świecie? Tymczasem Lech Wałęsa okazał się niedawno laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, który wezwał premiera Tuska do pałowania związkowców „Solidarności". I wszyscy wydają się uważać to za coś w miarę normalnego.

W tygodniku opisuje ewolucję Wałęsy z lidera Solidarności z lat 80. w przywódcę ataków na "S". Albowiem ledwo "Lechu" został prezydentem, to już:

Głośno wyrażał obawy, czy postkomunistyczna lewa noga nie jest za słaba. Głośno martwił się, czy aby nowe służby nie wymagają starych fachowców z dawnej SB. A jedyny rząd, jaki wyrażał sympatię wobec NSZZ „Solidarność", czyli gabinet Jana Olszewskiego, został obalony przez Wałęsę za ujawnienie archiwów MSW, z których wynikał fakt współpracy Wałęsy z SB pod pseudonimem Bolek. Nic dziwnego więc, że gdy Wałęsa przybył na zjazd „Solidarności" w Gdańskiej Oliwii w końcu czerwca 1992 r., część oburzonych robotników skandowała: „Bolek, Bolek". Wtedy Wałęsa obraził się już w pełni na związek 

Piotr Semka podkreśla:

Wałęsa formułował też wtedy swoją ulubioną tezę, że po upadku PRL „Solidarność" powinna się rozwiązać i schować swój historyczny sztandar do muzeum. „Dobre sobie – komentują działacze NSZZ »Solidarność«. – Jak tylko »Solidarność« przestaje już mu być potrzebna do zdobywania władzy, Wałęsa chce ją odnieść do historycznego magazynu, jak niepotrzebny już rekwizyt". Wałęsa był wtedy w samym szczycie swoich ambicji prezydenckich. Lubił dywagować nad tzw. wariantem Putina, czyli możliwością stworzenia w Polsce autorytarnej władzy z silnym udziałem ośrodka prezydenckiego. W głowie Wałęsy pojawiały się pomysły stworzenia specjalnych oddziałów, tzw. gwardii prezydenckiej, którą głowa państwa miałaby do dyspozycji w razie społecznych niepokojów.(…) 

Jak zwykle słychać tylko wałęsowskie „ja" odmieniane przez wszystkie przypadki. „Ja" kierowałem, „ja" czuję się obrażony, „ja" oddaję legitymację. I za każdym razem, gdy Wałęsa obraża swój dawny związek, do dyspozycji ma media. W nabożnym skupieniu słuchają go Tomasz Lis, Monika Olejnik czy prezenterzy TVN-owskich „Faktów po faktach".

Na tym nie koniec – najsolidniejszym sojusznikiem Wałęsy jest Platforma Obywatelska - Tusk jeszcze przed wyborami z 2005 r. zapowiedział, że będzie superstrażnikiem niepokalanej czci byłego prezydenta:

Każdy, kto uczestniczy w kampanii kłamstw przeciwko Lechowi Wałęsie i dziedzictwu »Solidarności«, będzie przez Platformę skutecznie zwalczany (…) Zdobędziemy władzę, a wtedy nie pozwolimy, by ludzie kierujący się kompleksami zaszkodzili wizerunkowi Polski.

Piotr Semka pointuje:

Ten nowy alians działa jak perfekcyjny duet połączony wzajemną wymianą usług. Lech Wałęsa non stop atakuje aktualnych wrogów Platformy, a ta broni Wałęsę przed doganiającą go przeszłością. Gdy ukazała się książka „SB i Lech Wałęsa" Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, przeciw niej wypowiadał się osobiście Donald Tusk. A Platforma ukarała IPN obniżeniem nakładów na jego działania.

W najnowszym "Uważam Rze" Semka przypatrujący się z bliska liderowi "Solidarności" od strajku w Stoczni w 1988 r. zastanawia się: 

Co by było, gdyby Vaclav Havel za życia zaczął obrażać intelektualistów? Albo gdyby biskup Desmond Tutu zaczął być wojującym ateistą i zwolennikiem rasizmu? Co działoby się, gdyby Gandhi wzywał pod koniec życia do wojen etnicznych w Indiach? Czy nie wywołałoby to sensacji na świecie? Tymczasem Lech Wałęsa okazał się niedawno laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, który wezwał premiera Tuska do pałowania związkowców „Solidarności". I wszyscy wydają się uważać to za coś w miarę normalnego.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości