Nie na wiele zdało się PSL-owi przywiezienie w ubiegłym tygodniu 79 starostów na posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie likwidacji małych sądów. Trybunał przyznał rację ministrowi sprawiedliwości, który w drodze rozporządzenia zlikwidował te sądy i uczynił z nich zamiejscowe oddziały większych placówek. Dzięki temu orzeczeniu Jarosław Gowin wzmocnił swoją pozycję w rządzie i być może nawet ocalił stanowisko, bo w Sejmie przebąkiwano, że ewentualna przegrana przez Trybunałem może zakończyć się dymisją ministra sprawiedliwości. Co prawda sam premier Donald Tusk temu zaprzeczał, ale zarazem dodał, że wyrok byłby poważnym kłopotem dla ministra. Teraz Gowin nie ma kłopotu i nie krył swojego zadowolenia z tego tytułu. Na dodatek zaatakował PSL mówiąc, że jego krytyka likwidacji najmniejszych sądów podyktowana jest partykularnym interesem, a nie troską o obywateli.
Za to ludowcy są w kłopocie. Orzeczenie Trybunału wprawiło ich w konsternację. Od jesieni bowiem zdecydowanie przeciwstawiali się reformie ministra Gowina i pilotowali obywatelski projekt ustawy przywracający zlikwidowane sądy. Liczyli przy tym, że tę ustawę uda się uchwalić przed orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. Wówczas, niezależnie od werdyktu, sprawa byłaby załatwiona po ich myśli, bo w Sejmie poza PO pozostałe kluby poparłyby przywrócenie tych sądów. Dlatego ludowcy tak zajadle walczyli o wprowadzenie ustawy do porządku obrad na dwóch ostatnich posiedzeniach Sejmu. Zostali jednak skutecznie zablokowani przez marszałek Sejmu Ewę Kopacz. Teraz, gdy Trybunał orzekł, że reforma przeprowadzona przez ministra sprawiedliwości jest zgodna z konstytucją impet ludowców trochę osłabł. Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek w zaraz po orzeczeniu Trybunału miał minorowy nastrój. Przyznał, że jest to porażka jego klubu. Ludowcy jednak nie zrezygnują z forsowania obywatelskiego projektu. Zresztą nie mają innego wyjścia, bo w obronę małych sądów zaangażowali swój autorytet, czas wyborców, bo zbierali podpisy pod obywatelskim projektem ustawy, a także swoich samorządowców, których przywozili do Warszawy.
Obywatelski projekt ustawy ma wejść pod obrady zaraz po świętach. Sprawa więc zostanie dokończona i ludowcy mają nadzieję, że po ich myśli. Twierdzą, że opozycja nie wycofa się z poparcia projektu obywatelskiego. Ale woli walki już nie mają. Wiedzą bowiem, że tę ustawę i tak może zablokować prezydent Bronisław Komorowski. A jeżeli odmówi on podpisania ustawy, powołując się na orzeczenie Trybunału, a także fakt, że te sądy już zostały przekształcone w zamiejscowe oddziały większych placówek i teraz trzeba byłoby to wszystko odwracać, to Sejm bez PO nie zdoła przełamać weta głowy państwa.
Bitwa o małe sądy jeszcze się nie zakończyła. Jeżeli jednak ludowcy ostatecznie ją przegrają, to ich pozycja na scenie politycznej znacznie się osłabi.
Ludowcy nie chcieli zadowolić się faktem, że m.in. pod wpływem ich protestów minister Gowin zlikwidował dużo mniej sądów niż początkowo zamierzał. Poszli na otwartą konfrontację i przegrali.