Jak na władcę Rosji, który nieustannie odwołuje się do historii swojego kraju, Władimir Putin ma wyjątkowo niepokojące braki w swojej historycznej wiedzy. Być może to efekt edukacji w sowieckich szkołach, a być może coś bardziej złowieszczego. A to określi śmierć sowieckich jeńców w Polsce odpowiednikiem Katynia, a to nazwie Krym "rdzenie rosyjską ziemią".
Jak widać, braki w wykształceniu mogą mieć poważne efekty. Tym większy niepokój wywołał kolejny - zapewne rzecz jasna przypadkowy - lapsus Putina. Podczas spotkania z młodzieżą nad jeziorem Seliger pod Moskwą, jakaś poczciwa dusza - również zapewne przypadkiem - zadała mu pytane dotyczące wzrastającego nacjonalizmu wśród Kazachów i zapytał, co się stanie, kiedy rządzący tym krajem od 1991 roku Nursułtan Nazarbajew umrze. "Dobre pytanie" - pochwalił prezydent, po czym wyjaśnił:
Nazarbajew stworzył państwo na terytorium, na którym nigdy nie było państwa. Kazachowie nigdy nie mieli żadnej państwowości, to on ją stworzył
Miłe to zapewne słowa dla prezydenta Nazarbajewa, ale chyba zbyt hojne. Żeby się o tym przekonać wystarczy zajrzeć na Wikipedię - albo odwiedzić stronę internetową republiki Kazachstanu.
Opierając się na pisemnych źródłach to można konstatować, że państwowość u Kazachów tworzyła się w 1470 roku na terytorium Kazachstanu. (...) Na początku XVI wieku pod władzą Kasymchana chanat Kazachski umocnił się, rozszerzyły się jego granice i (...) Kazachstan stał się dobrze znanym państwem w Azji i Europie.