Sławomir Sierakowski: Niewiele oczekuję? od polskiej polityki

Gdyby Aleksander Kwaśniewski lepiej rozegrał sprawę Europy Plus, to Jarosław Gowin już nie byłby ministrem. Donald Tusk musiałby się go pozbyć, żeby ratować twarz przed swoimi liberalnymi wyborcami – mówi Elizie Olczyk szef „Krytyki Politycznej

Publikacja: 15.03.2013 20:24

Sławomir Sierakowski liczy na sukces inicjatywy Aleksandra Kwaśniewskiego

Sławomir Sierakowski liczy na sukces inicjatywy Aleksandra Kwaśniewskiego

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Był pan długo za granicą. Jak wygląda z oddali polska lewica?

Bezpośrednio po wyborach podział na dwie partie w parlamencie wydawał mi się korzystny i ożywczy, bo mobilizował SLD i Palikota do rywalizacji na rzeczywiście lewicowe projekty ustaw. I tak było przez pierwszy rok, później wszystko zaczęło grzęznąć w kłótniach, zamiast iść w stronę współpracy i porozumienia, co niemal z miejsca stawiałoby ten alians w roli poważnej konkurencji dla PO i PiS. Próba odwołania własnego marszałka, żeby kopnąć w kostkę innych marszałków, skompromitowała Palikota i podważyła jego wiarygodność po lewej stronie. Przecież głównym kapitałem symbolicznym Ruchu Palikota było te kilka osób z Wandą Nowicką na czele, która najlepiej uosabiała kwestie światopoglądowe i socjalne. I ten jeden atut Palikot stracił, co natychmiast odbiło się na sondażach.

Jak się okazało, politycy Ruchu Palikota wcale nie uważali Nowickiej i środowiska feministek za atut.

Mało kto tak aktywnie popierał Janusza Palikota jak Magda Środa i mało kto miał taki szacunek na lewicy jak Wanda Nowicka. Kombinacje Palikota zrobiły złe wrażenie na całej opinii publicznej. Na szczęście dla niego Aleksander Kwaśniewski uratował mu życie, powołując Europę Plus. Ale tu znowu doszło do szeregu niezrozumiałych posunięć, a raczej ich braku. Nie doszło również do porozumienia z SLD.

Akcja Kwaśniewskiego wyglądała raczej na próbę rozbicia SLD niż na zjednoczenie lewicy.

Kwaśniewski chciał tego porozumienia. Były prezydent nie ma żadnego interesu, by stać się zakładnikiem Ruchu Palikota. A dopóki to Palikot ma partię, to Kwaśniewski siłą rzeczy jest od niego zależny. Bardzo niekorzystny dla nieprawicowego wyborcy jest też model trzech albo czterech tenorów. Byłem pewien, że Aleksander Kwaśniewski odbył szereg rozmów przed ogłoszeniem swojej inicjatywy. Źle, że nie powołano lepiej kojarzącego się niż partie, komitetu honorowego, do którego zaproszono by takie osoby jak Agnieszka Holland, symbolizująca lewicowych wyborców rozczarowanych wobec PO. Nie twierdzę, że Agnieszka by się zgodziła, ale można ją było publicznie zaprosić w sytuacji, gdy polityk PO Stefan Niesiołowski ją obraża, pokazując różnicę stylu i poglądów. Na dodatek po tej konferencji jej główny inicjator zniknął.

Sytuacja na lewicy jest gorsza niż kiedykolwiek?

Bez przesady. Ja zresztą niewiele oczekuję od sceny politycznej, od kiedy ona podąża za zmianami w społeczeństwie albo próbuje je blokować, a prawie nigdy ich nie inicjuje. A to mnie nie interesuje. Natomiast skoro już są dwie siły identyfikujące się z lewicą, to lepiej, żeby współpracowały. Tym bardziej że dzieje się to w sytuacji słabnącej Platformy Obywatelskiej, obciążonej Jarosławem Gowinem, który stał się tajną bronią każdej lewicy, skutecznie odstraszając centrowych i lewicowych wyborców od PO. Jestem pewien, że gdyby Kwaśniewski lepiej rozegrał sprawę Europy Plus, to Gowin już nie byłby ministrem sprawiedliwości. Tusk musiałby się go pozbyć, żeby ratować twarz przed swoimi liberalnymi wyborcami. Ale zobaczył, że na razie Europa Plus się nie klei i wycofał się z dymisjonowania Gowina.

Z Europy Plus nic nie będzie?

Aleksander Kwaśniewski wielokrotnie dowodził, że jest bardzo zręcznym politykiem, a do eurowyborów jest jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że to jeszcze zaskoczy.

Kibicuje pan im, a nie SLD? W czym Europa Plus jest lepsza od Sojuszu?

Nie chodzi o to, kto jest lepszy lub gorszy. A gdzie są te orły w innych partiach? Co nie zmienia faktu, że osobno SLD i Ruch Palikota nie mają szans naruszyć duopolu PO–PiS. Kwaśniewski daje najlepszą od dawna okazję, żeby powstało coś alternatywnego, co zawsze z punktu widzenia lewicowego wyborcy będzie lepsze od Tuska z Gowinem.

No właśnie, „coś”. Czy to nie jest dziwne, że o Europie plus wiemy tylko, iż jest kilku panów gotowych startować do Parlamentu Europejskiego, bo panie się obraziły.

Na razie to widać głównie poobrażanych na siebie panów.

Nie ciągnie pana do partyjnej polityki? W końcu był pan autorem poważnej zmiany na lewicy, namówił pan Olejniczaka, żeby rozwiązał Lewicę i Demokratów.

To były plotki. Nas interesuje zmiana społeczna i na tym polu działamy, a z tej funkcji partie politycznej abdykowały, o czym bez zażenowania mówi nawet sam premier. Partie w najlepszym razie dostosowują prawo do zachodzących zmian albo – jak obecna koalicja rządząca – nawet tego nie robią. Przecież zablokowana ostatnio ustawa o związkach partnerskich nie miała na celu niczego zmieniać w życiu Polaków, tylko dostosować prawo do tego, co już się zmieniło.

Wracając do feministek: może Kwaśniewski w głębi duszy podziela opinię polityków RP, że to jest środowisko, które nikogo nie reprezentuje?

Nigdy w życiu nie byłoby Ruchu Palikota, gdyby nie m.in. ruch feministyczny. Janusz Palikot zajmował się zakazem pedałowania, kiedy dziewczyny tworzyły organizacja pozarządowe, wychodziły do ludzi, oswajając z nowym językiem i problemami. Jeżeli Palikot rzeczywiście uważa, że feministki są bez znaczenia, to uważa, że bez znaczenia są jego wyborcy.

Z Ruchem Palikota wiązał pan pewne nadzieje na zmianę lewicy. Czy to znaczy, że SLD jest dla pana skansenem politycznym?

Nie musi być. Ma swoje problemy, jakieś zaszłości, spory kłopot z przyciąganiem ludzi, którzy nie byliby klonami funkcjonariuszy partyjnych. Ale trzeba powiedzieć, że Leszek Miller jako lider naprawdę dobrze sobie poradził, wyprowadzając tę partię do poziomu 10–15 proc poparcia. Ale to jest już górna granica dla tej partii. Więcej nie będzie. I dlatego dobrze by było, żeby SLD porozumiał się z Ruchem Palikota i Aleksandrem Kwaśniewskim.

Czy to jeszcze jest możliwe mimo wielu złych słów, które padły po obu stronach?

Oczywiście. Gdyby Europa Plus została lepiej zorganizowana i dostała wiatru w żagle, to SLD by słabł i Leszek Miller poczułby się zmuszony także przez własne szeregi partyjne do porozumienia.

Na razie te szeregi chcą być samodzielne.

Takie wypowiedzi są najgłośniejsze, ale tam nie brakuje ludzi, którzy dobrze wiedzą, że duża wspólna inicjatywa polityczna to jest przyszłość. Choć sam Miller ma jeszcze alternatywę w postaci dołączenia do obecnej koalicji rządowej, i to może być jego główna ambicja.

Dlaczego Miller, który był premierem, miałby pożądać stanowiska wicepremiera u boku Tuska?

Pawlak też był premierem, a później wicepremierem. Jeśli Miller nie wstydził się startować do Sejmu z list Samoobrony, to tym bardziej nie będzie się wstydził zostać wicepremierem. Zawsze będzie mógł powiedzieć, że wprawdzie SLD popadł w kłopoty po jego rządach, ale później doprowadził je do władzy. Poza tym kilka ministerstw, prowadzonych z sukcesem, może być odskocznią do udanego sukcesu partyjnego. W końcu Prawo i Sprawiedliwość powstało na bazie popularności ówczesnego ministra Lecha Kaczyńskiego.

Gdyby SLD po swoim sprzeciwie wobec podniesienia wieku emerytalnego zdecydował się wejść do tego rządu, to mogłaby być ostatnia kadencja tej partii na Wiejskiej.

Podzielam pani romantyczne spojrzenie na politykę, ale nie dam sobie ręki uciąć, że zmiany programowe stanowią jakąś przeszkodę dla polskich partii. Dla SLD nie byłby to ani pierwszy, ani drugi tego typu zwrot.

Krytycznie ocenia pan tę partię.

SLD nie jest gorszy od innych partii, a jego dużą zaletą jest fakt, że zmienia lidera i nadal istnieje. PiS i PO by tego nie przetrwały. SLD jest bardziej zasobny w kadry niż np. Prawo i Sprawiedliwość, które miało wielu bardzo zdolnych polityków, ale Jarosław Kaczyński pozbył się ich co do jednego. Równie cynicznie, choć bardziej estetycznie, zarządza swoją partią Tusk, pozbywając się brutalnie konkurentów i transferując przeciwników do własnej partii, a w kwestii zmian tożsamości jest już prawdziwym kameleonem. Lewe skrzydło Platformy, jeśli w ogóle istnieje, niewiele potrafi zrobić, żeby wywalczyć konsekwentne poparcie premiera w istotnych sprawach. Zachowawczość partii, chwalenie się antyintelektualizmem i brakiem wizji, lekceważenie modernizacji innej niż techniczna to znacznie poniżej ambicji nowoczesnej władzy w Europie.

Dlaczego tak pan uważa?

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przez osiem lat swoich rządów nie zbudowała w mieście żadnej instytucji kulturalnej, którą można by się pochwalić za granicą. Zamiast tego jej urzędnicy rzucają ludziom kultury kłody pod nogi, traktują ich jak uciążliwy problem. A to są najbardziej kreatywni i bezinteresowni ludzie, jakich ma to miasto. Jestem pod wrażeniem cierpliwości Joanny Mytkowskiej czy Grzegorza Jarzyny. W każdej innej stolicy władze nosiłyby ich na rękach.

Zostało wybudowane Muzeum Historii Żydów Polskich.

Doskonale. Cieszę się, że przynajmniej w tej inicjatywie miasto ma przynajmniej częściowy udział.

A więc Lech Kaczyński, który wybudował Muzeum Powstania Warszawskiego, ma pana zdaniem większe zasługi dla Warszawy

Jak dotąd, jeśli chodzi o infrastrukturę służącą kulturze, na pewno.

I jest to ważniejsze od stadionu czy drugiej linii metra?

Jednostronna modernizacja nie jest modernizacją. Od transformacji minęło już prawie ćwierć wieku. To dłużej niż połowa PRL. I cały czas infrastruktura kultury w Warszawie jest rodem z PRL. Czy to nie jest wstydliwy fakt?

Gdy lewica rządziła miastem razem z PO, też nie było lepiej.

Z pewnością w pierwszej dekadzie przemian, bez środków unijnych w takiej skali, modernizowanie przede wszystkim infrastruktury było bardziej uzasadnione.

Jest pan krytycznie nastawiony do PO. A nie sądzi pan, że to, co próbuje budować Kwaśniewski, będzie inną formą takiej właśnie bezideowej partii władzy?

Z pewnością nie będzie w niej całego szeregu prawicowych fanatyków, którzy blokują wszystkie nowoczesne zmiany w Polsce.

Był pan długo za granicą. Jak wygląda z oddali polska lewica?

Bezpośrednio po wyborach podział na dwie partie w parlamencie wydawał mi się korzystny i ożywczy, bo mobilizował SLD i Palikota do rywalizacji na rzeczywiście lewicowe projekty ustaw. I tak było przez pierwszy rok, później wszystko zaczęło grzęznąć w kłótniach, zamiast iść w stronę współpracy i porozumienia, co niemal z miejsca stawiałoby ten alians w roli poważnej konkurencji dla PO i PiS. Próba odwołania własnego marszałka, żeby kopnąć w kostkę innych marszałków, skompromitowała Palikota i podważyła jego wiarygodność po lewej stronie. Przecież głównym kapitałem symbolicznym Ruchu Palikota było te kilka osób z Wandą Nowicką na czele, która najlepiej uosabiała kwestie światopoglądowe i socjalne. I ten jeden atut Palikot stracił, co natychmiast odbiło się na sondażach.

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości