Scenariusz mecenasa Giertycha

Roman Giertych w wywiadzie dla „Rz” zaleca Tuskowi oddanie teki premiera i skupienie się na partii. Rzecz w tym, że oddanie sterów rządów komu innemu oznacza również utratę władzy w PO.

Publikacja: 17.05.2013 17:12

Scenariusz mecenasa Giertycha

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Na pozór rady Giertycha wydają się spójne i logiczne. Tusk odcina się od rządu, a więc od całego odium, które ciąży na partii sprawującej władzę od sześciu lat. Mecenas Giertych argumentuje: Tusk jako jedyny jest w stanie scalić Platformę Obywatelską, która pozszywana z różnych ideologii wyraźnie zaczęła rozłazić się w szwach i poprowadzić ją po raz kolejny do zwycięstwa. Jako argument eks wicepremier przypomina, że taki manewr wykonała niegdyś Margaret Thatcher, która ustąpiła miejsca Johnowi Majorowi, dzięki czemu konserwatyści ponownie wygrali wybory. Rzecz w tym, że żelazna dama wcale nie zrobiła tego dobrowolnie - została zmuszona przez wewnątrzpartyjną opozycję do oddania przywództwa w partii, a tym samym premierostwa. Tymczasem Giertych proponuje, by premier z własnej woli odszedł z rządu zachowując przywództwo w partii. Czym taki scenariusz może się skończyć?

W historii III RP był już taki przypadek, że premier i szef rządu stanął przed koniecznością podjęcia decyzji czy odciąć partię od rządu, by uratować formację przed utratą poparcia. Chodzi o Leszka Millera, któremu kierownictwo SLD w obliczu załamujących się sondaży i grożącego partii rozłamu postawiło ultimatum – albo zrezygnuje z kierowania partią, a pozostanie na stanowisku premiera albo odejdzie z rządu i skupi się na ratowaniu partii.

Miller postanowił oddać władzę w partii kalkulując, że realna władza jaką ma szef rządu pomoże mu utrzymać wpływy również w formacji. Nic bardziej mylnego. Kilka miesięcy później musiał zadeklarować, że ustąpi również ze stanowiska premiera. Tak więc w rezultacie utracił obie funkcje, a partii i tak nic nie uratowało, bo nie da się wmówić wyborcom, że formacja, która popiera rząd w parlamencie nie ma nic wspólnego z jego decyzjami.

Identyczny los czekałby Donalda Tuska. Gdyby zrzekł się premierostwa czyli utracił realną władzę, to szybko zostałby pozbawiony też stanowiska partyjnego. Tym bardziej, że Giertych mówi wprost – Tusk powinien kandydować do Parlamentu Europejskiego. A czym się kończy wyjazd lidera partii do Brukseli, to już najlepiej wie Janusz Wojciechowski, który jako prezes PSL zdobył mandat europosła, a dziś już nawet nie jest członkiem Stronnictwa, tylko przytulił się do PiS.

W rzeczywistości więc Giertych radzi Tuskowi, żeby oddał partię i rząd, i udał się do Brukseli gdzie być może czeka na niego stanowisko w europejskiej administracji. Tyle, że rząd i partia, to wróble w garści, a stanowisko unijne to gołąb na dachu. Może uda się go schwytać, a może nie. Bo jeżeli lewica wygra przyszłoroczne wybory do Europarlamentu, co nie jest wykluczone, to frakcja europejskich socjalistów i demokratów będzie rozdawała stanowiska, a nie Europejska Partia Ludowa, do której należy PO.

Pytanie więc czyj scenariusz kreśli mecenas, który tak się zbliżył do PO, że w każdym publicznym wystąpieniu, również w ostatnim wywiadzie dla „Rz" przypomina jakimi strasznymi rzeczami może się skończyć powrót do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Czy jest to scenariusz napisany przez ludzi bliskich Tuskowi, bo szef rządu już postanowił, że będzie się ewakuował do Brukseli i teraz, za pośrednictwem podobnych wypowiedzi przyzwyczaja opinię publiczną do tego faktu? A może przeciwnie, jest to scenariusz napisany przez nieprzyjaciół Tuska, którzy liczą, że pokazując mu wyjście z obecnych kłopotów zręcznie wyeliminują go z krajowej polityki? Wiele wskazuje na to drugie, bo wyjazd Tuska do Brukseli oznacza, że dla wielu polityków grających dziś role drugoplanowe czy wręcz epizodyczne, również tych zaprzyjaźnionych z Giertychem, otworzą się nowe możliwości.

Na pozór rady Giertycha wydają się spójne i logiczne. Tusk odcina się od rządu, a więc od całego odium, które ciąży na partii sprawującej władzę od sześciu lat. Mecenas Giertych argumentuje: Tusk jako jedyny jest w stanie scalić Platformę Obywatelską, która pozszywana z różnych ideologii wyraźnie zaczęła rozłazić się w szwach i poprowadzić ją po raz kolejny do zwycięstwa. Jako argument eks wicepremier przypomina, że taki manewr wykonała niegdyś Margaret Thatcher, która ustąpiła miejsca Johnowi Majorowi, dzięki czemu konserwatyści ponownie wygrali wybory. Rzecz w tym, że żelazna dama wcale nie zrobiła tego dobrowolnie - została zmuszona przez wewnątrzpartyjną opozycję do oddania przywództwa w partii, a tym samym premierostwa. Tymczasem Giertych proponuje, by premier z własnej woli odszedł z rządu zachowując przywództwo w partii. Czym taki scenariusz może się skończyć?

Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?