Prof. Wiesław Binienda: Wiele faktów wskazuje, że Tupolew rozpadł się w powietrzu

MAK prowadził badania katastrofy smoleńskiej poza wszelkim reżimem prawnym, w pustce prawnej, która całkowicie pozbawia stronę polską mechanizmów kontrolnych i odwoławczych. Również śledztwo polskiej prokuratury nie spełnia podstawowych wymogów rzetelnego śledztwa w cywilizowanym państwie

Publikacja: 20.10.2012 12:15

Profesor Binienda długo zachowywał się powściągliwie, unikał politycznych komentarzy, raczej nie ata

Profesor Binienda długo zachowywał się powściągliwie, unikał politycznych komentarzy, raczej nie atakował oponentów

Foto: Reporter, Stefan Maszewski Stefan Maszewski

W rozmowie z portalem wpolityce.pl prof. Wiesław Binienda podkreśla:

Zniszczenia, jakim uległ Tupolew, nie mają precedensu w historii znanych porównywalnych katastrof lotniczych. We wszystkich podobnych katastrofach, w których samolot spadał z wysokości około 30 metrów na podmokły grunt większość pasażerów przeżywała. Nawet w sytuacjach, w których wybucha groźny pożar, dużo pasażerów jest w stanie przeżyć. W wypadku Tupolewa nie było jednego dużego pożaru ogarniającego cały wrak, a jedynie małe zlokalizowane pożary. Dlatego fakt, że nikt nie przeżył tej katastrofy, jest trudny do wytłumaczenia w świetle naszego doświadczenia z porównywalnymi wypadkami.

Profesor mówi, że uwzględnił uwagi wobec dotąd zaprezentowanych swoich badań”

Ostatnio przeprowadziłem dodatkowe badania, stosując model matematyczny drzewa używany przez amerykańską agencję rządową Federal Highway Administration. Zwiększyłem również gęstość siatki w metodzie elementów skończonych. Wyniki, jakie otrzymałem w rezultacie tych zmian, wskazują jednoznacznie, że skrzydło Tu154M przecina brzozę nawet z większą łatwością niż przy założeniach, jakie przyjąłem w początkowych badaniach. Pragnę zaznaczyć, że prowadząc badania zderzenia skrzydła z brzozą przy użyciu różnych danych wejściowych od przeszło półtora roku, ani razu nie otrzymałem takiego rezultatu, w którym brzoza łamałaby skrzydło Tupolewa.

Binienda przeprowadził analizę miejsca złamania brzozy:

Zdjęcia wraku Tupolewa demonstrują, że przednia krawędź lewego skrzydła nie jest uszkodzona w miejscu oderwania się dużego fragmentu tego skrzydła. Gdyby doszło do kontaktu z brzozą, krawędź tego skrzydła musiałaby w tym miejscu być uszkodzona. Brak śladu kontaktu krawędzi skrzydła z brzozą jest dowodem, że do takiego kontaktu w miejscu pęknięcia skrzydła nie mogło dojść. Pragnę dodać, że urwany fragment skrzydła ma długość aż 6,5 metra, a więc jest to jedna trzecia całego skrzydła, a nie mała jego część.

Pytany o tezę Antoniego Macierewicza, że jedyną hipotezą łączącą w całość danych na podstawie 10 kwietnia 2010 r. jest ta o wybuchu, profesor mówi:

Odnosząc się jedynie do badań urwanego fragmentu skrzydła Tupolewa, jestem przekonany, że oderwanie się tego fragmentu skrzydła nie było spowodowane uderzeniem w brzozę. Jednocześnie jeżeli przeanalizujemy miejsce, w którym ta końcówka się oderwała, widzimy, że część wewnętrzna tego skrzydła znajdująca się za krawędzią przednią jest mocno uszkodzona i poszarpana. Taki rodzaj zniszczenia materiału wskazuje na wybuch, który nastąpił w powietrzu. Na to, że Tupolew rozpadł się w powietrzu, wskazuje wiele faktów. Wskazują na to między innymi dodatkowe badania, jakie przeprowadziłem przy współpracy z profesorami Braunem i Liangiem, ekspertami od aerodynamiki i zachowania się materiału granulowanego, jakim jest błotnista ziemia. Wynika z nich, że gdyby samolot w całości uderzył w ziemię, pozostawiłby widoczny krater w miejscu uderzenia. Takiego krateru odzwierciedlającego odcisk samolotu na podmokłym gruncie lasu smoleńskiego nie było. To również wskazuje na rozpad samolotu w powietrzu. Ponadto, należy zwrócić uwagę na szczególny rozpad kadłuba. Fakt, że część kadłuba Tupolewa spadła na ziemię kołami do góry z wywiniętymi na zewnątrz ścianami boczno-sufitowymi również świadczy o wybuchu, ale tym razem nie na skrzydle, ile w kabinie. Dlatego mówimy o dwóch wybuchach.

Profesor Binienda podkreśla także:

Katastrofa smoleńska była badana przez MAK jedynie na podstawie załącznika 13. do Konwencji Chicagowskiej, ponieważ sama Konwencja nie mogła mieć zastosowania w stosunku do samolotu państwowego, jakim był rządowy Air Force One, czyli Tu-154M. W efekcie takiej sytuacji MAK prowadził badania katastrofy smoleńskiej poza wszelkim reżimem prawnym, w pustce prawnej, która całkowicie pozbawia stronę polską mechanizmów kontrolnych i odwoławczych. Również śledztwo prowadzone przez polską prokuraturę nie spełnia podstawowych wymogów rzetelnego śledztwa w cywilizowanym państwie. Z pewnością należy wyjaśnić, dlaczego natychmiast po sprowadzeniu ciał do kraju strona polska nie przeprowadziła sekcji zwłok, mimo że osoby te zginęły śmiercią tragiczną w niewyjaśnionych okolicznościach.

I dodaje:

Mam również nadzieję, że znajdą się w Polsce fundusze potrzebne dla przeprowadzenia dodatkowych badań chemicznych, metalurgicznych oraz numerycznych przez polskich ekspertów. Mam nadzieję, że rząd polski doprowadzi w końcu do odzyskania wraku samolotu i czarnych skrzynek, odtajni zdjęcia satelitarne oraz umożliwi powstanie niezależnej komisji międzynarodowej, która przeprowadzi rzetelne śledztwo katastrofy polskiego samolotu rządowego Tu154M nad Smoleńskiem.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości