Słońce i tak wzejdzie, czyli argument za homomałżeństwami

TOK FM zachwyca się "fenomenalnym" wystąpieniem nowozelandzkiego polityka dot. małżeństw homoseksualnych

Publikacja: 19.04.2013 19:30

Słońce i tak wzejdzie, czyli argument za homomałżeństwami

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Jak pisaliśmy w poprzednim wpisie, lewicowcy nie mają ostatnio wiele pociechy z rodzimej lewicy. Aby zaspokoić więc swój głód pustej postępowej retoryki, muszą szukać za granicą. Czasami nawet bardzo daleko, bo aż w Nowej Zelandii, która zasiliła szeregi postępowych narodów przegłosowując ustawę zmieniającą definicję małżeństwa. Furorę w sieci zrobił natomiast przy okazji niejaki Maurice Williamson, nowozelandzki deputowany do parlamentu i członek centroprawicowej (chociaż sam zainteresowany jest libertarianinem) Partii Narodowej. Jego wystąpieniem w obronie małżeństw homoseksualnych zachwycają się redaktorzy portalu Gazeta.pl

Fenomenalne wystąpienie ws. małżeństw dla gejów

- czytamy na stronie. Na czym polega "fenomen" wystąpienia? Raczej nie na bogatej i argumentacji, bo argumentów tam nie ma. Jest za to kilka tanich sucharów (co ważne, wypowiedzianych w typowy angielski sardoniczny sposób):

Ksiądz katolicki mówił mi, że popierając to prawo, popieram 'nienaturalny' akt. To bardzo interesujące, jako że pada z ust osoby, która przysięgała zachować celibat do końca życia. Niektórzy grozili mi też, że będę płonął w ogniach piekielnych przez wieczność. To błąd. Mam dyplom z fizyki. Wziąłem więc swoją wagę, wilgotność ciała itd., założyłem, że ognie piekielne mają temperaturę 5000 stopni, i... okazało się, że spłonąłbym w 2,1 sekundy. To nie do końca jest 'wieczność', prawda?

Jednak głównym atutem Williamsona  jest chyba udawanie, że fundamentalna zmiana definicji jednej z najbardziej podstawowych instytucji naszej cywilizacji, jest w istocie trywialną sprawą, bo nie spowoduje żadnych fizycznych i gospodarczych zmian na ziemi.

"Tym prawem pozwalamy, aby miłość dwójki ludzi została dostrzeżona i zaakceptowana przez prawo w instytucji małżeństwa [w Nowej Zelandii zostały już wcześniej wprowadzone związki partnerskie, ale najwyraźniej to niewystarczające "dostrzeżenie i akceptacja" tej miłości - przyp.aut]. I tylko to. Nie wypowiadamy wojny nuklearnej innym krajom, nie rozpraszamy wirusa, który zmiecie nasze rolnictwo na zawsze. Nie widzę więc, co jest w tym złego. (...) Obiecuję wszystkim, którzy są przeciwko temu prawu: słońce jutro znowu wzejdzie" - kontynuował Willimson. "Wasze raty za kredyty mieszkaniowe nie wzrosną, nie dostaniecie choroby skóry czy wysypki, nie znajdziecie jutro w waszych łóżkach ropuch. Świat... po prostu będzie toczył się dalej. Nie róbcie więc z tego wielkiej sprawy

Faktycznie, wystąpienie tak obfite w najwyższych lotów humor i argumenty nie może być nazwane inaczej niż fenomenalnym. I inspirującym. Tak inspirującym w dodatku, że zainspirowało również mnie, do sformułowania podobnie błyskotliwego argumentu:

Nie wprowadzeniem tego prawa pozwalamy, aby rodzina i społeczeństwo były i nadal rozwijały się w naturalny, stabilny sposób. I tylko to. Nie wypowiadamy wojny gejom i lesbijkom, których miłość dostrzega już prawo. Obiecuję, że jeśli homoseksualiści nie będą mogli wchodzić w związki małżeńskie, słońce też wzejdzie. Nie będzie żadnych plag, gospodarka na tym nie ucierpi, nie będzie żadnej wojny, nikt nie będzie prześladowany, a świat będzie toczył się dalej, jak toczył się bez homoseksualnych małżeństw przez tysiące lat. Nie ma co robić z tego wielkiej sprawy.

Jak pisaliśmy w poprzednim wpisie, lewicowcy nie mają ostatnio wiele pociechy z rodzimej lewicy. Aby zaspokoić więc swój głód pustej postępowej retoryki, muszą szukać za granicą. Czasami nawet bardzo daleko, bo aż w Nowej Zelandii, która zasiliła szeregi postępowych narodów przegłosowując ustawę zmieniającą definicję małżeństwa. Furorę w sieci zrobił natomiast przy okazji niejaki Maurice Williamson, nowozelandzki deputowany do parlamentu i członek centroprawicowej (chociaż sam zainteresowany jest libertarianinem) Partii Narodowej. Jego wystąpieniem w obronie małżeństw homoseksualnych zachwycają się redaktorzy portalu Gazeta.pl

Pozostało 82% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości