Jest coś bardzo demoralizującego w śledzeniu tego, jak reaguje świat zachodni na wojnę w Ukrainie. Dużo słów, wielkich i słusznych, piękne gesty, wzruszające przemówienia - a wszystko to po to, by ukryć swoją bezradność i strach. Bezradność, bo w rzeczy samej nie da się już nic zrobić bez poświęcania swojego spokoju - a mało jest rzeczy bardziej paraliżujących i obezwładniających niż strach przed stratą własnego komfortu.
Bezradność i impotencja jednak jest też frustrująca. Na tyle frustrująca, że widać ją nawet na poziomie międzynarodowym. Coraz mniej jakby jest wielkich słów, a coraz więcej zdenerwowania. Stan ten udzielił się szczególnie odwiecznym europejskim "przyjaciołom", Francji i Wielkiej Brytanii, które to państwa wymieniły między sobą następujące uprzejmości.
David Cameron na konferencji prasowej dał do zrozumienia, że Europa już nie może dłużej tolerować zachowań Rosji. Ale i przy okazji nadmienił:
Szczerze mówiąc, w tym kraju byłoby nie do pomyślenia, by wypełnić takie zamówienie [sprzedaż Mistrali Rosji], jakie ma Francja
Na to obruszył się jeden z czołowych francuskich socjalistów, Jean-Christophe Cambadelis, który z kolei wytknął Cameronowi: