Jesień demokracji

Faceci rozwodzą się na ogół nie dlatego, że kandydatka jest lepsza i ładniejsza, tylko dlatego, że inna.

Aktualizacja: 16.06.2015 22:40 Publikacja: 16.06.2015 22:01

Jerzy Surdykowski

Jerzy Surdykowski

Foto: Archiwum

Tym bardziej jeśli dotychczasowa brzydko obmawia męża z przyjaciółkami, funduje ośmiorniczki na kolację z gachem, a pożycie jest nudne jak ciepła woda w kranie. Już korzystając z okazji, pindrzy się nowa pięknotka, a tylko frajer nie pojmuje, że za rok, najdalej dwa, zajdzie mu za skórę jeszcze dotkliwiej niż poprzedniczka.

Nie inaczej w polityce. Oczywiście, dowodem deprawacji są kpiny pani minister z naiwniaków, którzy pracują za mniej niż 6 tys. zł miesięcznie, albo dywagacje innych członków rządu o „kamieni kupie". Ale jeszcze bardziej obrzydliwy był niegdysiejszy minister, gdy oświadczał (bynajmniej nieprzyłapany podsłuchem, ale świadomie, w telewizji!), że „ten lekarz nikogo już nie uśmierci", albo gdy tamże pokazywał dyktafon jako „gwóźdź do trumny Leppera". Że nie wspomnę już o wysyłaniu funkcjonariuszy z nakazem rewizji wcześniej, nim zostaną zebrane sensowne dowody.

Jak ustrzec się przed takimi ludźmi na szczycie? Jest to fundamentalne pytanie o przyszłość demokracji. Obojętnie, czy jest to głupota, wady charakteru czy nadmierna pewność siebie. Bo gniewne „wycięcie" skompromitowanych raz na cztery lata (co uczynimy jesienią) to o wiele za mało. Prostoduszni uważają, że wystarczą JOW, dwukadencyjność i do tego jeszcze odcięcie partii od budżetu jak prosiąt od cycka. Powodzenia! Wkrótce się przekonacie, że przed następnymi wyborami polecą takie same JOB-y albo jeszcze gorsze.

Bez czujnego nadzoru obywatelskiego rządzący nieuchronnie się deprawują, choćby gęby mieli pełne patriotycznych frazesów, a życiorysy nienaganne aż do pradziadka. Jak być uważnym i zatroskanym, kiedy nikogo nie interesuje dysputa na temat ludzi i ich programów, tylko kibicowanie temu, kto ostrzej dowali w telewizji albo celniej przyhejtuje w internecie? Jak przywrócić obywatelom ich obywatelskość, kiedy potężny prąd współczesnej kultury – huśtającej emocjami, a lekceważącej myślenie – płynie w przeciwną stronę?

To mizdrzenie się do kamer, te pojedynki na puste slogany, to pomylenie reklamy banków albo kiełbasy z kreowaniem kandydata do parlamentu. Ten lepszy, kto szybszy w pysku, ma ładniejszą żonę i koniecznie córkę.

Są to fundamentalne pytania o przyszłość demokracji. Nie tylko u nas. Jeśli nie znajdziemy rzetelnej odpowiedzi, pozostanie tęsknota za „dobrym cesarzem". Też zdeprawowanym, ale nieusuwalnym.

Publicystyka
Pytania o bezpieczeństwo, na które nie odpowiedzieli Trzaskowski, Mentzen i Biejat
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Brudna kampania, czyli szemrana moralność „dla dobra Polski”
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jaka Polska po wyborach?
Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi
Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?