Wyrok sąd przyznał rację Lechowi Kaczyńskiemu. Po 11 latach

W najważniejszym sporze pomiędzy Lechem Kaczyńskim a Jerzym Buzkiem, który pod koniec AWS zakończył się dymisją ówczesnego, niesłychanie popularnego, ministra sprawiedliwości, to nieżyjący prezydent miał rację a nie spec-słuzby i premier. Tak wynika z wyroku sądu

Publikacja: 19.10.2012 10:32

2001 r. Urząd Rady Ministrów - premier Jerzy Buzek i minister sprawiedliwości Lech Kaczyński

2001 r. Urząd Rady Ministrów - premier Jerzy Buzek i minister sprawiedliwości Lech Kaczyński

Foto: Fotorzepa

Piotr Pietrasz, bloger i radny Katowic (PiS) w serwisie wpolityce.pl pisze:

Jak informuje katowicki dodatek „Gazety Wyborczej” 17.10 br. katowicki sąd uznał, że były wiceszef śląskiego UOP-u kpt. Mariusz Sz. ujawnił tajemnicę państwową i skazał go za to na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu oraz 2 tys. zł grzywny. Odmowa aresztowania kpt. Mariusza Sz. w 2001 r. stała się przyczyną konfliktu z premierem Jerzym Buzkiem, a później odwołani Lecha Kaczyńskiego z funkcji ministra sprawiedliwości.

Po czym wyjaśnia:

Kapitan Mariusz Sz. był oskarżony o to, że jako wicedyrektor katowickiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa (obecnie ABW) uprzedził prezesa Centrozapu o planowanej przeciwko niemu akcji służb specjalnych. Zdaniem prokuratury wcześniej miał grozić naczelnikowi wydziału śledczego zwolnieniem z pracy, jeżeli prezesowi zostaną przedstawione zarzuty.

Co ciekawe:

Szefem Centrozapu był wtedy Ireneusz Król, kilka lat później lider katowickiej Platformy Obywatelskiej (obecnie według śląskich działaczy PO poza partią). Według „Gazety Polskiej” Centrozap był miejscem licznych partyjnych narad aktywu partii Tuska do 2006 r.

Pietrasz przypomina osnowę dymisji Lecha Kaczyńskiego z rządu Jerzego Buzka:

Mariusz Sz. został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze w czerwcu 2001 r. Nakaz, za zgodą Lecha Kaczyńskiego, ówczesnego ministra sprawiedliwości, wystawiła prokuratura w Gdańsku. Jej akcja wywołała kryzys w rządzie Jerzego Buzka. Ówczesny koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki zarzucił prokuraturze łamanie prawa. Poparł go premier, który stwierdził, że działania śledczych "naruszyły spokój społeczny i zmniejszyły poczucie bezpieczeństwa, a nawet przeszkadzają w łapaniu przestępców". Kapitan Sz. wyszedł na wolność, bo poręczyli za niego najwyżsi rangą oficerowie UOP-u w Polsce.

„Gazeta Wyborcza” pisze

:

Proces kapitana Mariusza Sz. z racji tego, że dotyczył działalności służb specjalnych, toczył się za zamkniętymi drzwiami. "Gazeta" ustaliła, że we wtorek Sąd Rejonowy Katowice Wschód uznał, że oficer popełnił jednak przestępstwo i uprzedził szefa Centrozapu o możliwości zatrzymania. Sz. został za to skazany (…) Mariusz Sz. nie pracuje już w służbach specjalnych. Przed katowickim sądem toczy się jego inny proces, w którym odpowiada za pomocnictwo w wyłudzeniu układu z wierzycielami spółki Gemi.

„Wyborcza” przypomina też odpowiedź na list Lecha Kaczyńskiego do premiera Jerzego Buzka:

Pan minister Kaczyński wadliwie rozumie zasady współdziałania między prokuraturą a UOP-em. Jest absolutnie niedopuszczalne, by minister fałszywie oskarżał swego premiera o poparcie dla działań kwestionujących zasady praworządności

Co tak „wadliwego” i „fałszywego” napisał wówczas Kaczyński? Piotr Pietrasz przywołuje jego treść:

Zawarte implicite w wypowiedziach Pana Premiera żądanie, by o zatrzymaniu uprzedzić kierownictwo UOP nie znajdują żadnych podstaw prawnych. Co więcej, ich przyjęcie oznaczałoby nadanie kierownictwu UOP, a także funkcjonariuszom tego urzędu, specjalnego statusu w sposób bezprawny, a w tym konkretnym wypadku godziłoby w dobro wymiaru sprawiedliwości. Jako Prokurator Generalny RP nie tylko nie powinienem, ale nie miałem prawa podejmować tego rodzaju działań, gdyż oznaczałoby to, że dla celów politycznych, czy osobistych sprzeniewierzam się swoim obowiązkom

Lech Kaczyński podkreślał:

Muszę w tym miejscu poinformować Pana Premiera, że przepisy odnoszące się do UOP nie mogą być interpretowane w taki sposób, który uniemożliwia działanie wymiaru sprawiedliwości wobec jego funkcjonariuszy. Całkowicie niedopuszczalne jest też przyjmowanie, że interpretacja prawa przez kierownictwo UOP ma pierwszeństwo przed jego interpretacją przez organa Prokuratury, stojącej zgodnie z ustawą na straży przestrzegania prawa.

Niestety, z Pańskich oświadczeń wynika, że właśnie taką hierarchię uznał Pan za obowiązującą. W żadnym razie nie mogę się na nią zgodzić, jako że oznaczałaby ona przyjęcie, iż przynajmniej w swojej sferze działania Urząd Ochrony Państwa podlega wymiarowi sprawiedliwości tylko w tej mierze, którą sam uznaje za właściwą.

Niestety, stosowanie tego rodzaju praktyk uniemożliwiło prokuratorom skuteczne prowadzenie w przeszłości szeregu postępowań dotyczących funkcjonariuszy UOP. Nie ma najmniejszych podstaw prawnych do przyjęcia takiego poglądu i jest on przy tym całkowicie sprzeczny z koncepcją państwa demokratycznego.

I dodawał:

Stworzony w ten sposób stan, sam w sobie całkowicie nie do przyjęcia, musi być też rozpatrywany w kontekście, jaki stanowią nasilające się ostatnio ataki na Prokuraturę, a także na mnie, za podejmowanie śledztw godzących w interesy potężnych osób i grup. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że Pańskie wypowiedzi są odbierane w tym kontekście jako zupełnie jednoznaczny sygnał. Działania wymiaru sprawiedliwości nie mogą przekraczać barier politycznych, jakie stworzyła praktyka ostatniego dziesięciolecia. Nie muszę dodawać, że sygnał taki jest niesłychanie wręcz szkodliwy, utrudnia niezmiernie prace Prokuratury i musi być widziany także w perspektywie rysującego się dziś wyniku najbliższych wyborów i możliwego przejęcia władzy przez siły, które już teraz nie ukrywają, że będą chronić niektóre przynajmniej z naruszonych dziś interesów.

W tym kontekście zapytuję Pana Premiera, czy fakt zgodnego z prawem zatrzymania osoby podejrzanej może "naruszyć spokój społeczny, spowodować duże zamieszanie, osłabić autorytet Państwa, zmniejszyć poczucie bezpieczeństwa obywateli, a nawet przeszkodzić w łapaniu przestępców" - co publicznie Pan Premier ogłosił?

Lech Kaczyński pointował:

A naszym Kraju są siły, którym bardzo zależy na tym, by wymiar sprawiedliwości został sparaliżowany, by wskazane wyżej bariery zostały nie tylko zachowane, ale także umocnione. Nie zamierzam tym siłom iść na rękę, ale jednocześnie kierowanie Ministerstwem Sprawiedliwości i Prokuraturą Generalną może być skuteczne tylko wtedy, gdy podejmowane przez te instytucje w oparciu o przepisy prawa czynności nie będą kwestionowane.

Wymaga to od Pana Premiera podjęcia stosownych działań, na które oczekuję.

Lech Kaczyński

List otwarty został wysłany 4 lipca 2001 r.

4 lipca 2001 r. Lech Kaczyński przestał być ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym i tym samym członkiem rządu Jerzego Buzka.

23 września 2001 r. w wyniku wyborów parlamentarnych AWS straciło wszystki 201 mandatów w Sejmie. Nowopowstałe PiS otrzymało ich 44. Formacja, której przewodził Jerzy Buzek nie uzyskała żadnego mandatu poselskiego. On sam podał się do dymisji. Władzę przejała koalicjia pod wodzą Leszka Millera. UOP został przekszatłcony w ABW.

10 listopada 2002 r. Lech Kaczyński został wybrany bezpośrednio na prezydenta m. st. Warszawy.

13 czerwca 2004 r. Jerzy Buzyk z nalepszym wynikiem w kraju został wybrany na posła do Parlamentu Europejskiego z listy Platformy Obywatelskiej (do której wstąpił w 2009 r., przed objęciem wybieranej pośrednio funkcji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego).

23 października 2005 r. Lech Kaczyński otrzymał 8 257 468 głosów obywateli RP (54,04% głosujących) i został prezydentem Rzeczpospolitej.

W 2010 r. ustawą uchwaloną przez PO i PSL rozdzielono urząd ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Spór czy to było dobre rozwiązanie trwa nawet w łonie rządu Donalda Tuska

Piotr Pietrasz, bloger i radny Katowic (PiS) w serwisie wpolityce.pl pisze:

Jak informuje katowicki dodatek „Gazety Wyborczej” 17.10 br. katowicki sąd uznał, że były wiceszef śląskiego UOP-u kpt. Mariusz Sz. ujawnił tajemnicę państwową i skazał go za to na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu oraz 2 tys. zł grzywny. Odmowa aresztowania kpt. Mariusza Sz. w 2001 r. stała się przyczyną konfliktu z premierem Jerzym Buzkiem, a później odwołani Lecha Kaczyńskiego z funkcji ministra sprawiedliwości.

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości