Po publikacji „Rzeczpospolitej” | Specjalnie dla „W Sieci Opinii”
obiegł wczoraj kraj. Izabela Kraj, autorka tekstu Biurokracja kontra muzeum pisze specjalnie dla nas:
Aktualizacja: 06.10.2012 13:25 Publikacja: 06.10.2012 13:25
W piwnicach Ministerstwa Sprawiedliwości więziono i torturowano bohaterów Armii Krajowej
Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska
Po publikacji „Rzeczpospolitej” | Specjalnie dla „W Sieci Opinii”
obiegł wczoraj kraj. Izabela Kraj, autorka tekstu Biurokracja kontra muzeum pisze specjalnie dla nas:
Drzwi do muzeum - przeszkoda nie do przejścia
Ktoś, kto zna ekipę Muzeum Powstania Warszawskiego zdziwi się, gdy słyszy, że jednego ze swoich projektów nie są w stanie zrealizować od ponad pięciu lat. I nawet siedmiu ministrów sprawiedliwości nie jest w stanie im w tym pomóc.
Ten pechowy projekt, to wspólne przedsięwzięcie właśnie resortu sprawiedliwości i Muzeum – plan zbudowania muzealnej ekspozycji w podziemiach resortu przy Koszykowej. W autentycznych piwnicach, w których w latach 1945-54 przetrzymywano, torturowano bohaterów Armii Krajowej - Jana Rodowicza "Anodę" czy Emila Fieldorfa "Nila". Tu siedział też Wiesław Chrzanowski czy Władysław Bartoszewski. Do dziś zachowały się inskrypcje na ścianach, wykonane przez więźniów. Wydawałoby się idealne miejsce by stworzyć tu część Muzeum Powstania, opowiadającą o powojennych losach bohaterów powstańczych walk i represjach, jakie ich spotkały.
Porozumienie w sprawie budowy tej ekspozycji podpisali szefowie Muzeum i ówczesny minister Andrzej Czuma na początku 2009 roku, rozmowy na ten temat toczą się od 2003 roku. Ale powody, dla których przez trzy ostatnie lata udało się zrobić niewiele, są dość absurdalne – typowy urzędniczy opór, któremu nie dawali rady także kolejni szefowie ministerstwa sprawiedliwości. Najłatwiej można by doszukiwać się na przykład politycznej niechęci reprezentantów Platformy wobec kierownictwa Muzeum Powstania kojarzonego przecież z PiS i Lechem Kaczyńskim. Ale tym razem to raczej nie to.
Muzealnicy, zgodnie z porozumieniem są na razie właścicielem części pomieszczeń, ale bez dojścia. Muszą za to opracować plan dróg przeciwpożarowych i wyjść ewakuacyjnych. Do piwnic nie mogą prowadzić te same drzwi, co do gabinetów ministerstwa (chodzi o względy bezpieczeństwa, przepustki). Zatem trzeba wydzielić inne wyjście. Proste? Na razie, jak się okazuje, to przeszkoda nie do przejścia. Muzealnicy nie są w stanie nie na swoim terenie opracować dobrego projektu. A napotykali niezrozumiały opór wśród przedstawicieli resortu. Nie tych na górze, tych, od których zależą, konkrety, szczegóły. Pracownicy ministerstwa najwyraźniej wyszli z założenia, że „dłużej klasztora, niźli przeora”, kolejny minister się zmieni, a oni będą trwać i nie będzie się im tu Jan Ołdakowski z ekipą po korytarzach pętał.
Przegonią muzealników biurokratyczną ścieżką zdrowia odpowiadając na większość sugestii "tak się nie da". A jak się da? Tego nie wiadomo. "Zgodnie z normami ma być". Ale pozytywnych przykładów wydzielenia tego wejścia nie sugerują. Nieoficjalnie słyszymy, że realnym powodem oporu może być kiosk z mydłem i powidłem (zbawienie dla urzędników, gdy potrzeba gazetkę, kanapkę czy batonika), który, gdyby ekspozycja w piwnicach powstała, trzeba by zlikwidować. I nawet jeśli to powód wyolbrzymiony, jestem w stanie w niego uwierzyć. Bo racjonalnych powodów, dla których nie daje się zbudować muzealnej ekspozycji w nikomu niepotrzebnych piwnicach (w których do niedawna zalegały setki przestarzałych masek przeciwgazowych) jakoś trudno jest mi się doszukać.
Dziwić może tylko brak zdecydowanej reakcji kolejnych ministrów na ten biurokratyczny opór.Dla nich przecież otwarcie takiej placówki byłoby prestiżowym wydarzeniem. Miejmy nadzieję, że minister Jarosław Gowin potraktuje tę sprawę ambicjonalnie i doprowadzi do pozytywnego finału.
Ta sprawa naszym zdaniem pokaże czy „A to Polska właśnie…” będziemy wymawiać wprost czy z szyderstwem w głosie? Bo, na razie, jest to właśnie ogromne szyderstwo z Rzeczpospolitej, które naszczęście pokazała „Rzeczpospolita”.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: W Sieci Opinii
Po publikacji „Rzeczpospolitej” | Specjalnie dla „W Sieci Opinii”
Kreml nieprzypadkowo wziął na celownik polski konsulat generalny w północnej stolicy Rosji. Uderza w ten sposób w miejscową Polonię, ale też w rosyjskie środowiska niezależne.
Spada liczba chętnych do repatriacji z Kazachstanu. To efekt porażki polskiego państwa.
Plan PiS był prosty: w dniu konwencji KO w Gliwicach pokazać, że Karol Nawrocki jest blisko ludzi, i to tych najbardziej poszkodowanych, a nie aktywu partyjnego. Strategia godna Jacek Kurskiego.
Pogłoski o śmierci Zachodu są mocno przesadzone. Paryż uderza w miękkie podbrzusze kremlowskiej propagandy. Kiedy Emmanuel Macron zamieszcza zdjęcie z wnętrza wyremontowanej katedry Notre-Dame i pisze „to jest Francja”, sprzedaje Putinowi fangę w nos.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
Konwencja KO w Gliwicach miała pokazać impet w prekampanii Rafała Trzaskowskiego. Jednak nie tylko o energię uczestników tu chodziło, ale też o pokazanie, że kandydat KO i jego sztab wyciągnęli lekcję z przeszłości. I nie chodzi tylko o 2020 rok.
Rafał Trzaskowski zachwycił swoich sympatyków rozmową po francusku z Emmanuelem Macronem. Jednak w kontekście kampanii, która miała odczarować jego elitarny wizerunek, pojawia się pytanie, czy to nie oddala go od przeciętnego wyborcy.
Złoty w czwartek notował nieznaczne zmiany wobec euro i dolara. Większy ruch było widać w przypadku franka szwajcarskiego.
Czwartek na rynku walutowym będzie upływał pod znakiem decyzji banków centralnych. Jak zareaguje na nie złoty?
Olefiny Daniela Obajtka, dwie wieże w Ostrołęce, przekop Mierzei Wiślanej, lotnisko w Radomiu. Wszyscy już wiedzą, że miliardy wydane na te inwestycje to pieniądze wyrzucone w błoto. A kiedy dowiemy się, kto poniesie za to odpowiedzialność?
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas