Płaćmy lepiej byłym prezydentom

Zdjęcia dwóch byłych prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej pod szyldem „Cinkciarz" i w otoczeniu skromnie ubranych cheerleaderek obiegły już internet i natychmiast stały się tematem memów i żartów.

Aktualizacja: 07.10.2015 06:45 Publikacja: 06.10.2015 20:47

Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski

Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński

Z pewnością można by o tej sprawie napisać zabawny felieton. Ironizować, że Bronisław Komorowski, zwany Bulem (z powodu popełnionego niegdyś błędu ortograficznego), stał teraz z koszulką, na której widać było słowo „Bull" – fragment nazwy klubu koszykarskiego z Chicago. Można by się też natrząsać, iż Komorowski nie dość, że obciążył wizerunkowo macierzystą partię, wypożyczając do swego biura z Kancelarii Prezydenta liczne meble i obrazy, to jeszcze teraz dorzucił kolejną wpadkę: udział w reklamowym evencie kantoru wymiany walut.

Tyle tylko, że nie ma w tym nic zabawnego. Sprawa jest poważna, bo chodzi o wizerunek Polski na świecie, a także o nasz szacunek do samych siebie. Choć do końca życia byli prezydenci mają specjalny status, to ich prezydencka emerytura jest niewielka – nieco ponad 6 tys. złotych. A więc dorabiają – często w sposób niegodny byłej głowy państwa, co bulwersuje opinię publiczną.

Na całym świecie byli prezydenci zarabiają, wygłaszając wykłady czy biorąc udział w rautach, przyjęciach i kongresach. Ale niekoniecznie promują prywatne firmy czy doradzają egzotycznym dyktatorom.

Takich sytuacji będziemy mogli uniknąć, gdy emerytura byłego prezydenta będzie kilkakrotnie wyższa niż obecnie. Nie może być tak, że człowiek wybrany kiedyś w powszechnych wyborach, by reprezentować cały naród, dziś ima się każdego zajęcia, by tylko zarobić na utrzymanie swoje i rodziny. Jeśli chcemy szanować państwo i mieć szacunek do siebie, płaćmy lepiej byłym prezydentom.

Przy okazji warto ustalić w przepisach status pierwszej damy. Danuta Wałęsa, Jolanta Kwaśniewska, Maria Kaczyńska czy Anna Komorowska pracowały w pełnym wymiarze godzin (obecnie to samo robi Agata Duda) nie tylko dla dobra swych mężów, ale i dla dobra Polski. Za darmo. Nikt nie opłaca za żonę prezydenta nawet składek emerytalnych.

Do formalnego uregulowania zostaje też sytuacja prezydenta elekta – jego wynagrodzenia od wyboru do zaprzysiężenia, ochrony, dostępu do informacji kluczowych dla państwa, pomieszczeń biurowych, zatrudniania pracowników. To nie może zależeć wyłącznie od dobrej woli rządu czy poprzednika.

Konserwatyści często narzekają, że zbyt dużo regulacji prawnych niszczy obyczaje. To prawda, ale gdy obyczaje nie działają, trzeba sprawę uregulować prawnie.

Z pewnością można by o tej sprawie napisać zabawny felieton. Ironizować, że Bronisław Komorowski, zwany Bulem (z powodu popełnionego niegdyś błędu ortograficznego), stał teraz z koszulką, na której widać było słowo „Bull" – fragment nazwy klubu koszykarskiego z Chicago. Można by się też natrząsać, iż Komorowski nie dość, że obciążył wizerunkowo macierzystą partię, wypożyczając do swego biura z Kancelarii Prezydenta liczne meble i obrazy, to jeszcze teraz dorzucił kolejną wpadkę: udział w reklamowym evencie kantoru wymiany walut.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

analizy
Rafał Trzaskowski stawia na bezpieczeństwo, KO ogłosi kandydata na początku grudnia
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Ursula von der Leyen proponuje „pisizm” w sprawie funduszy regionalnych
Publicystyka
Roman Kuźniar: Gen. Kukuła zabiera nas na wojnę, ale nie wiadomo, z kim i gdzie
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jaka będzie „Rzeczpospolita”
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Nastała epoka wojen, pozostało tylko wypatrywać konfliktu między USA a Chinami