Czy ostatnie sondaże niekorzystne dla PO to chwilowe wahnięcie nastrojów, czy odzwierciedlenie narastającej niechęci do partii rządzącej?
Paweł Śpiewak:
Platforma słabnie i jest to trwały trend. Spadek poparcia dla tej partii obserwujemy nieprzerwanie od kilku miesięcy. PO traci sympatię swoich głównych wyborców – młodzieży i wielkomiejskiej klasy średniej. Ale ludzie, którzy nie chcą dziś głosować na PO, nie zamierzają przerzucić swoich głosów na PiS, więc odpowiednimi działaniami można ich jeszcze odzyskać.
Młodzi odchodzą pewnie dlatego, że mają coraz trudniejszy start, rośnie wśród nich bezrobocie, ale dlaczego wielkomiejska klasa średnia odwraca się od PO?
Młodzi odchodzą dlatego, że nie pamiętają rządów PiS. Wielkomiejscy wyborcy zaś są zawiedzeni marazmem rządu, jego wpadkami, niekonsekwencją, a przede wszystkim brakiem inicjatywy. W służbie zdrowia nic się nie zmieniło. W szkolnictwie pani Krystyna Szumilas nie jest w stanie podjąć decyzji, czy sześciolatki mają iść do szkół, a jeżeli tak, to kiedy. To drażni ludzi. Do tego dochodzi niejasna postawa Platformy wobec kwestii światopoglądowych: związków partnerskich, in vitro. A ludziom trudno utożsamiać się z partią, która nie wiadomo gdzie się lokuje. Ale najważniejszym powodem odpływu elektoratu jest syndrom gierkowski, czyli nadmierne rozbudzenie oczekiwań i aspiracji. PO bazowała na utrzymywaniu wyborców w dobrym nastroju. Mawiała: cała Europa tonie, a my jako jedyni idziemy do przodu. To bardzo rozbudziło oczekiwania, które nie zostały zaspokojone.